Tym razem wybraliśmy się na mecz rozgrywany w naszym „mateczniku”. Wiking Rodło Opole swoje spotkania tymczasowo „dusi” w opolskim Centrum Sportu, a to także miejsce wszelakich meczów kadr wojewódzkich OZPN-u. Dzieje się tak dlatego, że macierzysty obiekt przy ul. Szarotki jest od dłuższego czasu w remoncie.

W sobotnie popołudnie doszło do niezwykle istotnego dla dolnych rejonów tabeli spotkania opolan z ekipą Naprzodu Jemielnica. Drużyna Wikinga znajduje się aktualnie na pozycji spadkowej, natomiast przed sobotnim pojedynkiem przyjezdni mieli raptem tylko pięć punktów więcej, więc trudno mówić, że ich sytuacja jest komfortowa. Co więcej opolanie swoje pierwsze punkty na wiosnę zdobyli dopiero tydzień wcześniej, notując do tego momentu serię porażek. Wygrana z solidną ekipą z Mechnic pozwala walecznym Wikingom wierzyć, że w walce o utrzymanie okręgówki nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Prezes klubu gospodarzy, Przemysławem Dora, był pierwszym obiektem zainteresowań naszego reportera.
– Przyjście do klubu przed rundą wiosenną dwóch doświadczonych zawodników – Michała Zbocha i Radosława Dembińskiego, jasno pokazuje, jaki cel postawiono przed zespołem.
– Michał Zboch wrócił z wypożyczenia, a w wypadku Radka Dembińskiego skorzystaliśmy z tego, że chciał nam pomóc w utrzymaniu się w okręgówce. I takie jest właśnie nasze zadanie – utrzymanie się.

– Czy poprawiła się sytuacja kadrowa drużyny? Pamiętam takie spotkanie w rundzie jesiennej, w którym Pana klub został bardzo szybko zdekompletowany i przegrał walkowerem.
– To chyba była pierwsza taka historia, która zdarzyła się od osiemnastu lat, czyli od utworzenia klubu. Dużo kontuzji, dużo kartek, dużo chorób piłkarzy. Zdarzyło się to pierwszy raz i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. Obecnie sytuacja kadrowa jest delikatnie lepsza niż w okresie tego feralnego meczu.

– Wygrana z Mechnicami to początek marszu Wikingów w górę tabeli?

– Mam nadzieję, że tak. Wyjątkowo zebrało się nas chyba czternastu, gdyż my w każdym meczu mamy inny skład i w każdym meczu gra inna „jedenastka”. Niektórzy pracują, pauzują za kartki, albo po prostu się nie odzywają. Pojedynek z Mechnicami był wyjątkowo dobry mecz w naszym wykonaniu.

– Kiedy Wiking Rodło będzie rozgrywał mecze na swoim obiekcie przy ul. Szarotki?
– Mam nadzieję, że już w przyszłym sezonie. Wygraliśmy środki finansowe w konkursie budżetu obywatelskiego, za co zrobiliśmy boisko i oświetlenie. W zeszłym roku ponownie wygraliśmy w tym projekcie i za pozyskane fundusze budujemy szatnie. Gdy to już wszystko będzie gotowe, nasz obiekt będzie jednym z ładniejszych w naszym województwie.

Relacja
Przez pierwszy kwadrans na boisku nie działo się zbyt wiele ciekawego. W 18 minucie na prowadzeniu byli już gospodarze, po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry. Przy rzucie rożnym w polu karnym gości panował olbrzymi ścisk. Choć piłka była bita na 3-4 metr, to zablokowany przez wielu piłkarzy bramkarz Naprzodu nie był w stanie interweniować. Stojący w „piątce” Łukasz Grendziak uderzył z powietrza pod poprzeczkę i w szeregach Wikingów zapanowała olbrzymia radość. W 22 minucie rzut wolny z narożnika boiska wykonywał Michał Zboch. Uderzył mocno, ale Dawid Szmatoła wybił piłkę poza pole karne. Tam dopadł do niej Dominik Dora i momentalnie uderzył, ale minimalnie niecelnie. Duet napastników opolan kwadrans później wystąpił w głównych rolach i przesądził o wyniku spotkania.

