W sobotnie słoneczne popołudnie w Piotrówce odbyło się spotkanie BS 4 ligi opolskiej pomiędzy miejscową drużyną a Polonią Nysa. Obie ekipy sąsiadują ze sobą w tabeli, a po wygranej przyjezdnych to nysanie są obecnie wyżej w ligowej hierarchii. Wygrana przyjezdnych była zasłużona, gdyż stworzyli więcej klarownych sytuacji do zdobycia bramki, sprawniej operowali futbolówką, a ponadto wykazywali więcej chęci do gry. Losy pojedynku mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby miejscowi wykorzystali idealną sytuację do zdobycia bramki przy stanie 0-0. Przed spotkaniem nasz reporter przeprowadził rozmowę z Katarzyną Woźniak, managerem w zespole LZS Piotrówka.

– Powiedzieć, że jest Pani prawą ręką prezesa, to jakby nic nie powiedzieć. Czym się Pani zajmuje w LZS Piotrówka?
– Oj wszystkim. Począwszy od prania do przygotowania wszystkiego, łącznie z dokumentacją do meczu. Zdarzało się też, że byłam kierownikiem drużyny. Zajmuję się praktycznie wszystkim, jestem taki człowiek- orkiestra. Nie mogę tutaj pominąć mojej mamy Eli, która pomaga mi w tym wszystkim już od siedmiu lat.

– To w ramach jednego honorarium, czy ma Pani za wszystko płacone z osobna?
– To wszystko wolontariat. Pracuję w klubie już dziesięć lat i nie wzięłam za to wszystko ani grosza.

– „Pomimo problemów i niepewności co do wystartowania w rundzie wiosennej LZS Piotrówka jednak przystąpiła do rozgrywek” – to cytat ze strony internetowej klubu. Proszę o rozwinięcie tych słów.
– Mieliśmy problemy z transferami, gdyż zablokowano nam transfery zawodników do klubu. U nas w Piotrówce jest taka sytuacja, że nas mogą uratować tylko transfery. Była zatem duża niepewność, gdyż chodziło też o drużyny młodzieżowe, których nie posiadaliśmy, ponieważ zostały rozwiązane. Stało się to z powodu braku odpowiedniej liczby zawodników do grania podczas spotkań drużyn dziecięcych. Trzeba było zatem walczyć o swoje i udało się. We współpracy ze szkołą stworzyliśmy dwie drużyny młodzieżowe i odblokowaliśmy transfery. Możemy grać.

– W zasadzie to każdorazowo przed startem do runy wiosennej, czy jesiennej drużyna „tworzy” się w ostatniej chwili. To specyfika Piotrówki?
– Tak już jest od lat, od kiedy pamiętam. Na pierwszym treningu dwóch chłopaków, na trzecim trzech i tak się to ciągnie od lat. Rozgrywamy w okresie przygotowawczym jakieś sparingi, ale pewni jesteśmy dwa- trzy dni przed startem, gdy zawodnicy pojawiają się na kartach zgłoszeń.

– Jaki cel został postawiony przed zespołem?
– Utrzymanie w IV lidze, to jest naszym priorytetem i o to będziemy walczyć. Na pewno nie chcemy awansować. III liga to za duży nakład finansowy i w tej chwili nas na to nie stać. Dalekie wyjazdy, opłaty kilka razy droższe. Przy tych środkach finansowych, które teraz posiadamy niemożliwością jest budować coś więcej.

– Jaki pułap rozgrywkowy jest tym najbardziej pożądanym przez klub, aby osiągał swoje cele?
– Ta IV liga, która teraz jest. Niech tak zostanie, nie chciałabym aby klub znalazł się niżej. Chociaż gdybyśmy spadli to klub miałby mecze z Jemielnicą, Strzelcami Opolskimi. Byłoby większe zainteresowanie kibiców.

– A zatem co byłoby, gdyby jednak klub spadł do „okręgówki”?
– Na pewno zostałabym tu. Moje serce jest tutaj i na pewno tego klubu bym nie opuściła. Klub na pewno funkcjonowałby normalnie. Na pewno chcielibyśmy utrzymać grupy dziecięce.

– Piotrówka od lat wyszukuje młodych afrykańskich piłkarzy, aby sprzedać ich do klubów z wyższej ligi. Proszę opowiedzieć o modelu skautingu, który prowadzi klub.
– To nie moja działka. Zawodników do klubu zaprasza prezes Ireneusz Strychacz. Wykorzystuje swoje osobiste kontakty i dzięki temu wie, kogo do klubu zaprosić.

– Czy kiedykolwiek przedstawiciel Piotrówki udał się na Czarny Ląd, aby obejrzeć na żywo w akcji danego piłkarza?
– Prezes był kiedyś w Nigerii i przyglądał się kilku zawodnikom.

– Gdy w wyszukiwarkę Google wpisuje się hasło LZS to z podpowiedzi na pierwszym miejscu jest LZS Piotrówka. To z pewnością powód do dumy.
– Oczywiście. Będąc na studiach poznawałam ludzi z całej Polski. Czasami wystarczyło, że powiedziałam, że jestem z Piotrówki i wszyscy wiedzieli o co chodzi. Nie raz byliśmy w telewizji w Warszawie na ogólnopolskich antenach. Gościliśmy też na łamach ogólnopolskich gazet. Reklama naszej małej Piotrówki jest zatem spora.

