Na przedostatni w rundzie jesiennej mecz nasz reporter wybrał się do podopolskich Przywór. To jedna z dwóch miejscowości, w których swoje spotkania rozgrywa Piomar Tarnów Opolski – Przywory. Drugą, co nie jest trudne do odgadnięcia, jest oczywiście Tarnów Opolski. Reprezentujący gospodarzy klub powstał cztery lata temu z połączenia klubów z tych dwóch w/w wsi. Anonsując swój przyjazd wysłannik OZPN – u skontaktował się z prezesem klubu Dariuszem Kochankiem. – Przyjeżdża pan na mecz na „szczycie” – ironizował Kochanek.

Tak się bowiem złożyło, że Piomar i Czarni Otmuchów zajmują dwa ostatnie miejsca w ligowej tabeli. Dzierżą zatem mało zaszczytne miano „czerwonej latarni”. Tradycyjnie przed tym spotkaniem przepytany został reprezentant klubu gospodarzy – prezes Kochanek. Od razu jednak zastrzegł, że z racji faktu, iż prezes może być tylko jeden, to on nim jest, ale klub prowadzi w tandemie wespół z Mateuszem Sobireyem.
– Swoje spotkania rozgrywacie zarówno w Tarnowie Opolskim, jak i w Przyworach. Jaką zasadą kierujecie się przy wyborze boiska?
– Generalnie chodzi o to, aby na jednym boisku nie odbywały się przez weekend więcej jak trzy spotkania, biorąc pod uwagę wszystkie drużyny w klubie. Tak dokładnie to, mówimy o okresie od soboty do poniedziałku. Lepszą bazę, jeśli chodzi o zaplecze socjalne mamy w Tarnowie, natomiast jeśli chodzi o murawę, to na lekkim plusie są Przywory. Na obu obiektach mamy nawadnianie i murawy w obydwu miejscowościach są godne polecenia.
– W której miejscowości kibice bardziej identyfikują się z klubem?
– Nie można mówić, że bardziej w Tarnowie, lub bardziej w Przyworach. Kolokwialnie jest to fifty fifty. W Tarnowie bywają kibice z Przywór i odwrotnie. Jest grupa sympatyków z obydwu miejscowości, która identyfikuje się z klubem. Kibicuje GKS – esowi, kibicuje koszulkom. Chociaż na początku bywało z tym różnie.
– Z perspektywy czasu uważa Pan, że fuzja pomiędzy Tarnowem Opolski a Przyworami to trafna decyzja?
– Tak, a mogę to stwierdzić, gdyż jestem doświadczonym człowiekiem jeśli chodzi o fuzje. Wcześniej prowadziłem Tarnovię, a w 2007 Skalnik poprosił, aby ich wspomóc i stworzyliśmy Skalnika Tarnovię. Tak funkcjonowaliśmy do roku 2013, ale wtedy stwierdziliśmy, że aby klub był reprezentowany w rozgrywkach przez wszystkie grupy wiekowe, to musimy stworzyć drużynę gminną. Tak powstał obecny GKS. Połączenie okazało się zasadne, jesteśmy jedynym takim klubem w gminie, który posiada drużyny młodzieżowe. Masa dzieci uprawia w naszym klubie piłkę nożną.
– Początek rozgrywek był w miarę udany, Pana zespół regularnie gromadził punkty. W 9 kolejce zremisowaliście na boisku lidera w Głuchołazach, co powinno dać „pozytywnego” kopa piłkarzom z Pana klubu. Co się stało, że zespół po tym spotkaniu poniósł 4 kolejne porażki?
– Odmłodziliśmy kadrę, mocno stawiając na młodzież. Pożegnaliśmy starszych zawodników, których przesunęliśmy do drużyny rezerw. Uważamy, że przyszłość jest jednak w młodych. Bazujemy w 95% na zawodnikach związanych z gminą Tarnów. Wprowadzamy novum, czyli grę w systemie 3-5-2, a pokłosiem tego są wyniki. W tej rundzie mamy jednak jeszcze dwa mecze i sporo do ugrania. Po rundzie jesiennej robimy reset, w przerwie zimowej będziemy mocno pracować, a na wiosnę „odpalimy”.

