Solą futbolu są bramki, a tych w zaległej 14 kolejce największe „złoża” można było odkryć w Raszowej. Tu mierzyły się dwie czołowe ekipy grupy 6, a starcie lidera z piątym w tabeli Piomarem urosło do rangi wydarzenia tej serii spotkań. Derby gminy Tarnów Opolski przyciągnęły na trybuny bagatela 150 widzów (!), a z relacji sympatyków obu zespołów wynika, że nie jest to przypadek odosobniony. Rozgrywki „serie B” cieszą się jak widać niesłabnącym zainteresowaniem, a kibicowskiej frekwencji może pozazdrościć wiele klubów nawet tych z czwartoligowej stawki.

Gospodarze nie kryli obaw przed trzeciomajowym graniem, choćby z tego względu, że świąteczną labę miały zespoły z okręgówki. Jakie to miało znaczenie? – Takie, że rezerwy Piomaru zasili pewnie kilku piłkarzy z „pierwszego garnituru”, a w B-klasie robi to ogromną różnicę – wyjaśniał naprędce prezes Unii, Artur Porada. I rzeczywiście. Zaglądając do ostatniego protokołu meczowego pierwszej drużyny tarnowian znaleźć można było 6 nazwisk, które zaliczyły mniejsze lub większe epizody w obu potyczkach. Wśród nich nie było jednak tego, którego najbardziej zapamiętają Unici, czyli Tomasza Kesslera. Napastnik gości na boisku przebywał niespełna godzinę, a i tak zdążył czterokrotnie wpisać się na listę strzelców mając decydujący wpływ na końcowe rozstrzygnięcie. Co ciekawe, jeszcze sezon temu piłkarz Piomaru reprezentował barwy… Unii Raszowa-Daniec.

Zanim jednak niewątpliwy bohater derbowej potyczki doszedł do głosu, radosne chwile przeżywali miejscowi. Przynajmniej przez kilka minut. Oto bowiem w 3 minucie Mateusz Mientus znalazł sposób na pokonanie golkipera GKS-u i część z kibiców gospodarzy głośno odetchnęła: – Nie taki diabeł straszny z tego Piomaru – dało się słyszeć w gronie najstarszych sympatyków Unii. Opinie te przyjezdni dosyć szybko zweryfikowali. Jeszcze przed upływem kwadransa gry Przemysław Suchodolski doprowadził bowiem do remisu, a później swój „czteropak” dołożył wspomniany Kessler rozpoczynając strzelecki festiwal od trafienia z rzutu karnego. W 25.minucie uczynił to z akcji sprytnie popychając przed oddaniem strzału jednego z defensorów rywali. Dzieła zniszczenia byłego „pracodawcy” 24-latek dokonał tuż po przerwie, gdy w ciągu zaledwie 3 minut dwukrotnie zatrudniał Przemysława Choińskiego przy wyciąganiu piłki z siatki.

Jego zdobycze, jeszcze przed zmianą stron, poprzedził kontaktowy gol Marka Skrzydlewskiego, który w doliczonym czasie gry zdołał trafić między słupki bramki gości po raz drugi. W końcówce miejscowi mocno przycisnęli, ale żaden z kilku strzałów nie zrobił więcej krzywdy przeciwnikowi. Wartym odnotowania jest występ w bramce Piomaru Rudolfa Malika. To futbolowy weteran boisk Opolszczyzny, który kilkanaście dni temu świętował swoje 57 urodziny! Jego vis a vis w bramce Unii miał pewnie mniej powodów do radości puszczając 5 bramek, choć na osłodę golkiperowi gospodarzy pozostał obroniony rzut karny z 78 minuty, gdy kapitalną interwencją nie dał się przechytrzyć Błachutowi. Porażkę z GKS-em gospodarze okupili „obsuwą” na 2 miejsce w tabeli, ale dwa dni później podopieczni trenera Mateusza Steinhofa odzyskali fotel lidera gromiąc Mokre Łany 6-0, przy jednoczesnej wpadce rezerw Krasiejowa.

Jacek Błachut: – Pokazaliśmy dzisiaj wielki charakter i to nam pomogło w zdobyciu trzech punktów, było nie było na boisku lidera. Mieliśmy w zespole kilku chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę, ale muszę oddać rywalom, że w swoich szeregach też takich mieli. Jak na derby przystało była większa mobilizacja na Unię niż na innego przeciwnika w tej lidze. Czasami zaiskrzyło miedzy nami, ale bez zbędnej złośliwości. Z wygranej oczywiście jest satysfakcja, a że z większością zawodników doskonale się znamy małe docinki w związku z tym na pewno się pojawią.

Mateusz Steinhof (trener Unii): – Piłkarsko może i goście byli lepsi, ale inna rzecz że przy każdej ze straconych bramek popełnialiśmy koszmarne błędy w obronie. Z taką grą jaką zaprezentowaliśmy dzisiaj w obronie nie ma szans by wygrać mecz z tej klasy przeciwnikiem. W końcówce mieliśmy trzy okazje bramkowe, wystarczyło tylko dołożyć nogę i wygrywamy ten mecz. Nie wierzyłem, że można być większym frajerem piłkarskim niż Bayern Monachium w Lidze Mistrzów. Dzisiaj okazało się, że pod tym względem przebiliśmy Bawarczyków. Trzeci mecz z rzędu nie gramy tego co potrafimy i za każdym razem miało to miejsce z ligową „górą”. Chyba problem tkwi w głowach moich zawodników.

Protokół

LZS Unia Raszowa Daniec – GKS Piomar II Tarnów Przywory 3-5 (2-3)
1-0 Mateusz Mientus-3., 1-1 Suchodolski-11., 1-2 Kessler (karny)-20., 1-3 Kessler-25., 2-3 Skrzydlewski-45., 2-4 Kessler-49., 2-5 Kessler (karny)-52., 3-5 Skrzydlewski-90+4.

Unia: Choiński – Pietruszka, Korab, Noga, Jarosz (8.Marek Mientus), Mateusz Mientus (87.Zmuda), Sieradzki, Dudek (46.Steinhof) Godlewski, Fechner, Srzydlewski. Trener Mateusz Steinhof.

GKS Piomar II: R.Malik – Matuszek, Nieświec, Krupop (90+3.Hrytsyna) Seniszyn, Kowalczyk (71.D.Malik), Błachut, Doliński (46.K.Malik), Suchodolski (78.Kalinowski), Kessler (54.Zawadzki). Trener Daniel Hartman.

Żółte kartki: Marek Mientus – Matuszek, Kessler.

Sędziował: Paweł Żyłka (Opole).

Widzów: 150.

⚽ UNIA Raszowa-Daniec ? GKS Piomar, czyli dużo bramek – dużo zdjęć ?

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 7 maja 2018

Reporter Mirosław Szozda.