W 35 minucie faulowany na linii „szesnastki” był D. Dora i gospodarze zyskali rzut wolny w bardzo dogodnym miejscu. Do piłki podszedł Zboch i pięknym uderzeniem w samo okienko, po raz drugi pokonał bramkarza przyjezdnych. Goście jeszcze dobrze nie otrząsnęli się po tym ciosie, a przegrywali już trzema bramkami. D. Dora nie zmarnował sytuacji sam na sam ze Szmatołą i udowodnił, że ma instynkt łowcy bramek. Przyjezdni odpowiedzieli przed przerwą piękną bramką Piotra Niewiema i wydawało się, że w tym meczu jeszcze mają szansę na korzystny wynik. Druga część gry była już zdecydowanie mniej ciekawa. Wikingowie stanęli na swojej połowie boiska i nastawiali się jedynie na kontry. Z kolei poczynania gości przypominały bicie głową w mur. Nie wypracowali sobie zbyt wielu dogodnych sytuacji do zmiany wyniku, a z kolei koszmarny błąd popełnił Szmatoła, po którym miejscowi zyskali rzut karny. Zboch pewnie egzekwując „jedenastkę” ustalił końcowy wynik spotkania.

Stałe fragmenty gry, czyli Michał Zboch

– Jako doświadczony zawodnik jestem odpowiedzialny za te stałe fragmenty gry – przyznał Zboch. – Nadarzyła się okazja przy rzucie wolnym z 16 metra, to przymierzyłem idealnie i jak to się mówi „zdjąłem pająka”. Bramkarz poszedł do lewej strony, ustawił mur, „zagoniłem” mu piłkę tam, gdzie ustawił mur. Uderzenie było idealne, więc był bez szans. Ważna bramka na 2-0 i mogliśmy już grać spokojniej. Za chwilę Dominik Dora wyszedł sam na sam, „dzióbnął” obok bramkarza i objęliśmy prowadzenie 3-0. Ta bramka dała nam już pewne trzy punkty, bo chłopakom z Jemielnicy opadły ręce i nie chciało im się już grać. Jeżeli chodzi o rzuty karne, to wykonuję je ja i jeszcze się nie pomyliłem. Do pierwszej pomyłki, później będzie podchodził do karnego kolejny zawodnik. Na razie mam jednak skuteczność 100% i oby tak dalej.

Grzegorz Bella (trener Naprzód Jemielnica): – Przegraliśmy mecz po własnych błędach. Gra ofensywna wyglądała nawet dość przyzwoicie, ale w defensywie zagraliśmy koszmarnie. Trudno mi na gorąco ocenić poczynania mojej ekipy, gdyż to mój pierwszy mecz w charakterze trenera Naprzodu. Na pewno swoją pracę z tą drużyną skupię na grze defensywnej. Gdzieś uciekła koncentracja i straciliśmy dwie bramki w przeciągu minuty. Przed spotkaniem kładłem nacisk na to, aby nie gubić koncentracji, gdyż po analizie dotychczasowych spotkań wiedziałem, że drużyna gubi koncentrację. Nie udało się, dalej tracimy dużo bramek i to musimy poprawić.

Mateusz Mika (Wiking Rodło Opole): – Zagraliśmy bardzo dobrze, a w naszej grze wszystko się fajnie „zazębiało”. Zaprezentowaliśmy się dobrze w każdej formacji i wygraliśmy zasłużenie. Rywal też był dobrze dysponowany i walczył bardzo mocno. W początkowej fazie meczu gra była wyrównana, to było takie typowe badanie sił. Pierwszy gol dla nas bardzo nas uspokoił, a później dołożyliśmy szybko drugie i od razu trzecie trafienie. Po tym grało nam się już zdecydowanie łatwiej. Wygraliśmy drugi raz z rzędu, co nas bardzo cieszy. Chcemy grać coraz lepiej, zwyciężać w kolejnych spotkaniach i piąć się w górę tabeli.

Ciekawa postać – Przemysław Dora

Gdy prezes Dora zastanawiał się nad wyborem „Ciekawej postaci” związanej z jego klubem, nasz reporter „zasięgnął języka” w opolskim środowisku piłkarskim. Większość rozmówców uznała, że to właśnie Przemysław Dora najbardziej spełnia takie kryterium. – Jakoś tak niezręcznie mówić o sobie samym – krygował się P. Dora.

