Fot. Mirosław Szozda

Prezentujemy krótką rozmowę z Wołodymyrem Hudymą, zawodnikiem czwartoligowej Fortuny Głogówek, którą nasz reporter, Mirosław Szozda, przeprowadził tuż przed meczem z MKS-em Gogolim.

– Jak były zawodnik ekstraklasowych Karpat Lwów, uczestnik Ligi Europy i młodzieżowy reprezentant Ukrainy odnajduje się na polskich boiskach czwartej ligi?
To o czym wspomniałeś, to były najlepsze czasy dla mnie jeśli chodzi o grę w piłkę. W pucharach grałem przeciwko Sevilli, Paris Saint Germain czy Galatasaray Stambuł, więc miło jest wracać wspomnieniami do tamtych chwil. PSG nie miało wtedy takich gwiazd jak dzisiaj, ale ze Stambułu pamiętam choćby Milana Barosa. Moją karierę przerwała niestety kontuzja, poza tym mam już 30 lat na karku i ciężko byłoby mi wrócić na zawodowy rynek. Czwarta liga polska to dobre miejsce dla mnie w obecnej chwili.

– Gdybyś miał porównać poziom 4 ligi w Polsce i jej odpowiednika na Ukrainie, to na czyją korzyść wypadłoby takie porównanie?
Zacznę od tego, że na Ukrainie mamy trzy zawodowe ligi. Jest Premier Liga, 1 liga i 2 liga. Niżej mamy już amatorskie ligi regionalne, z tym że całkiem spora grupa piłkarzy z zawodowych lig trafia właśnie do tych klubów z niższych poziomów. Tam za niezłe pieniądze prezentują swoje umiejętności. Z tych przyczyn oceniam, że poziom odpowiednika 4 ligi w Polsce w moim ojczystym kraju jest wyższy.

– Fortuna Głogówek nie jest twoim pierwszym klubem w Polsce. Pamiętam cię jeszcze z występów w pierwszoligowym Chrobrym Głogów.
Tak, w Chrobrym grałem na szczeblu 1 ligi i spędziłem w Głogowie półtora sezonu. Niestety, odniesiony uraz uniemożliwił mi kontynuowanie gry i wróciłem na Ukrainę do jednej z regionalnych
lig.

– Trudno jest odnieść sukces w futbolu?

Myślę, że kluczem do sukcesów w sporcie jest przede wszystkim zdrowie. Właśnie kontuzje były w moim przypadku przeszkodą, by jeszcze bardziej się rozwinąć piłkarsko i piąć się w górę.

– Jak trafiłeś do klubu z Głogówka?
Przez moich wspólnych znajomych z trenerem Maciejem Lisickim. On szukał ofensywnego zawodnika i właśnie przez wspólnych znajomych dotarł do mnie. Porozumiałem się z klubem i od wiosny gram w 4 lidze opolskiej. Na razie związaliśmy się umową do końca tego sezonu

– Podoba Ci się na Opolszczyźnie?
Na razie wszystko jest w porządku. Mieszkam w Głogówku, jest szansa że dostanę tutaj pracę, no i robię to co lubię, czyli gram w piłkę. Drużynę mamy w Głogówku dobrą, fajną atmosferę w szatni, więc jestem zadowolony z tego co mam. Chłopaki dają z siebie na treningu wszystko, jest dobry trener, ale na pewno nas czeka jeszcze dużo pracy, by osiągać wytyczone cele. Nie miałem problemów z aklimatyzacją, a jedyną rzeczą, na która mógłbym narzekać jest panujący na całym świecie koronawirus. Przez pandemię, mam bowiem ograniczone możliwości odwiedzin przez żonę, która została we Lwowie.

– Wygracie dzisiaj z Gogolinem, a Hudyma może strzeli bramkę?

Na pewno wyjdziemy na boisko po to, by wygrać, a czy mnie uda się zdobyć gola, to okaże się po meczu.

Fortuna w Gogolinie nie wygrała, ale też nie przegrała. Remis uratował gościom… Hudyma. Cztery minuty przed końcem spotkania jego doświadczenie wzięło górę, gdy zwiódł w narożniku szesnastki obrońców i jak profesor trafił do siatki, zaś mecz skończył się wynikiem 3:3.