Szósta wiosenna kolejka spotkań zagnała naszego reportera do Łubnian, gdzie miejscowy Śląsk podejmował Silesiusa Kotórz Mały. Obydwie jedenastki sąsiadowały ze sobą w ligowej tabeli, choć dzieliło je sporo, bo 7-punktów różnicy. Śląsk przed tym pojedynkiem znajdował się tuż „nad kreską”, która oznacza spadek do klasy A. Ścisk w końcówce tabeli jest jednak taki, że wystarczyłaby jedna kolejka z wynikami, które ułożyłyby się nie po myśli piłkarzy z Łubnian, aby ten zespół wylądował na szarym końcu. Z kolei piłkarze z Kotorza mając na uwadze ilość spotkań, które pozostały do zakończenia rozgrywek, też nie mogą jeszcze czuć się bezpiecznie. Spotkanie zapowiadało się niezwykle frapująco, również z racji wyniku i przebiegu pierwszego spotkania pomiędzy tymi drużynami w rundzie jesiennej. Wówczas to Silesius wygrał na swoim boisku 5-3 i trzeba przypomnieć, że większość z 8 bramek, które wtedy padły, była wyjątkowej urody. Co jedna to ładniejsza.

Tradycyjnie przed meczem wysłannik OZPN – u przeprowadził rozmowę z prezesem klubu gospodarzy Rafałem Blaszczykiem.
– Po wielu latach występów na arenach 4 ligi Śląsk 2 lata temu spadł do okręgówki. Sądząc po aktualnych wynikach klub jest zdecydowanie na równi pochyłej.
– Tak się zdarza, jak zaczyna stawiać się na młodzież, to czasami klub może być w dołku. Ale wszystko jest na dobrej drodze do tego, aby podnieść się z kolan. Teraz już tylko równia pochyła, ale w drugą stronę.
– Pomimo fatalnej jesieni (tylko 7 punktów) można jeszcze uratować okręgówkę. Dwie wygrane na inaugurację rundy wiosennej dały nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.
– Nie, nie wszystko stracone. Początek rundy bardzo dobry, później trochę się załamało, a dzisiaj praktycznie mamy mecz o wszystko. Liczymy, że wygramy to spotkanie.
– Analizowałem zmiany w ekipach klubów klasy okręgowej po rundzie jesiennej. Żaden inny klub nie przeszedł takiej rewolucji kadrowej jak Śląsk.
– Wiadomo, że każdy trener ma swoją wizję, a my mamy nowego trenera. Rewolucja ogromna, w kadrze gro nowych zawodników, dlatego potrzeba to wszystko sklecić. Aby to miało ręce i nogi, potrzeba czasu. My tego czasu nie mamy, myślę więc, że obudzimy się w odpowiednim momencie. Trener przeprowadza z drużyną treningi solidne, mocne i sądzę, że to zacznie owocować.
– Przez wiele lat jak myślałem o drużynie z Łubnian, to zawsze przychodził mi na myśl trener Dariusz Broll. Jego również nie ma już w klubie?
– Darek został w klubie i jest obecnie dyrektorem sportowym. Utworzyła się grupa, która będzie zarządzać klubem i Darek jest w tej grupie. Po wynikach w rundzie jesiennej trener Broll powiedział, że trzeba by było coś zmienić. Dlatego zapadła decyzja, że Darek przejdzie do zarządzania klubem, którym zajmie się szerokie grono ludzi, a nowym trenerem zostanie Paweł Walaszczyk.

Relacja
Niewiele brakowało, aby już pierwsza akcja miejscowych przyniosła im prowadzenie. W 2 minucie niepilnowany w polu karnym Daniel Suchocki otrzymał idealne podanie z lewego skrzydła, ale z 5 metrów uderzył zbyt lekko, aby pokonać bramkarza przyjezdnych. Dziesięć minut później piłkarze z Łubnian byli już na prowadzeniu. W narożniku pola karnego faulowany był Dawid Langosz i arbiter podyktował rzut karny przeciwko gościom. Jego pewnym wykonawcą był D. Suchocki, który nie dał szans golkiperowi Silesiusa na skuteczną interwencję. Z wolna uwidoczniała się przewaga gospodarzy, którzy z łatwością dochodzili do dogodnych pozycji strzeleckich. Przyjezdnym największe problemy sprawiały kilkudziesięciometrowe podania piłkarzy Śląska. Nie potrafili odpowiednio ustawić się w obronie, a ponadto miejscowi górowali nad swoimi rywalami szybkością. Po jednym z takich zagrań z własnej połowy boiska, do dalekiego podania doszedł Langosz, który miał wystarczająco dużo czasu, aby spokojnie przyjąć piłkę i pokonać Marcina Widerę. W drugiej połowie z każdą minutą rosła przewaga miejscowych. Z kolei przyjezdni z każdą upływającą minutą byli coraz bardziej sfrustrowani, a ich głowy były coraz niżej opuszczone. Gdyby gospodarze byli bardziej skuteczni, to ich wygrana byłaby jeszcze bardziej okazała. W 76 minucie wychodzącego na czystą pozycję D. Suchockiego sfaulował daleko poza polem karnym Widera. Bramkarz Silesiusa otrzymał czerwoną kartkę i przyjezdni grali od tej pory w osłabieniu. Nie stracili już więcej bramek, co przy ich postawie należy ocenić jako jeden z nielicznych pozytywów tego spotkania.

