Reporter i zdjęcia Krzysztof Wilk.

Mecz zajmującej trzecie miejsce Blachowianki z liderem z Leśnicy zapowiadał się pasjonująco. Ktoś może zakwestionować to mówiąc, że skoro oba zespoły dzieliło aż 12 punktów, to spotkanie to miało wyraźnego faworyta. Jednak gdy spojrzy się na wyniki meczów gospodarzy, to można było mieć spore wątpliwości, kto tu tak naprawdę jest faworytem. Zespół z Blachowni w tym sezonie wygrał u siebie wszystkie mecze i w żadnym nie strzelił mniej, niż trzy bramki. W poprzednim sezonie tylko jedno zremisował, a pozostałe wygrał. Od czasu reaktywacji klubu do meczu z Sokołem nie przegrał ani razu.

Z kolei Leśnica do sobotnich zawodów wiodła serię czternastu zwycięskich meczów, z jednym tylko remisem. Od początku spotkania rozgrywanego na boisku w Sławięcicach (na obiekcie w Blachowni trwa remont) przewagę optyczną uzyskali przyjezdni. Zawodnicy TKKF-u starali się wyprowadzać groźne kontry i po jednej z nich, to oni powinni objąć prowadzenie. Pierwszy i jak się okazało jedyny gol starcia padł już w 21 minucie, ale zdobyli go goście, za sprawą Romana Swaczyny, który w polu karnym zwiódł defensywę i pewnie pokonał Marcina Kulińskiego. Generalnie mecz rozgrywany był w szybkim tempie i był bardzo zacięty.

Po zmianie stron gospodarze coraz bardziej odkrywali się, w wyniku czego piłkarze z Leśnicy mieli kilka znakomitych okazji do podwyższenia skromnego 1:0, lecz serynie je marnowali. W 77 minucie Grzegorz Marek osłabił miejscowych. W ciągu minuty otrzymał dwie żółte kartki i to obie za to samo, czyli krytykowanie decyzji sędziego. Mimo jego zejścia, Blachowianka ambitnie dążyła do wyrównania, ale nie dała rady. Sokół okazał się zespołem trochę lepszym, może właśnie o tę jedną bramkę i odniósł bardzo cenne zwycięstwo.

Starcie drużyn z czołówki tabeli oglądało blisko 150 widzów, w tym spora grupa kibiców z Leśnicy, których specjalna flaga w czasie meczu wisiała cały czas na płocie. Przez większą część pojedynku padał deszcz, który nie schłodził jednak gorącej atmosfery. Na boisku momentami iskrzyło, a w samej końcówce doszło do przepychanek między graczami obu drużyn.

Michał Płachta (trener Blachowianki): – Już na kilka dni przed tym spotkaniem chłopakom towarzyszyły duże emocje. Uważam, że to był wyrównany mecz, ale z mojej perspektywy wydaje mi się, że kluczowa sytuacja była koło 10 minuty, gdy mieliśmy „dwustuprocentową” sytuację i jej nie wykorzystaliśmy, a za chwilę straciliśmy bramkę po błędzie bramkarza. Od tego momentu goniliśmy wynik, zaczęliśmy spieszyć się i przez to nie graliśmy dokładnie. I ta sytuacja zaważyła na wyniku. Przy czym było to zasłużone zwycięstwo Leśnicy. W drugiej części spotkania była lepsza gra zespołu gości. Chwała moim chłopakom, że do końca nie odpuścili. Podeszli do tego meczu ambitnie. Do samego końca nie oddali pola przeciwnikowi, za co należy ich szanować. Pod koniec zmieniliśmy nasz system gry na trójką w obronie. Przez to często graliśmy jeden na jeden. Dokonując tej zmiany liczyłem na to, że albo wyrównany, albo przegramy 0:2. Goście mieli stuprocentową sytuację, której nie wykorzystali. I to się mogło w końcówce zemścić, bo stworzyliśmy jeszcze jedną okazję. Myślę, że Sokół Leśnica to najlepszy zespół 12. grupy B-klasy i zasłużenie awansuje do klasy A. Po tym meczu żartowaliśmy z moimi piłkarzami, że mimo tej porażki, to nadal jesteśmy zespołem niepokonanym u siebie, bo przegraliśmy w Sławięcicach, gdyż trwa remont naszego boiska w Blachowni. A mówiąc poważnie, to gratuluję przeciwnikom zwycięstwa i awansu, bo mają najsolidniejszą drużynę.

Bogdan Baran (trener Sokoła): – Spotkanie dostarczyło dużo emocji. Jednak niepotrzebne były zbyt emocjonalne reakcje piłkarzy i kibiców na dość poważne faule. W piłce nożnej nie chodzi tylko o wynik. Ważne, żeby po spotkaniu zawodnicy byli zdolni do następnych meczów i nie mieli kontuzji. Te sytuacje zepsuły całe widowisko. Piłkarsko jestem zadowolony z postawy swojego zespołu. Półtorej sezonu temu przeszliśmy z Zalesia do Leśnicy i wyniki mamy dobre. Może się uda awansować i oby chłopaki grali tak dalej. Myślę, że mamy kim grać. Nie zaskoczyła mnie postawa gospodarzy. Przed meczem twierdziłem, że to będzie najcięższe spotkanie w tej połówce sezonu.

Klasa B, gr. 12. TKKF Blachowianka Kędzierzyn-Koźle – LZS Sokół Leśnica 0-1 (0-1)
Bramka: 21′ Swaczyna

Blachowianka: Kuliński – Drzewiecki, Kuźma, Sobol, Marek, Dąbrowski, Fiedura (46. Płocica), Kuźmicz, Dydfeld, Zinko, Tołpa.
Trener: Michał Płachta.

Sokół: Murek – Kołodziej (55. Mańka), Myszkowski, Zeizik, Burnos, Szczodrok, Mieszczyński, Swaczyna, Wasiak, Kuś, Duda.
Trener: Bogdan Baran.

Sędziował: Adam Piegza (Bierawa).

Żółte kartki: Dąbrowski, Marek, Kuźmicz, Tołpa – Burnos, Duda.

Czerwone kartki: Marek – 77 min. druga żółta.

Widzów: 150.

Zdjęcia z meczu: