Trener Jan Śnieżek. Fot. Mirosław Szozda.

Dziś jeszcze nie wiemy czy to początek regularnego cyklu prezentującego opolskich beniaminków, ale zaczyn już jest. O najlepszych czasach w historii, kolejnym awansie do 4 ligi i planach na najbliższe miesiące porozmawialiśmy z Janem Śnieżkiem, trenerem seniorskiej drużyny LZS-u Walce, który w obu przypadkach „maczał palce” –  w największych jak do te pory sukcesach klubu.

M.S. – Walce po raz drugi wystąpią w 4 lidze, ale po raz pierwszy zupełnie samodzielnie.
J.S. W sezonie 1996/1997 Walce awansowały do ligi międzywojewódzkiej grając pod nazwą Willich Fortuna Walce-Głogówek. Tam graliśmy 3 lata, a największym sukcesem było dojście mojego zespołu do baraży o wejście do 3 ligi. W pierwszym spotkaniu przegraliśmy ze Szczakowianką Jaworzno 0-1, by w rewanżu zadowolić się tylko remisem. Z awansu więc cieszyli się nasi rywale. Po latach znowu świętujemy w Walcach sukces, tyle że już samodzielnie. Muszę powiedzieć, że trochę tych awansów udało mi się zrobić. Najpierw z Polonią Głubczyce w sezonie 1991/1992 awansowałem do ligi międzywojewódzkiej, potem powtórzyłem ten wynik z Willichem Fortuną, by znowu z Polonią tym razem w latach 2011-2012 trafić do 3 ligi. Obecny sukces z Walcami jest zatem czwartą promocją do wyższej klasy rozgrywkowej drużyny pod moim kierownictwem. Jako trener pracuję w futbolu od 1985 roku, więc będzie tego już 35 lat.

– Nie ma pan już dosyć tej roboty?
Piłka to moja wielka pasja, ale przychodzą takie momenty, że ciężko jest pogodzić pracę zawodową z domowymi obowiązkami i trenerką. Mam już na karku sześćdziesiątkę i powolutku trzeba robić miejsce młodym. W swoim trenerskim CV mam też doświadczenie 2,5 letniej pracy w czeskim Bruntalu, a z sukcesów pamiętam jeszcze rok 2011. Wtedy jako szkoleniowiec kadry Opolszczyzny do lat 21 – w finale mistrzostw Polski turnieju „Regions Cup” w Łodzi – zremisowaliśmy z reprezentacją pomorskiego związku. Mieliśmy jednak w całej imprezie gorszą różnicę bramek i skończyło się na tytule wicemistrzowskim.

– Dopiero co zakończony sezon był wyjątkowy dla wszystkich za sprawą pandemii wirusa. W Walcach mimo wszystko będzie wspominało się go dobrze.
Z pewnością to był bardzo udany dla nas sezon. Świadczy choćby o tym fakt, że wygraliśmy wszystkie mecze wyjazdowe. U siebie było trochę gorzej, bo przytrafiła nam się porażka z Racławiczkami, a trzy mecze zakończyły się remisami. Finisz mieliśmy jednak znakomity, bo na fotel lidera wskoczyliśmy dopiero w przedostatniej kolejce rundy jesiennej i tak już zostało do końca rozgrywek. Trochę pomógł nam w tym koronawirus, ale prawda jest taka, że już w okresie przygotowawczym widać było jakość w moim zespole. Graliśmy sparingi z czwartoligowcami i radziliśmy sobie naprawdę nieźle.

– Walce w całym sezonie straciły najmniej, bo tylko 13 goli z wszystkich zespołów grających w obu grupach opolskiej okręgówki. Wychodzi na to, że przykłada pan szczególną wagę do linii defensywy.
Tak chyba robi większość trenerów budując kadry swoich zespołów. Mając solidną obronę wychodzisz na mecz ze świadomością, że jeśli nie strzelisz bramki masz spore szanse na zdobycie punktu, bo mecz co najwyżej zakończy się bezbramkowym remisem. Osobiście preferuję styl ofensywny i na to kładę szczególny nacisk, ale muszą też być zachowane właściwe proporcje między atakiem i obroną. W Walcach jestem już piąty rok i widzę, jak ogromne postępy zrobił mój zespół. Dwa lata temu odpadliśmy po barażach o 4 ligę z Victorią Chróścice przegrywając pierwszy mecz aż 0-5. Graliśmy jednak wtedy mocno osłabieni, a z perspektywy czasu oceniam, że tak naprawdę nie byliśmy wtedy jeszcze gotowi na sukces.

– Czwarta liga to będzie dla was znacznie większy „rozmiar kapelusza”. Przekonały się o tym choćby wspomniane przez pana Chróścice, które po roku spadły z hukiem.
Znam bardzo dobrze 4 ligę, bo od czasu do czasu, w roli kibica odwiedzam niektóre boiska. Zauważalne jest to, że na tym szczeblu znacząco poprawiła się boiskowa infrastruktura w naszym województwie. Na pewno jest spora różnica między poziomem ligi okręgowej i 4 ligi. Wiele klubów jest prowadzonych półprofesjonalnie i poprzeczka będzie dla nas zawieszona naprawdę wysoko. Z drugiej strony zapowiada się kilka naprawdę ciekawych spotkań dla kibiców i co ważne z niedalekimi wyjazdami. Do Zdzieszowic, Krapkowic, Gogolina, Prudnika, Większyc, Kędzierzyna, czy na obiekt gdzie grają Większyce mamy przecież bardzo blisko. Sportowo stoimy przed dużym wyzwaniem, ale myślę że jeśli dobrze się przygotujemy, to jesteśmy w stanie niejednego zaskoczyć. Tanio skóry nie zamierzamy sprzedać.

– Myśli pan o wzmocnieniach swojej drużyny? W kuluarach mówi się, że chętnie widziano by w Walcach snajperów w osobach Łukasza Bawoła z Unii Krapkowice i Denisa Kipki z Gogolina. Wygląda na to, że szukacie armat?
Chcielibyśmy się wzmocnić, ale bardzo ciężko jest znaleźć wartościowego zawodnika, którego bylibyśmy w stanie pozyskać. W mojej ocenie potrzebujemy 2-3 piłkarzy, by dodać świeżej krwi w szatni. Nowe postaci zwiększyłyby rywalizację w drużynie, a co za tym idzie podniosły poziom naszej gry. Mogę potwierdzić, że kontaktowałem się z wymienionymi zawodnikami. Denis pochodzi z Walec, ale nasz kontakt ograniczył się do jednego telefonu. Grzecznie mi odmówił mówiąc, że bardzo podoba mu się w klubie z Gogolina. Szkoda, bo moim zdaniem to świetny zawodnik jak na czwartoligowe warunki i byłby dla nas bardzo pożyteczny. Podobnie rzecz miała się z Łukaszem Bawołem, który najprawdopodobniej wybrał inny kierunek. Mam za sobą zaawansowane rozmowy z jednym z obrońców i wydaje się, że jesteśmy bardzo bliscy porozumienia. Jest nim grający ostatnio w Polonii Nysa doświadczony Jacek Lenartowicz, którego prowadziłem kiedyś w głubczyckiej Polonii.

– Wielu zawodników z pana kadry w przeszłości z powodzeniem występowało w 4, czy nawet 3 lidze. Wymienię tylko braci Piotra i Pawła Dyczków, Michała Teichmana, Adama Toszka, Jonasa Frohsa, Jakuba Mutke, czy Patryka Smykałę. Na papierze beniaminek ma całkiem solidną pakę.
Nie ma co ukrywać, że w 4 lidze będziemy płotką między rekinami. Walce to mały klubik, choć z futbolowymi tradycjami sięgającymi aż 1928 roku, bo właśnie wtedy powstał nasz klub. Organizacyjnie nie możemy mierzyć się z takimi klubami jakie funkcjonują w Zdzieszowicach, Krapkowicach, czy Gogolinie. Mocnego sponsora oraz niezłą infrastrukturę ma z kolei Fortuna Głogówek. Jak będzie wyglądała nasza kadra w nowym sezonie okaże się po pierwszych treningach, które rozpoczęliśmy w poniedziałek. Mam nadzieję, że poza Tomkiem Damratem nikt już nie odejdzie. Wielka szkoda, że tracimy Tomka, który był motorem napędowym w mojej drużynie, a od nowego sezonu wzmocni naszego rywala ze Zdzieszowic. Szukamy wzmocnień, ale nie chcę robić rewolucji w drużynie. Chłopcy zrobili awans i w nagrodę zagrają ligę wyżej z małymi uzupełnieniami.

– Będziecie mieli gdzie grać w 4 lidze? Obecny obiekt w Walcach chyba nie spełnia wymagań licencyjnych?
Jeszcze w lipcu mają się rozpocząć prace remontowe na naszym obiekcie. Ma być przeprowadzony kapitalny remont szatni i płyty boiska. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to przyjdzie nam grać na innym boisku. Prowadzimy rozmowy, by nasze domowe spotkania rozgrywać wtedy w Krapkowicach na stadionie Otmętu. Jeśli prace miałyby się opóźnić, niewykluczone że kilka pojedynków zdołamy rozegrać na własnym boisku.

– Kto w nadchodzącym sezonie będzie bił się o najwyższe cele w 4 lidze?
To będzie bardzo ciężki sezon dla wszystkich, bo spadkiem będzie objęta większa ilość zespołów. Faworytem numer jeden do mistrzowskiej korony z pewnością jest Ruch Zdzieszowice. To zgrany i poukładany zespół z ogromnym doświadczeniem. Groźne będą też Większyce i Skalnik Gracze, dlatego ich też spodziewam się w czubie tabeli. Tam widzę jeszcze głubczycką Polonię i być może któregoś z beniaminków.

– Jest zapotrzebowanie na piłkę w Walcach? Ilu kibiców przychodzi średnio na wasze mecze?
Jeżeli będziemy grać widowiskową dla oka piłkę, to na brak kibiców nie będziemy musieli narzekać. Do tej pory zdarzało się, że na naszych meczach pojawiało się kibiców w granicach 300 osób i więcej. Mam nadzieję, że po awansie frekwencja będzie jeszcze lepsza. Mecze z Unią, Ruchem czy Chemikiem powinny przyciągnąć tłumy.

– Gdyby mógł pan wykonać jeden ruch transferowy spośród zawodników 4 ligi, jakie byłoby to nazwisko?
Tomek Damrat (śmiech). A jeśli musiałbym dalej szukać byłby nim Kipka. W tym ostatnim przypadku mógłbym przesunąć Michała Teichmana nieco niżej, bo na szpicy swoje robiłby właśnie Denis.

– Która ze stawki 20 drużyn byłaby dla was wymarzonym rywalem na inaugurację sezonu?
W tej lidze nie ma słabeuszy, dlatego do każdego przeciwnika podejdziemy z jednakowym szacunkiem. Żeby jednak mecz miał charakter piłkarskiego święta życzyłbym sobie na początek Unię Krapkowice, Ruch Zdzieszowice lub Fortunę Głogówek. Wtedy, niezależnie od wyniku, przynajmniej grałaby kasa z wpływów za sprzedane bilety (śmiech).

– Życzę zatem takiego terminarza, by już w 1.kolejce trybuny, czy to w Walcach, czy Otmęcie pękały w szwach.

Rozmawiał Mirosław Szozda. 
Tekst ukazał się także w Tygodniku Krapkowickim.