Piłkarz meczu – Daniel Suchocki
Ten piłkarz był motorem napędowym wielu akcji swojej drużyny. Zdobył dwie bramki, a niewiele zabrakło, a skompletowałby hat-tricka. W 76 minucie faulował go bramkarz przyjezdnych, w sytuacji, gdy D. Suchocki mijał go i pędził z piłka na pustą bramkę. – Praca na treningach zaczyna procentować – podsumował grę swojej drużyny D. Suchocki. – Długo czekaliśmy na ten dzień, ale w końcu się udało. Trener wiedział jak zagra drużyna z Kotorza i mądrze nas ustawił, trochę niżej niż zazwyczaj. Wiedzieliśmy, że uda się strzelić jakąś bramkę, za która pójdą kolejne. Szkoda, że tak niewiele zabrakło mi do hat-tricka. Po tym kontakcie z bramkarzem, próbowałem jeszcze biec, ale nie dałem rady. Przy wykonywanym rzucie karnym byłem spokojny. Widziałem, że bramkarz jest wysoki, więc zdecydowałem się uderzać z całej siły. Przy drugim golu otrzymałem dobre podanie, wyszedłem na czystą pozycję i pewnie uderzyłem. W mojej piłkarskiej przygodzie trochę tych hat-tricków było. Dzisiaj zabrakło niewiele, ale cieszy wygrana zespołu. Sądzę, że teraz będziemy piąć się w górę tabeli.

Arkadiusz Dachnowski (Silesius): – Zagraliśmy dzisiaj jedno ze słabszych spotkań. Być może lekkim usprawiedliwieniem będzie fakt, że graliśmy bez trzech podstawowych zawodników. Zresztą było widać, jak dzisiaj wyglądała nasza ławka rezerwowych. Poziom spotkania był niewysoki, a rywale byli drużyna przeciętną. Jednak na naszym tle prezentowali się zdecydowanie lepiej. Miało to przełożenie na sytuacje bramkowe i same bramki. Zdecydowanie Śląsk wykorzystał naszą słabość. Bardzo proste narzędzia wystarczyły, aby rozmontować naszą obronę. Kilka długich piłek, a nie jakaś wyrafinowana gra, ustawiło ten pojedynek. Słaby nasz mecz, żeby nie powiedzieć fatalny, przeciwnik to wykorzystał i chwała mu za to.

Paweł Walaszczyk (Śląsk): – Byliśmy konsekwentni, byliśmy zdecydowani, co nie wychodziło nam w poprzednich meczach. Dzisiaj ta konsekwencja przełożyła się na wynik. Wygrana wysoka, ale nie efektowna, gdyż trzeba brać pod uwagę jakość gry, bo ta jakość pozostawia wiele do życzenia. Ale najważniejsze są trzy punkty. Jesteśmy w takiej sytuacji, a nie innej i przede wszystkim musimy myśleć o punktowaniu, a później poprawiać jakość gry. Wykorzystaliśmy dzisiaj słabość rywala, ale podobnie było tydzień temu, kiedy to Jełowa wykorzystała naszą słabość. Ale taka właśnie jest piłka i gra się tak, jak przeciwnik pozwala.

