Według Alfreda Hitchcocka dobry film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno już tylko nieprzerwanie rosnąć. Receptę brytyjskiego mistrza dreszczowców, z tym że „przy produkcji” piłkarskiego widowiska, zastosowali futboliści z Kadłubca i Zalesia Śląskiego.

Sześć goli, zwroty akcji, kontrowersje, czerwone kartki i kontuzja z ambulansem w tle – oto „walory artystyczne” niedzielnych derbów w gminie Leśnica, których temperatura rosła z minuty na minutę. Wielkie „bum” stanowiące preludium do późniejszych wydarzeń, kilkudziesięciu kibicom zafundował Jacek Wasiak.

Snajper gości już w 9.minucie wpisał się do notesu arbitra, a gdy nieco po ponad dwóch kwadransach o odpowiedź w imieniu miejscowych postarał się Paweł Kujawski wiadomym się stało, że na tym strzelanie tego dnia się nie skończy. I tak też było. Lepszy po przerwie Kadłubiec prowadził grę i dopiął swego w 65.minucie. Najgroźniejszy w jego szeregach Dawid Bula dopadł futbolówki dorzuconej z rzutu rożnego i strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Michela Murka.

Zanosiło się na „powtórkę z rozrywki”, bowiem jesienią na wyjeździe Kadłubiec pokonał Sokoła, gdy tymczasem górę wziął hitchcockowski scenariusz zaskakując widzów niespodziewanym zwrotem akcji. Dobra karta zaczęła odwracać się od gospodarzy niespełna kwadrans przed zakończeniem meczu. Michał Bula właśnie składał się do oddania strzału przed polem karnym przyjezdnych, gdy bezpardonowym wślizgiem, wartym żółtego kartonika, powstrzymał go Piotr Zeizig.

Grający z „dychą” na plecach zawodnik Kadłubca nie wrócił już na boisko, a po ostatnim gwizdku sędziego z opuchniętym stawem skokowym i grymasem cierpienia na twarzy zwiedził wnętrze przybyłej karetki pogotowia ratunkowego. Chwilowe zamieszanie w szeregach miejscowych z zimną krwią wykorzystali podopieczni trenera Bogdana Barana. Na próbę uderzenia z 25.metrów zdecydował się Dawid Myszkowski zdejmując przy aplauzie swoich kolegów „pajęczynę” z okienka bramki Łukasza Kluge.

Końcówkę spotkania obie ekipy rozegrały według schematu mistrza suspensu wieńcząc spektakl wydarzeniami, które na długo zapadną w pamięć kibiców obu drużyn. Próby strzeleckiej z dystansu podjął się rezerwowy gospodarzy Adam Małek, a niefortunnie odbita przez bramkarza Sokoła piłka niechybnie zmierzała do siatki. Golkiper gości desperacką interwencją zdążył naprawić swój błąd zgarniając przedmiot jego zainteresowania z linii bramkowej. Inaczej interwencję meczu Murka widziało kilku piłkarzy w czerwonych strojach ruszając „z reklamacją” w kierunku rozjemcy.

Z boiska „za kilka ciepłych słów” w kierunku prowadzącego zawody Dariusza Glika wyleciał Michał Gawlik, chwilę później, jego tropem za podobne „grzechy” do szatni przedwcześnie powędrował grający trener Kadłubca Dawid Bula. Zanim pierwszy z wymienionych piłkarzy udał się na „pokutę” prowadzenie przyjezdnym dał Damian Pixa. Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców w doliczonym czasie gry i po dramatycznym starciu Zalesie Śląskie wzięło rewanż wygrywając na boisku rywala.

– Zamiast skupić się na grze, niepotrzebnie górę wzięły emocje. Szkoda, że w taki sposób kończymy sezon – podsumował Eryk Bula, prezes LZS-u Kadłubiec.

B-klasa, gr. 7: LZS Kadłubiec – Sokół Zalesie Śląskie 2-4 (1-1)
0-1 Wasiak-9., 1-1 Kujawski-33., 2-1 D.Bula (głową)-65., 2-2 Myszkowski-80., 2-3 Pixa-87., 2-4 Pixa-90+4.

Kadłubiec
: Kluge – Mariusz Bula, Michał Bula (79.Małek), Ciupka (25.Gawlik), Gatner, Gola, Klimek, Kujawski, Spytek, Ulrich.
Trener: Dawid Bula.

Zalesie Śląskie: Murek – Jelito (65.Kolonko), Koppa, Mieszczyński, Mirek, Myszkowski, Pixa, Swaczyna, Wasiak, Zeizig.
Trener: Bogdan Baran.

Żółte kartki: Zeizig (Sokół).

Czerwone kartki: Gawlik – 90+2., D.Bula – 90+5 (Kadłubiec – obaj za niesportowe zachowanie)

Sędziował Dariusz Glik (KS Opole)

Widzów: 90.

LZS Kadłubiec i LZS Sokół Zalesie Śląskie mają co wspominać.

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 26 czerwca 2017

Reporter Mirosław Szozda (https://pilkaopolska.pl)