Zapraszamy do przeczytania analizy z 22. kolejki LOTTO Ekstraklasy w sezonie 2016/2017.


W 22. kolejce LOTTO Ekstraklasy podyktowane zostały 3 rzuty karne za przewinienia, które popełnione w polu karnym i pozbawiające przeciwnika realnej szansy na zdobycie bramki, powodują wykluczenie faulującego z gry. Dwukrotnie rzuty karne dyktowane były za trzymanie i raz za nieostrożne popchnięcie przeciwnika.

Zobacz sytuację

Rzut rożny, napastnik rusza poprzecznie w kierunku toru lotu piłki. Podążający za nim obrońca trzyma, to pewne, ręce na jego tułowiu. Napastnik przewraca się a piłka przelatuje nad nimi tak, że napastnik nie miałby szansy  na zagranie piłki.

Zobacz sytuację

Znów rzut rożny, znów ręce obrońcy na tułowiu napastnika. Ale tym razem obrońca nie jest bokiem do lotu piłki ale wręcz tyłem – interesuje go tylko przeciwnik, który przewraca się.

Zobacz sytuację

Tym razem dośrodkowanie w pole karne Arki, z  prawej strony, niedaleko linii bocznej. Napastnik Zagłębia zwrócony twarzą do lecącej w jego kierunku piłki cofa się, zapewne do miejsca z którego będzie mógł zagrać ją głową. Znajdujący się za nim obrońca Arki wykonuje ruch rękami w kierunku pleców napastnika, być może po to aby nie pozwolić, żeby cofający się napastnik nadepnął go na stopę? Być może obrońca wyciągający ręce w kierunku cofającego się napastnika nie zamierzał go popchnąć i być może napastnik wyolbrzymił kontakt rąk obrońcy z jego plecami? Tylko dlaczego obrońca nawet nie próbował wyskoczyć w kierunku lecącej nad nim piłki? I dlaczego, jeżeli ocenił, że z tego miejsca jej nie dosięgnie, czekał aż zbliży się do niego napastnik aby „położyć” ręce na jego plecach? Powinien go przecież odpuścić i albo samemu cofać się do miejsca, z którego mógłby dosięgnąć piłkę głową albo wręcz odwrócić się i obserwując piłkę, zmierzać do miejsca jej lądowania aby podjąć walkę z innym, czekającym na piłkę napastnikiem.

Zauważmy, że zarówno trzymanie jak i popchnięcie z tyłu mają rozmyślny charakter.  We wszystkich trzech przypadkach, popełniających przewinienie zawodników nie interesowała piłka, a na pewno nie mieli oni szansy na jej zagranie.  I dlatego bawią mnie rozważania na temat zasadności podyktowania rzutów karnych przez sędziów w powyższych sytuacjach. Słyszę, że trzymanie może i było ale przeciwnik „dołożył” czy też wykorzystał fakt „położenia” rąk przez przeciwnika na jego tułowiu. Słyszę, że nie było popchnięcia tylko obrońca położył ręce na plecach przeciwnika, który sprytnie to wykorzystał. W porządku, niech dyskusja, również przed kamerami telewizyjnymi się toczy, bo przecież, wielokrotnie już to powtarzałem „show must go on”.  Ale wszyscy muszą mieć świadomość, że jeżeli ręce nie są używane w bezpośredniej walce z przeciwnikiem o piłkę, ale wtedy gdy jedynie przeciwnik ma zamiar lub możliwość zagrania piłki lub włączenia się do akcji, to sędzia z zajmowanej pozycji może uznać takie działanie za przewinienie. I dlatego, we wszystkich trzech analizowanych sytuacjach decyzje sędziów są trudne do podważenia a dla mnie wręcz niepodważalne.  Zapewniam też wszystkich, że w bezpośredniej walce o piłkę sędziowie przykładają inne miary, decydując czy pchnięcie było przewinieniem, czy  tez położenie ręki na tułowiu przeciwnika było trzymaniem. Inaczej mówiąc w bezpośrednich starciach o piłkę „pchnięcie musi być pchnięciem” a „trzymanie musi być trzymaniem” aby sędzia uznał, że miało miejsce przewinienie.  Natomiast zawodnicy operujący rękami, nie walcząc bezpśrednio o piłkę, muszą zdawać sobie sprawę, że spełniają warunek konieczny do tego aby takie „operowanie” uznać za przewinienie. Muszą tym samym zdawać sobie sprawę, że sędzia z zajmowanej pozycji może uznać, że spełniony został również warunek dostateczny. A gdyby ktoś nie bardzo rozumiał o co mi chodzi w tych dwóch ostatnich zdaniach, to niech sięgnie do pierwszego lepszego podręcznika matematyki, może być w wersji soft.