Po namowach dziennikarza OZPN-u zgodził się opowiedzieć o swojej 18-letniej przygodzie z Wikingiem. – Wszyscy byliśmy kibicami opolskiej Odry, na mecze której wspólnie chodziliśmy – wspominał P. Dora. – Każdy z nas gdzieś w piłkę grał, albo w okolicznych wsiach, albo w „szóstkach” u Pawła Kiszki. Zaproponowałem utworzenie klubu piłkarskiego i wspólną grę. Zaczęliśmy od C-klasy i w pierwszym sezonie wszystkie mecze graliśmy na wyjeździe. Klub założyliśmy w czerwcu i czasowo nie mieliśmy już możliwości, aby zgłosić jakieś boisko, na którym bylibyśmy gospodarzami. To nie było takie proste wymyślić nazwę drużyny, ale ktoś rzucił „Wiking”, pozostali zaakceptowali i tak zostało. Początkowo było nas do gry 11-12, a do drużyny ściągaliśmy głównie swoich kolegów. Później dochodzili różni nowi zawodnicy, ale najczęściej z rekomendacji już grających piłkarzy. W C-klasie już w pierwszym sezonie wywalczyliśmy awans, a w Chmielowicach do dzisiaj wspominają mecz z naszą drużyną. Przyjechaliśmy raptem w 8 osób, ale wygraliśmy 3-1. W początkowym okresie często wywalczaliśmy awanse do wyższych klas. W związku z tym wzrastały wymagania ze strony OZPN-u odnośnie posiadania drużyn młodzieżowych. Nie byliśmy im w stanie sprostać, stąd pomysł połączenia się w 2011 roku z opolskim Rodłem. Ze względów finansowych i proceduralnych, 4 liga to szczyt możliwości dla naszego klubu. Oczywiście chcielibyśmy kiedyś w niej zagrać. W Wikingu zaliczyłem chyba już wszystkie możliwe funkcje, łącznie z tym, że byłem piłkarzem i grałem na obronie. Prezes, kierownik drużyny i trener, choć chyba lepiej pasuje słowo „treser”, aby ogarnąć to całe towarzystwo. A to z racji faktu, że w Wikingu zwykle grywali piłkarze, których trudno nazwać grzecznymi chłopcami. Mam liczne rodzeństwo, a każdy z moich braci, który grał w piłkę nożną, zaliczył choćby epizod w Wikingu. Były takie mecze, w których było nas nawet pięciu braci Dora na boisku. Nie potrafię powiedzieć, ile czasu poświęcam klubowi. Nawet jak pracuję, to często choćby myślę o Wikingu. Jestem typem człowieka, który jak już coś zaczyna, to doprowadza to do końca. Na szczęście rodzina jest wyrozumiała, jeśli chodzi o moje zaangażowanie w klub piłkarski. Z takich przyjemnych wspomnień to na pewno postawa naszego zespołu w poprzednim sezonie. W nagrodę za dobry wynik zawodnicy wyjechali do Anglii na mecz z polonijną drużyną. Eskapadę, która była bardzo udana, zorganizowałem dla piłkarzy wraz z Krzyśkiem Chojakiem.

Protokół
Wiking Rodło Opole – Naprzód Jemielnica 4-1 (3-1)

1-0 Grendziak – 18., 2-0 Zboch 35., 3-0 D. Dora – 36., 3-1 Niewiem – 41., 4-1 Zboch – 80 (karny).

Wiking: Bińkowski – Okoń, Mika, Wochna (81. Szydziak), Krężlewski – Chaba, Grendziak, Dembiński, Kanarek – Zboch, D. Dora (43. Wojtyła). Trener Bartosz Winiarz

Naprzód: Szmatoła – Bałdys, Szłapa, Bombelka, Mateja – Jaskóła, Walisz, Galas (62. Korczak), Konarski (75. Tacica) – Niewiem, Gattner (75. Krawietz). Trener Grzegorz Bella

Sędziował: Jacek Tokarski(Opole)

Żółte kartki: Krężlewski, Dembiński – Mateja, Bombelka, Jaskóła.

Widzów 30.

Wiking Rodło Opole
Rok założenia: 2000
Barwy: niebiesko-czerwone
Adres: Pużaka 25
45-272 Opole
Prezes: Przemysław Dora
Trener: Bartosz Winiarz

? Tym razem fotorelacja z meczu klasy okręgowej Wiking Opole ? LKS Naprzód Jemielnica ⚽

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 30 kwietnia 2018

Reporter Sławomir Jakubowski.