Konia z rzędem temu, kto pamięta występy Ruchu Zdzieszowice w czwartoligowych zmaganiach. „Zdzichy” to od lat uznana marka nie tylko na opolskim podwórku, która poniżej poziomu 3 ligi nie schodziła przez ponad dekadę. – Kiedy grałem ostatnio na szczeblu 4 ligi? Oj, będę miał problem by sobie przypomnieć te zamierzchłe czasy. O ile dobrze kojarzę musiało to być wtedy, gdy Ruch rok w rok robił awanse w niższych ligach, by zatrzymać się w końcu na 3 lidze. Miałem wówczas 17 lat, ale kadrowo wyglądaliśmy wtedy bardzo podobnie. Jak widać doświadczenie i ogranie to nasz największy atut – uśmiechał się 29-letni dziś Tomasz Damrat.

Młodsza z ikon „Zdzichów” wiedziała o czym mówi, bo w wyjściowej jedenastce przeciwko Gogolinowi wybiegło na murawę aż 9 nazwisk z doświadczeniem przynajmniej drugoligowym! Piłkarsko „Zdzichy” biły więc gospodarzy na głowę, problem polegał jedynie na tym, czy i kiedy przyjezdni „napoczną” dobrze zorganizowanego przeciwnika. – Przez pierwszy kwadrans gry byłem pod wrażeniem jak zdyscyplinowani w defensywie są zawodnicy MKS-u– komplementował rywali Łukasz Ganowicz. – Kluczem do zwycięstwa było zatem szybkie otwarcie meczu po naszej myśli – dodawał „Gana”. Postarał się o to zaliczający klubowy come-back Dawid Rudnik, który w 22 minucie wykazał najwięcej sprytu dobijając strzał w poprzeczkę wspomnianego Damrata.

Tuż przed przerwą było już 2-0 dla zdzieszowiczan. Kapitalnie z bramki Gogolina wyszedł z interwencją Artur Bikowski, ale żaden z jego kolegów nie zebrał odbitej futbolówki i z okazji skorzystał Tomasz Damrat rozpoczynając kompletowanie hat-tricka. Rozpędzone „Zdzichy” z minuty na minutę miały coraz większą przewagę, ale do 81 minuty wynik nie ulegał zmianie. Goście pękli w samej końcówce, a najbardziej pazernym na zdobycze i bramkowe asysty był wspomniany już kilkakrotnie młodszy z rodzeństwa Damratów. Pan Tomasz najpierw zamknął zespołową akcję z bliska podwyższając na 3-0, by kilka chwil później po „klepie” ze Stanisławem Dębskim otworzyć podaniem drogę do bramki autorowi trafienia numer cztery.

Dzieła zniszczenia, niewątpliwy bohater meczu dokonał z rzutu karnego, na który zapracował najmłodszy w kadrze „Zdzichów”, wychowanek zdzieszowickiego Koksownika – Cyprian Szulczewski. – Ten Damrat to powinien jaką winiarnię otworzyć – dało się słyszeć na trybunach wśród fanów zespołu ze stolicy polskiego koksu. – Sam kupiłbym wino marki „Damrat”, bo Tomek im starszy tym bardziej wyborny – fantazjowali kibice. – Nie jesteśmy zadowoleni ani z wyniku, ani z tego jak podeszliśmy do tego meczu. Naszym atutem miały być cechy wolicjonalne, tymczasem w tym elemencie goście nas również przewyższali. Końcowy rezultat jest jak najbardziej sprawiedliwy, bo Ruch był od nas lepszy o klasę. Z takim podejściem za tydzień nie mamy czego szukać w Graczach. Tam z pewnością będzie czekała nas prawdziwa bitka, bo Skalnik to fizycznie bardzo wymagający przeciwnik – oceniał dowodzący linią defensywy gogolińskiego MKS-u Filip Szampera.

Bank Spółdzielczy w Leśnicy 4 liga opolska: MKS Gogolin – Ruch Zdzieszowice 0-5

Reporter i zdjęcia Mirosław Szozda