„Ciężkie” boisko i silny wiatr nie były jedynymi obiektywnymi przeszkodami w stworzeniu ciekawego, piłkarskiego widowiska w Maciowakrzu. Tam grający „gołą” jedenastką zubrzycki Ruch w pierwszej połowie musiał się sporo natrudzić i zanim zdołał przyzwyczaić się do mocno „uciekającej” w kierunku ich bramki płyty boiska przegrywał 0-1. Gola już w 3.minucie zdobył Rafał Benedik i nie był to bynajmniej ostatni snajperski akcent tego zawodnika w niedzielnym spotkaniu.

Gwoli informacji wypada wyjaśnić, że różnica poziomu gruntu między jedną, a drugą bramką boiska maciowakrzan wynosi niemal metr! Sprawiedliwości zadość stało się po zmianie stron, gdy pod górkę tym razem dla odmiany mieli gospodarze. Byli jednak o tyle w lepszej sytuacji, że drugą odsłonę rozpoczęli mając w zapasie jedną bramkę przewagi. Po dwóch kwadransach „z hakiem” Benedik po raz drugi pokazał bowiem plecy obrońcom gości i było 2-0. Kilkadziesiąt sekund później z dwubramkowego prowadzenia miejscowym pozostały tylko wspomnienia. Oto bowiem we własnym polu karnym jeden z ich obrońców zagrał piłkę ręką a przewinienie to nie uszło uwadze arbitra, który podyktował dla przyjezdnych jedenastkę. Pewnie na kontaktowego gola zamienił ją Jarosław Jankowski i Zubrzyce wróciły do gry. Pod ich bramką gorąco było jeszcze za sprawą Marcina Piechulka i wspomnianego Benedika. Pierwszego zatrzymał bramkarz przyjezdnych, drugi zmarnował „setkę” ostemplowując słupek Zubrzyckiej bramki.

To, że przez niemal godzinę Ruch po stronie strat miał tylko dwie bramki bez wątpienia było zasługą najstarszego na boisku Krzysztofa Fedorowicza. Golkiper „z pięćdziesiątką na karku” dosłownie szalał między słupkami obrzydzając futbol rywalom udanymi interwencjami. W końcu skapitulował po strzale Łukasza Słupczyńskiego, choć w akcji z 60.minuty wszelkie wątpliwości rozstrzygnąłby jedynie system VAR. Pewne jest jednak to, że na linii bramkowej Zubrzyc mocno zakotłowało się, a gdy stoper przyjezdnych wyekspediował piłkę przed siebie sędzia przerwał zawody wskazując na środek boiska. Zanim podopieczni trenera Łukasza Kędzierskiego wznowili grę stoczyli słowny pojedynek z rozjemcą. Jak to w tego typu sytuacjach bywa skończyło się na żółtym kartoniku, a „zarobił go” ten który zasłużył na miano bohatera potyczki – Krzysztof Fedorowicz.

Mecz nabrał „ostrości” i do końcowego gwizdka mógł się podobać. Z jednej strony gospodarze nie zamierzali bronić korzystnego wyniku dążąc do strzelenia kolejnych bramek, z drugiej mający dwa trafienia „w plecy” zubrzyczanie imponowali charakterem czyhając na kontaktowe trafienie. W 85.minucie na obiekcie w Maciowakrzu ponownie dał o sobie znać… brak systemu VAR. Po uderzeniu z dystansu jednego z graczy Ruchu jego koledzy w geście radości unieśli ręce w górę, jednak tym razem arbiter nie przerwał akcji uznając, że futbolówka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej bramki gospodarzy. Jaka była reakcja przyjezdnych można się tylko domyślić. Skończyło się na dwubramkowej wygranej maciowakrzan i trzeba przyznać, że było to zwycięstwo zasłużone. Przynajmniej jeśli chodzi o posiadanie piłki i ilość sytuacji podbramkowych. Tych miejscowi mieli znacznie więcej niż ich przeciwnik, lecz w większości z nich z opresji zwycięsko wychodził bramkarz Ruchu.

Rajnold Raubal (trener LZS-u Maciowakrze)
: – Bardzo ciężko jest ocenić mecz, w którym ma się może z trzydzieści bramkowych sytuacji. Goście praktycznie nic nie grali, a moi napastnicy na potęgę nie radzili sobie z wiekowym, ale naprawdę dobrym bramkarzem Zubrzyc. Piłkarsko byliśmy zespołem lepszym i na te 3 punkty, które dzisiaj zdobyliśmy po prostu zasłużyliśmy. Czy była bramka na 3-1? Trudno to ocenić. Z relacji mojego zawodnika, który stał blisko wygląda na to, że jednak sędzia podjął słuszną decyzję. Specyfiką mojego zespołu jest to, że spotykamy się wspólnie jedynie w niedziele. Moja rola ogranicza się więc jedynie do ogłoszenia składu i zrobienia przedmeczowej odprawy.

Łukasz Kędzierski (trener Ruchu Zubrzyce): – Nie chcę wypowiadać się na temat decyzji arbitra przy bramce na 3-1 dla gospodarzy i w sytuacji, gdy nie uznał nam gola. Mam swoje zdanie w tej kwestii i zostawię je dla siebie. Strata trzeciej bramki nas podłamała i z pewnością miała wpływ na psychikę chłopaków. Inaczej bowiem gra się, gdy masz jednego gola do odrobienia, inaczej gdy przewaga rywala wynosi dwa trafienia. Z postawy mojego zespołu jestem zadowolony, bo w tak okrojonym składzie nie byliśmy w stanie nic więcej zrobić. Chłopcy dali z siebie wszystko i przy odrobinie szczęścia mogli wyciągnąć remis. Gdybyśmy kadrowo byli dzisiaj mocniejsi z pewnością coś ugralibyśmy w Maciowakrzu.

Protokół

B-klasa gr.13: LZS Maciowakrze – LZS Ruch Zubrzyce 3-1 (2-1)
1-0 R.Benedik-3., 2-0 R.Benedik-34., 2-1 Jankowski (karny)-37., 3-1 Słupczyński-60.
Maciowakrze: Lopatta – Kołek, Marks, Kubanek, Warzecha, Janacz (79.Frenzel), Kachel (85.Niesłoń), Piechulek, R.Benedik, Słupczyński (67.D.Benedik), Liszka (46.Czapla).
Trener: Rajnold Raubal.

Ruch: K.Fedorowicz – Ostarek, Łotocki, Kocoń, Hermet, Adamski, Jankowski, Gawlik, Tracz, Humeniuk,
Skonieczny.
Trener: Łukasz Kędzierski.

Żółte kartki: K.Fedorowicz, Skonieczny, Gawlik.

Sędziował: Tadeusz Wieczorek (KS Opole).

Widzów: 70.

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 7 listopada 2017

Reporter Mirosław Szozda.