Reporter i zdjęcia Krzysztof Wilk.

Przy okazji meczu z Czarnymi Przylesie Dolne odwiedziliśmy klub LZS Victoria Wierzbnik. Już kilkadziesiąt metrów od boiska było słychać muzykę, którą serwował spiker zawodów. Czuć było lokalne święto piłkarskie, wszak to oficjalne derby gminy Grodków. Komuś, kto pierwszy raz zawita do Wierzbnika, rzuca się w oczy duża wiata, która pełni rolę krytej trybuny, co powoduje, że na meczach opolskiej „B-undesligi” ludzie nie muszą bać się deszczu. Stojące obok boiska plac zabaw, siłownia i stół do tenisa stołowego zachęcają do przyjścia na „stadion” rodziny z dziećmi.

Funkcję prezesa klubu pełni Lucjan Myszkiewicz, który kiedyś grał w Wierzbniku, gdy ten przez trzy sezony walczył jeszcze w A-klasie. Victoria Wierzbnik twardo stąpa po ziemi i nie wykazuje większych mocarstwowych planów sportowych. Jego celem jest zapewnienie zawodnikom odpowiednich warunków do gry, ponieważ drużyna nie prowadzi regularnych treningów. Stąd brak w Victorii zatrudnionego trenera, gdyż piłkarze spotykają się tylko na niedzielnych meczach. W poprzedniej rundzie zdarzało się, że na niektórych spotkaniach miejscowi nie mieli pełnego składu, lecz na Przylesie specjalnie się zmobilizowali, choć w bramce musiał stać zawodnik z pola.

– U nas ustalona jest jedna zasada, że nikt nie przychodzi tu dla pieniędzy. Chce ktoś sobie pograć, to u nas jest. Ale w zamian też nie robimy nikomu problemów, gdy po sezonie chce jednak od nas odejść. Jedyne, co my zapewniamy, to buty i stroje do grania, które mamy dzięki finansowemu wsparciu gminy Grodków – opowiada Myszkiewicz. Pan Lucjan prezesem jest od 10 lat. Jak twierdzi, chciałby bardzo poznać historię swojego klubu, bo zna ją dopiero od 1997 roku, gdy ten został reaktywowany. Od tego momentu klub największe sukcesy odnosił w latach 2002–2005, gdy po awansie do klasy A, spędził tam trzy kolejne sezony. W dwóch pierwszych był zespołem środka tabeli, który kończył rozgrywki na szóstym i siódmym miejscu. Następny zakończył się zajęciem ostatniej pozycji i spadkiem.

– To był piękny okres, gdy walczyliśmy w A klasie. Mecze rozgrywaliśmy na starym boisku, które było przed wioską, a przychodziło na nie nawet po 300 osób. Walczyliśmy tutaj z takimi zespołami jak GKS Grodków, BTP Brzeg i Orzeł Olszanka – wspomina sternik Victorii. Dodaje też, że klubowi udało się zdobyć Puchar Polski na szczeblu podokręgu i w nagrodę zagrać na szczeblu okręgowym tych rozgrywek.

Obecnie klub jest członkiem Gminnego Zrzeszenia LZS Grodków, do którego należą m.in. czwartoligowe LZS Starowice. Aktualnie na boisku w Wierzbniku trwają prace remontowe, które zmierzają do tego, żeby pojawiły się tam toalety i bieżąca woda. Na chwilę obecną piłkarze i kibice muszą korzystać z drewnianej ubikacji przypominających odległe czasy oraz z… pobliskich krzaków. W Wierzbniku jest jednak grupa zapaleńców, którzy pomimo trudności normalnie funkcjonują. Do nich zaliczają się piłkarze i wspierający ich działacze. Dzięki takim ludziom lokalna piłka wciąż istnieje i istnieć będzie.