Relacja

Pierwsi zaatakowali miejscowi i już w 5 min stworzyli dogodną okazję bramkową. Łukasz Doliński nie miał jednak „z czego uderzyć” i jego główkę z bliskiej odległości Adrian Białkowski wyłapał jedną ręką. Minutę później Doliński znalazł się sam na sam z Białkowskim, uderzył w długi róg, ale wyciągniętemu bramkarzowi Czarnych udało się odbić piłkę do boku. Trzecie podejście Dolińskiego okazało się w końcu skuteczne. Po wyrzucie piłki z autu przeszła ona wielu zawodników w polu karnym, aby ostatecznie spaść pod nogi napastnika Piomaru. Niepilnowany, stojący na szóstym metrze Doliński nie miał żadnych kłopotów z umieszczeniem jej w siatce. Po pół godzinie gry kibice doczekali się w końcu składnej akcji w wykonaniu przyjezdnych. Po kilku wymianach podań na czystą pozycję wyszedł Grzegorz Kawa, który uderzył soczyście z 14 metrów. Świetną interwencją popisał się Ihor Hrytsyna i zażegnał niebezpieczeństwo. Inicjatywa w dalszym ciągu należała jednak do miejscowych, którzy swoją przewagę udokumentowali drugą bramką w 36 min. Doliński świetnie wrzucił piłkę za plecy obrońców i Szymon Lewandowski, który znajdował się w okolicach linii szesnastu metrów, niesygnalizowanym uderzeniem umieścił futbolówkę w bramce Białkowskiego. Druga część spotkania miała podobny przebieg do pierwszych 45 minut. Z tą różnicą, że piłkarze Piomaru mieli więcej dogodnych okazji do zmiany wyniku. Wykorzystali zaledwie jedną w 57 min, kiedy to przeprowadzili składną, zespołowa akcję. W finale piłka trafiła do Dawida Kowalczyka, który uderzył nie do obrony z 12 metrów. Na otarcie łez przyjezdni zdobyli honorową bramkę w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Dzięki temu uzyskali w miarę przyzwoity wynik, gdyż z przebiegu spotkania wygrana miejscowych powinna być bardziej efektowna.

Z biegu na mecz, czyli długowieczny 52 – latek

Urodzony w 1965 roku Zbigniew Kalinowski jest jednym z najstarszych zawodników (a może i najstarszym), którzy biegają po boiskach opolskiej klasy okręgowej. – Nasze losy splatają się ze sobą już kilkadziesiąt lat, gdyż znam go od trampkarza – podkreśla kierownik drużyny Jerzy Pudelko. – To typ zawodnika długowiecznego. Tak go natura stworzyła, że może grać w piłkę nożną przez wiele lat.

Kalinowski w środowisku futbolowym znany jest również pod pseudonimem „Wisła”. – Mój św. pamięci ojciec był wielkim kibicem Wisły Kraków i stąd do mnie przylgnął ten przydomek – zdradził Kalinowski. – Spóźniłem się na mecz, gdyż startowałem w biegu pomiędzy pomnikami, na dystansie 5 kilometrów w Kędzierzynie – Koźlu. Do gry w klubie wróciłem dzisiaj po kilku latach. To znaczy amatorsko gram cały czas w rezerwach w B- klasie. Jeszcze tydzień temu zdobyłem bramkę w meczu z Czarnymi Kalinów Kalinowice. Na facebooku podśmiewałem się trochę z trenerem, który zaproponował mi grę w dzisiejszym spotkaniu przez 7 minut. W rezerwach sił wystarcza mi na 60 minut gry w środku pola. Dopóki pozwoli zdrowie, to będę grał w piłkę nożną. Nie ukrywam, że chciałbym ruszać się jak najdłużej. Jeśli zdrowie nie pozwoli na grę, to będę biegał. Zawsze gram z dużo młodszymi od siebie, a dużą satysfakcję przynosi mi miła atmosfera, która panuje w klubie. W szatni to różnie do mnie się zwracają. Jedni mówią mi na ty, inni panie Zbyszku, a jeszcze inni „Wisła”.

Widać, że nestor wśród miejscowych zawodników jest lubianą postacią. Jego wejście wyraźnie ożywiło nieliczną widownię, która głośno skandowała imię i nazwisko swojego ulubieńca. Sam „Wisła” omal nie zdobył bramki w 86 min. Dobrze złożył się do uderzenia z 20 metrów, ale miał trudną sytuację, gdyż bardzo blisko był obrońca, który zdążył go zablokować. Bramka przyjezdnych była w tym czasie pusta, a uderzenie Kalinowskiego nieuchronnie zmierzało do siatki.