– Wiem, że włada Pani kilkoma językami. Którego języka najczęściej Pani używa i czy zdarzyło się, że miała Pani problem z komunikowaniem się z jakimś zawodnikiem?
– W sumie to języka angielskiego nauczyłam się dzięki chłopakom tutaj w klubie. W szkole wiedziałam o co chodzi, znałam słowa, ale skomponować to w całość było ciężko. Nauka praktyczna w klubie dała mi więcej. Wszyscy ze sobą komunikujemy się głównie w języku angielskim. Znają go wszyscy obcokrajowcy, którzy reprezentują nasze barwy. Zdarza się, że z Brazylijczykami którzy znają głównie język portugalski komunikuję się częściowo za pomocą gestów.

– Przez klub „przewinęło” sporo nietuzinkowych zawodników czy też trenerów. Których z nich zapamiętała Pani szczególnie?
– Gościliśmy na naszym boisku dwa razy Pana Adama Nawałkę. Przyjeżdżał do nas z Górnikiem Zabrze, razem urządziliśmy sobie tutaj grilla. Na pewno zawsze będę pamiętać naszego byłego trenera, pana Jana Żurka. To był taki człowiek bardzo pozytywnie nastawiony do ludzi. Każdy z nim czuł się swojsko, zarówno kibic jak i zawodnik. Ale jednocześnie każdy czuł do niego respekt.

Łyk historii.

Choć klub powstał 1951 roku, to w piłkę nożną w Piotrówce grano już wcześniej. – Tak było z pewnością, a wiem to od mojego dziadka Eugeniusza Woźniaka, który był jednym z założycieli klubu – przekonuje manager w Piotrówce pani Katarzyna Woźniak. – Oprócz dziadka był to jeszcze pan Goliszewski i pan Freda.

Klub prowadził wiele sekcji, a Piotrówkę reprezentowali bokserzy, tenisiści stołowi i szachiści, a swoich przedstawicieli posiadali grający w skata. Klub od zawsze na równi z kościołem, barem i szkołą był swoistym centrum tej pod strzeleckiej wsi. Patrząc na liczbę mieszkańców – 600, to widać, że kiedyś w Piotrówce większość z nich uprawiała sport.

Do momentu pojawienia się w klubie Ireneusza Strychacza, Piotrówka była typowym wiejskim klubem bez znaczących osiągnięć. Strychacz, który objął funkcje prezesa zainwestował w klub, który błyskawicznie zaczął się piąć w górę i znacząco awansował w hierarchii opolskiej piłki. W 2006 roku klub grał jeszcze w B klasie, ale coroczny awans sprawił, że w sezonie 2010/11 występował już na arenach III ligi. Przez trzy sezony Piotrówka była liczącym się trzecioligowcem i każdy możny w tej lidze w starciu z tą ekipą musiał się mieć na baczności. Po spadku klub potrzebował zaledwie jednego sezonu, aby powrócić w do III ligi.

Sezon 2014/2015 był ostatnim, kiedy to na boiskach mogła występować nieograniczona liczba obcokrajowców. – Gdyby w klubie mogli grać zawodnicy, którzy wywalczyli awans, to utrzymanie w III lidze mielibyśmy pewne – nie ma wątpliwości pani Kasia Woźniak.
Klub spadł jednak z hukiem i od tego momentu wiedzie mu się już ciut gorzej. Ograniczona ilość obcokrajowców mocno uderzyła w Piotrówkę, której model funkcjonowania opiera się na graczach głównie z Afryki. Prezes Ireneusz Strychacz wykorzystując swoje prywatne kontakty ściąga do klubu nieznanych szerzej zawodników, których po wypromowaniu sprzedaje do klubów z wyższych lig. W ten sposób z gry w Pogoni Szczecin, a później Górniku Zabrze znany jest Andre Gwaze. Z kolei do Podbeskidzia Bielsko- Biała trafili Adu Frank i Idrissa Cisse.

W ostatnim okresie najgłośniejszy był przypadek Roberta Ndipa Tambe, który trafił do Piotrówki w 2014 roku. Szybko dał się poznać jako bramkostrzelny napastnik, który długo w tym klubie nie zagrzał miejsca. Obecnie jest zawodnikiem Spartaka Trnava, a w tym roku wraz z reprezentacją Kamerunu triumfował w Pucharze Narodów Afryki. Ogółem przez klub przewinęli się przedstawiciele dziewięciu państw, w większości afrykańskich. Byli to zawodnicy z Zimbabwe, RPA, Brazylii, Mali, Kamerunu, Nigerii, Ukrainy, Francji, Portugalii.

Głównym sponsorem klubu jest firma transportowa Ireneusza Strychacza. Drobniejszym sponsorami są natomiast panowie Goliszewscy – Ireneusz i Andrzej oraz Gmina Jemielnica. Najważniejsze słowo w klubie należy oczywiście do prezesa Strychacza, co wiąże się z faktem finansowania Piotrówki. Skarbnikiem jest Piotr Górecki, a sekretarzem Katarzyna Woźniak.

W marcu wystartowało ponownie szkolenie grup młodzieżowych i dziecięcych. Zgłoszonych jest 48 dzieci podzielonych na dwie grupy. W jednej są piłkarze z roczników 2008-10, druga grupa to z kolei dzieci urodzone do 2004 roku. Mają swojego trenera, a treningi odbywają się dwa razy w tygodniu.

Ludowy Zespół Sportowy Piotrówka
Rok założenia: 1951
Barwy: biało-czerwone
Adres: Kościuszki 51, Piotrówka
47-133 Jemielnica
Prezes: Ireneusz Strychacz
Trener: Łukasz Rogacewicz

Musicie przyznać. Bardzo oryginalny jest to klub 🕵

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 2 kwietnia 2017

Reporter i foto: Sławomir Jakubowski / www.pilkaopolska.pl