Ciekawa postać – Joachim Świerc
– Gdy grałem w trampkarzach, a miałem wtedy 12 lat, to on już był w klubie – przypomina sobie prezes Blaszczyk. – Czyli jest w Śląsku co najmniej 30 lat.
Widać, że prezes Blaszczyk ma dobrą pamięć, gdyż taką liczbą operuje też 62 letni Joachim Świerc, mieszkaniec Łubnian od urodzenia. – W klubie jestem od 1987 lub 88 roku – potwierdza pan Joachim. – Prezesem Śląska był wtedy mój znajomy Arnold Jurek i to on oraz inni znajomi wciągnęli mnie do klubu. Sam też kiedyś grałem w piłkę nożną, ale to było tak bardziej rekreacyjnie. Moje początki w Śląsku to funkcja kierownika drużyny juniorów. Po roku prezes poprosił mnie, abym objął funkcje kierownika drużyny seniorów i tak już zostało do dnia dzisiejszego. Pamiętam, że seniorzy grali wtedy w klasie B, a ich trenerem był Henryk Czech. Za swojej kadencji to „przeżyłem” już siedmiu prezesów i dziesięciu trenerów. Z tego co się orientuję, to w naszym regionie w żadnym klubie, nie ma kierownika z dłuższym stażem na tym stanowisku ode mnie. Przez te wszystkie lata to byłem świadkiem wielu wydarzeń, zarówno tych przyjemnych, jak i tych mniej przyjemnych. Z tych radosnych to największe emocje towarzyszyły mi w 1995 roku, kiedy to Śląsk wywalczył awans do ligi międzywojewódzkiej. Wtedy w tej lidze grali przedstawiciele czterech województw według starego podziału administracyjnego. Nasz region był reprezentowany przez 3-4 drużyny. Na inaugurację pokonaliśmy w Łubnianach Victorię Częstochowa 1-0. To było takie małe, a może i wielkie święto w Łubnianach. Pamiętam też, że w meczu o awans do ligi międzywojewódzkiej, gdy graliśmy z Włókniarzem Kietrz, to z tej miejscowości przyjechały do nas 3 autokary z kibicami. Zdarzały się jednak momenty mniej radosne, a nawet tragiczne. Nie da się oczywiście zapomnieć o śmierci podczas meczu z Krasiejowem naszego zawodnika Tomka Drąga. To było około 60 minuty, gdy Tomek nagle usiadł na boisku i zawołał mnie. – Pryśnij mi tutaj zamrażaczem pod kolanem, bo mięsień mnie „ciągnie”, albo coś innego – powiedział wtedy Drąg. Prysnąłem zamrażaczem i zapytałem Tomka, czy wszystko jest ok. Tomek powiedział, że tak i wyciągnąłem do niego rękę, aby go podnieść. Gdy Drąg uniósł się na wysokość 30-40 centymetrów, to zobaczyłem, że nagle zaczyna „odpływać”. Zawołałem ratownika, który od razu zaczął mu robić masaż serca, a sam zadzwoniłem po karetkę. Jechała równo 20 minut, ale dla mnie to trwało wieki. Ratownik Mariusz Szeląg na przemian z Mariuszem Gnoińskim prowadzili akcję resuscytacyjną i masowali Tomka. Podawali mu też tlen, ale niestety nie przyniosło to pożądanych efektów. Nigdy więcej nie chciałby przeżyć takiej sytuacji.
Tyle lat jestem kierownikiem w Śląsku, że żona już zdążyła się do tego przyzwyczaić. Niewątpliwie duży wpływ ma na to nasz 40-letni staż małżeński. Na początku były oczywiście narzekania, że znowu wychodzę z domu na mecz, ale to już przeszłość.

Protokół
Śląsk Łubniany – Silesius Kotórz Mały 4-0 (2-0)

1-0 D. Suchocki – 12 (karny)., 2-0 Langosz – 39., 3-0 D. Suchocki – 55., 4-0 Preuhs – 67.

Śląsk: S. Suchocki – Langosz (81. Strzys), Wiśniewski, Werner, Stawecki – Kotula, Budnik, Segieth, Salatycki, Preuhs – D. Suchocki. Trener Paweł Walaszczyk
Silesius: Widera – Drung, Zgardziński, Pęchra (78. Koczwański), Szwed – Kaiqe, Miga, Pazowski, Twardowski, Ł. Fuhl – Kamilowski (59. R. Fuhl). Trener Arkadiusz Dachnowski
Sędziował: Wojciech Nowak (Krapkowice)
Żółta kartka: Pęchra
Czerwona kartka: Widera (76. akcja ratunkowa)
Widzów 100.

Ludowy Zespół Sportowy Śląsk Łubniany
Rok założenia: 1956
Barwy: żółto-zielone
Adres: ul. Opolska 1
46-024 Łubniany
Prezes: Rafał Blaszczyk
Trener: Paweł Walaszczyk

Śląsk Łubniany od środka i na boisku ⚽ ?

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 22 kwietnia 2018

Reporter Sławomir Jakubowski.