Sędzia Klasy Okręgowej B – Adam Bagiński, na co dzień statystyk, jeżeli tak można określić jego zamiłowanie do piłki nożnej, nie tylko z gwizdkiem w ręku. W trakcie prowadzonych zawodów opanowany, nietolerujący chamskiego zachowania na boisku, o czym przekonało się kilku zawodników w trakcie meczów, tych które mieliśmy okazję obserwować.
– Mecze sędziuję od 1998 roku i dokładnie pamiętam swój pierwszy występ. To była taka dziwna dosyć sytuacja. Przyjechałem na boisko do Polskiej Cerekwi, stawili się goście, ale nie było gospodarzy. Boisko było zamknięte na trzy spusty, odgwizdałem walkower dla gości jako młody jeszcze sędzia byłem tym ogólnie zaskoczony – wspomina pan Adam.
– Rzecz jasna nie otrzymałem sprawozdania, nie posiadałem także swojego druku inie było tak popularnego dziś internetu, więc nie miałem jak i skąd go wydrukować. A, że chodziłem wtedy do technikum, wyjąłem zeszyt i spisałem swoje sprawozdanie na kartce. Dzień później do miejscowości z której pochodzę, z Dziergowic, nie przyjechał sędzia i
poprosili mnie żebym to ja sędziował ten mecz i to był mój pierwszy oficjalny mecz, jeżeli dobrze pamiętam – Odrzanka Dziergowice-Rolnik Urbanowice, w A klasie juniorów – precyzuje.
O tym, że dzisiaj realia prowadzenia zawodów są zupełnie inne… – Dawniej było więcej zaciętości, boiskowego chamstwa, ale również w stosunku do sędziów nieprzyjemności było znacznie mnie niż obecnie – twierdzi. Pomimo otwartości medialnej na zawód sędziego, przekonań, że sędzia musi być sportowcem i dorównywać zawodnikom w każdym calu, Bagiński ma jednak inne zdanie.
– W tej chwili sędzia nie ma już takiego autorytetu jak kiedyś, natomiast większa kultura panuje wśród zawodników, względem siebie. Dawniej jak sędzia zagwizdał, to rzadko kiedy leciały jakieś przekleństwa w jego kierunku i nie mówię o trybunach, bo one się nie zmieniły, natomiast gwizdek sędziego był dla piłkarzy świętością. Najgorsze jest to, że dzisiaj według mojej obserwacji coraz więcej chamstwa jest w grupach młodzieżowych. Z czym trudno lub też nie, polemizować. Mało kto jednak bierze pod uwagę fakt, że sędzia szczególnie zaczynający swoją przygodę z arbitrażem, tak samo jak zawodnicy w grupach młodzieżowych, również dopiero szkoli swój warsztat i przede wszystkim uczy się praktyki boiskowej – wyjaśnia.
Adam Bagiński to pasjonat piłkarskich statystyk i stara się prowadzić je na poziomie Ekstraklasy, 1 ligi i zawodników. Bobrze też pamięta swoje zawody. Meczów, które sędziował ma na koncie około 1200, z czego 5 nie zastało dokończonych przez same drużyny lub z ich winy. W jednym przypadku sam on został potraktowany w sposób niezgodny z przepisami i to był powód przedwczesnego zakończenia zawodów. – Jeżeli chodzi o najciekawszy mecz… Było ich bardzo dużo, ale kiedyś gwizdałem spotkanie Blachowianki, która prowadziła do 83 minuty 5-0 i przegrała ten mecz 5-6, niestety nie pamiętam kto był ich przeciwnikiem – kończy swoją opowieść.
Sędziego Adama Bagińskiego mieliśmy przyjemność obserwować w trakcie meczu A-klasy – LZS Kotlarnia-Goszyce-LKS Śląsk Reńska Wieś, zakończonego wynikiem 1:1, w którym arbiter pokazał trzy żółte kartki, wszystkie dla zawodników drużyny gości.