Wypowiedzi trenerów

Marcin Chudala (Piomar Tarnów Opolski – Przywory): – Szukaliśmy punktów w bezpośrednim starciu z sąsiadującą z nami w tabeli ekipą z Otmuchowa. Wszystkie założenia taktyczne, cały scenariusz na mecz, zostały praktycznie zrealizowane przez nas w 100%. Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i staraliśmy się kreować sytuacje bramkowe. W kilku z nich mogliśmy się lepiej zachować, a wtedy mecz szybciej byłby „zabity”. Obojętnie ile goli się strzela, ważne żeby zdobyć o jednego więcej od rywala. Straconą w końcówce bramkę można chłopakom wybaczyć. Liczą się trzy zdobyte punkty. Patrząc na miejsce w tabeli, to aktualnie musimy skupiać się na każdym spotkaniu. Tak aby wyciągnąć z niego wszystko na maksa i nie tracić punktów, co nam się w tej rundzie zdarzało.

Przemysław Dyndor (Czarni Otmuchów): – Mecz bez historii, bardzo słabe zawody, z jednej i drugiej strony. Poziom A – klasy, a nawet bym powiedział, że dobrego meczu B – klasowego. Drużyna miejscowych stworzyła więcej klarownych sytuacji i zasłużenie wygrała. W moim zespole przez całe spotkanie panował totalny chaos, nie było wiary w zwycięstwo. Moja drużyna na trzy punkty nie zasługiwała, a gospodarze zasługiwali. Od początku sezonu gramy samą młodzieżą, a mało jest doświadczonych zawodników. Chęci u młodzieży są, ale nie widać tego na boisku. Mamy, co mamy i musimy się borykać ze swoimi problemami. Obronić okręgówkę będzie ciężko, chyba żeby w zimie doszło do mojego zespołu 10 piłkarzy grających na poziomie klasy okręgowej, albo 4 ligi.

Ciekawa postać – Jerzy Pudelko
63 – letni kierownik drużyny i członek zarządu, związany z futbolem w Tarnowie Opolskim od lat 70 – tych. – Po wyjściu z wojska w 1976 roku rozpocząłem grę w seniorach LZS Tarnów Opolski – wspominał Pudelko. – Przez trzy lata występowałem na pozycji obrońcy. Graliśmy bez żadnej taktyki, a każdy był trenerem sam dla siebie. Umiejętności, w właściwie ich brak, nie pozwoliły na to, aby grać dłużej. Ponieważ to zrozumiałem, a kochałem piłkę nożna, to zostałem działaczem. W 1980 roku zostałem członkiem zarządu i przeszedłem w zasadzie wszystkie szczeble w karierze działacza klubowego. Z funkcją wiceprezesa włącznie. Od wiosny 1998 do dnia dzisiejszego jestem kierownikiem drużyny. Pamiętam do dzisiaj, jak wielkim przeskokiem dla mnie był awans z kierownika drużyny juniorów, na to samo stanowisko wśród seniorów. Tarnów grał wtedy w 4 lidze śląskiej, w której występowały rezerwy Górnika Zabrze, czy też Ruchu Chorzów. Dzięki temu miałem możliwość poznać wielu wybitnych piłkarzy ze Stanisławem Oślizło na czele, świetnym reprezentacyjnym obrońcą. Wiceprezesem Ruchu był z kolei były król strzelców ekstraklasy, ale jego nazwiska już nie pamiętam. Na moje hobby żona przez wiele lat patrzyła przez palce, ale zawsze miała lekkie pretensje o to, że w weekendy nie ma mnie w domu. Trochę z przymusu została kibicem i od kilku lat jeździ ze mną na mecze. W każdym meczu wpisywana jest do protokołu, przeważnie jako masażysta, aby mogła usiąść na ławce rezerwowych.

Protokół

Piomar Tarnów Opolski – Przywory – Czarni Otmuchów 3-1 (2-0)
1-0 Doliński – 22., 2-0 Lewandowski – 36., 3-0 D. Kowalczyk – 57., 3-1 Pietraszek – 89.

Piomar: Hrytsyna – Nieświec, Sobirey, Skóra – Ruzik, Jaworski, Popiołek (64. Małek), Habdas, D. Kowalczyk (77. K. Kowalczyk) – Lewandowski (70. Krupop), Doliński (80. Kalinowski).
Trener Marcin Chudala.

Czarni: Białkowski – Polak (46. Trzaska), Bochniarz, Cycoń, Skowronek – Kawa, Pacławski, Kotowski (46. Fułat), Juras – Marszałek (60. Bentka), Pietraszek.
Trener Przemysław Dyndor.

Sędziował: Radosław Narewski (Brzeg)

Żółte kartki: Ruzik – Juras, Marszałek.

Widzów 50.

Gminny Klub Sportowy Piomar Tarnów Opolski – Przywory
Rok założenia: 2013
Barwy: zielono – czarne
ul. Osiedle Zakładowe 9
46-050 Tarnów Opolski
Prezes: Dariusz Kochanek
Trener: Marcin Chudala

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 12 listopada 2017

Reporter Sławomir Jakubowski.