Zobacz sytuację

Zawodnik Lecha wbiega z piłką w pole karne Piasta i jeden z obrońców, poruszając się pod niewielkim kątem do kierunku biegu Lechity, podejmuje próbę odebrania mu jej. Zawodnik Lecha, gdy przeciwnik znajduje się już przy nim, zagrywa piłkę do środka a obrońca, nogą, podejmuje próbę jej zablokowania. Po kontakcie nóg przeciwników z piłką (załączona stopklatka), zaczyna ona poruszać się w kierunku przeciwnym do kierunku biegu zawodnika Lecha.

Metodologia oceny tego typu starć jest prosta. Przewinienie obrońcy będzie miało miejsce zawsze wtedy, gdy będzie działał on nierozważnie lub z użyciem nieproporcjonalnej siły, niezależnie od tego czy zagrał on piłkę. Jeżeli jednak sędzia uzna, że żaden z tych przypadków nie miał miejsca, to aby nie miał miejsca nieostrożny faul, wystarczy zagranie piłki, które pozbawi przeciwnika jej posiadania. Odpowiadając na pytanie czy rzeczywiście tak się stało, sędzia musi animować obu uczestników starcia a także wziąć pod uwagę innych poruszających się zawodników. Następnie biorąc pod uwagę rzeczywistą prędkość i kierunek poruszania się piłki sędzia musi stwierdzić, czy gdyby  zawodnik, w tym przypadku zawodnik Lecha, kontynuował bieg za piłką to przejąłby nad nią kontrolę jako pierwszy. Należy jednak wziąć pod uwagę jego starcie z obrońcą, co w praktyce oznacza, że należy wziąć pod uwagę, że zawodnik Lecha dokonuje skrętu w prawo i startuje w kierunku piłki z nieomal zerową prędkością.

Istotne jest również stwierdzenie czy kontakt ciał/nóg obu przeciwników miał miejsce tylko w wyniku ich walki o piłkę. Jakiekolwiek „pogłębianie” („dokładanie do”) ruchu wynikającego z ataku na piłkę, może być uznane, nawet przy braku „pierwotnego” przewinienia, jako przewinienie, nazwijmy je konsekwentnie „wtórnym”.

W analizowanej sytuacji piłka została zagrana przez obrońcę Piasta i jako pierwszy przejąłby kontrolę nad nią inny zawodnik Piasta, nr 9. Biegł on w kierunku piłki, która również poruszała się w jego kierunku, a uciekałaby zawodnikowi Lecha, gdyby hipotetycznie pobiegł za nią. Dodam, że również hipotetycznie, zawodnik Lecha przejąłby piłkę przed obrońcą Piasta, ponieważ obrońca musiałby dokonać, obrotu o nieomal 180 stopni aby pobiec za piłką. Tak więc, rzeczywiście, gdyby wyrwać tą sytuację z kontekstu, to  obrońca Piasta faulowałby w nieostrożny sposób ponieważ swoim zagraniem nie pozbawiłby zawodnika Lecha posiadania piłki.

Ale wróćmy do realiów. Zawodnik Piasta zagrał piłkę, pozbawiając zawodnika Lecha możliwości przejęcia ponownej kontroli nad piłką, na co wskazałem powyżej. Nie można się również dopatrzyć jakiegokolwiek dodatkowego działania rąk, nóg, czy też ciała obrońcy Piasta, które mogłoby być uznane za przewinienie „wtórne”.

Oznacza to, że tylko wtedy obrońca Piasta faulowałby zawodnika Lecha, gdyby działał nierozważnie. Co prawda jedno z ujęć z powyższego linku może sugerować, że obrońca Piasta działał  nierozważnie ale sędzia obserwując starcie dokładnie z perspektywy kamery pokazującej to ujęcie uznał, że tak nie było. I w mojej ocenie, z zajmowanej pozycji nie mógł inaczej uznać. Zauważmy bowiem jak mylący jest  obraz z tej kamery. Przecież wynika z niego, że atak obrońcy Piasta miał miejsce nieomal prostopadle do kierunku poruszania się zawodnika Lecha, a jak wiemy był on przeprowadzony pod kątem, dalekim od kąta prostego.

Tak więc sędzia  podjął  prawidłową, oczekiwaną decyzję pozwalając na kontynuowanie gry. I dobrze, że decyzja ta odebrana została przez niektórych jako nieprawidłowa bo pozwoliła nam na porozmawianie o metodologii oceny tego typu starć. Przeczytajcie więc tą analizę dokładnie, odnosząc poszczególne jej fragmenty do odpowiednich ujęć z powyższego linku, tak aby, w podobnej sytuacji, podjąć także prawidłową decyzję.

Przewodniczący KS PZPN, Zbigniew Przesmycki