Nie ma drugiej takiej drużyny w seniorskich rozgrywkach prowadzonych przez OZPN, która skompletowałaby 17 zwycięstw z rzędu nie zaliczając od początku rozgrywek choćby remisu. Jedynym na ten moment jest podprudnicki LZS Dytmarów, który od sierpnia ubiegłego roku niczym precyzyjnie nastawiona maszyna kontynuuje zwycięski serial.

Trzynastka jak widać wcale nie musi być pechowa, a właśnie w grupie oznaczonej tą magiczną cyfrą przyszło grać w obecnym sezonie podopiecznym trenera Andrzeja Drużbickiego. W minioną niedzielę z hasłem na ustach: – Bij mistrza! – do małej wioski spod Lubrzy zawitały rezerwy głuchołaskiego GKS-u.

– Dla nas zawsze sami jesteśmy faworytem każdego spotkania, dlatego nie zamierzamy odpuścić liderowi, który kto wie, może dzisiaj straci pierwsze punkty w lidze – odgrażali się na przedmeczowej rozgrzewce futboliści drużyny przyjezdnej. Przez pierwszy kwadrans obie ekipy walczyły nie tylko z sobą, ale i wietrzno-ulewną aurą, która poważnie utrudniała zabawę w futbol. Pierwszy promyk słońca poprzedził wyjątkowej urody gol Rafała Gaury, który w 11.minucie szczupakiem zdjął pajęczynę z okienka bramki rywali. Piłka odbiła się jeszcze od słupka zupełnie zaskakując nawet nie próbującego interweniować golkipera przyjezdnych.

Faworyt zgodnie z planem objął więc prowadzenie, ale później mecz się wyrównał i kilka razy w opałach był strzegący dytmarowskiej świątyni Marcin Minorowicz. Sporo do zawdzięczenia mieli swojemu bramkarzowi także „giekaesiacy”, bo Piotr Tarchała należał do najjaśniejszych postaci ich drużyny.

Po zmianie stron rezultat długo nie ulegał zmianie, a na murawie chwilami odrobinę mocniej iskrzyło. Do akcji wkraczał wówczas niezwykle spokojnie prowadzący to spotkanie arbiter temperując pozasportowe zapędy kartkami w żółtym kolorze. Pan Krzysztof Tabaczkowski zaprezentował także ciekawy sposób na sprawdzenie życiowych funkcji Kamila Łaczmańskiego, który długo zbierał się z murawy po zderzeniu głową z jednym z przeciwników. – Ile widzisz palców? – pytał stopera Polkonu doświadczony sędzia ukrywając kciuk. – Cztery! – odpowiedział zawodnik. – Toś zdrów! Gramy dalej! – w żołnierskich słowach zakończył temat pan w czerni.

Rozstrzygnięcie meczu nastąpiło nieco w kuriozalnych okolicznościach. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem, w trakcie akcji swojego zespołu jeden z graczy Dytmarowa ruszył w kierunku arbitra, by wymusić na nim rzut wolny za rzekome przewinienie rywala. Zainteresowani całą sytuacją goście stanęli, a skorzystał z tego przez nikogo nie atakowany Grzegorz Mielnik z dystansu pakując futbolówkę pod poprzeczkę. – Był gwizdek, że stanęliście?! – rzucił reprymendę w kierunku swoich podopiecznych trener Marcin Miąsko. Tym samym tradycji stało się zadość i dytmarowianie po raz siedemnasty sięgnęli po komplet punktów w bieżącym sezonie.

B-klasa, grupa 13.
LZS Dytmarów – GKS II Polkon Konradów-Głuchołazy 2-0 (1-0)
1-0 Gaura-11., 2-0 Mielnik-76.

LZS Dytmarów: Minorowicz – Bodurka, Gaura (55.Baracz), Gil, Kasprzycki (46.Skrzypek), Kowalski, Krzywoń, Kurowski, Łojek, Mielnik, Sroka (85.Patoła).
Trener: Andrzej Drużbicki.

GKS II Polkon Konradów-Głuchołazy: Tarchała – Florek, Godlewski, Łaczmański, Pohl, Prościak (65.Sobkowicz), Romanowski, Świątko, Szlachta, Zadrożny (46.Godlewski), Zyśk.
Trener: Marcin Miąsko.

Żółte kartki: Godlewski, Zyśk.

Sędziował: Krzysztof Tabaczkowski (Prudnik).

Widzów: 50.

LZS Dytmarów i Polkon Konradów proszeni o uwagę 🙂

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 24 kwietnia 2017

Reporter Mirosław Szozda / pilkaopolska.pl