Pierwszy mecz na nowym stadionie w stolicy naszego województwa za nami. Mieliśmy w nim prawdziwą powtórkę z historii. Ponownie w Opolu pojawili się piłkarze 1.FC Magdeburg, ponownie zagrali z Odrą Opole. Ponownie padł wynik 1:1.
14 września 1977 roku blisko 20 tysięcy kibiców pojawiło się na Stadionie Miejskim przy ulicy Oleskiej w Opolu. Celowo użyliśmy słowa „pojawiło się”, bo zasiadło byłoby zdecydowanie nie adekwatne do ówczesnej sytuacji. Zdecydowana większość wspierała, niemal modliła się o to, żeby niebiesko-czerwoni sprawili niespodziankę i pokonali zdecydowanie wyżej notowanych rywali z Niemiec.
Zaczęło się znakomicie. W 39 minucie Odra przeprowadziła fantastyczną akcję, po której piłka zatrzepotała w siatce bramki ekipy z Magdeburga. W protokole meczowym pojawiło się nazwisko Klausa Deckera – niemieckiego obrońcy, który jako ostatni dotknął piłkę przed tym, jak minęła linię bramkową. Do dzisiaj fani Odry, którzy zobaczyli tę bramkę wspominają ją ze łzami w oczach. W drugiej połowie już tak dobrze niestety nie było. Gwiazda FC Magdeburg oraz reprezentacji NRD Jurgen Sparwasser dwukrotnie pokonał Józefa Młynarczyka i to niemiecka drużyna mogła się cieszyć z końcowego zwycięstwa.
Niespełna dwa tygodnie później, w meczu rewanżowym w Magdeburgu padł remis 1:1, bramki zdobyli Joachim Streich dla gospodarzy i Josef Klose dla Odry. Opolanie odpadli z Pucharu UEFA…

Dokładnie 47 lat, 6 miesięcy i 24 dni później niebiesko-czerwoni ponownie zremisowali 1:1 z drużyną 1.FC Magdeburg. Ale w zupełnie innych okolicznościach – na otwarcie najnowocześniejszego stadionu piłkarskiego w naszym kraju oraz, jak łatwo się domyślić, na Opolszczyźnie.
– Długo czekaliśmy na tą chwilę. Chciałem wam powiedzieć, że jest to najpiękniejszy stadion w Polsce. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy przyłożyli rękę do tego, że on taki wspaniały powstał. Również kibicom, którzy mocno dopingowali mnie w tym, żeby go zbudować. Kochani, dużo pozytywnych emocji, dobrej zabawy i samych zwycięstw! – tymi słowami prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski rozpoczął oficjalną część otwarcia Itaki Arena.
Chwilę później na placu gry pojawili się piłkarze obu ekip. Ekip, które w tym sezonie walczą o zupełnie inne cele. Zespół z Magdeburga wciąż liczy się w walce o awans do Bundesligi, plasując się obecnie na piątym miejscu w tabeli jej zaplecza. Do miejsca gwarantującego bezpośrednią promocję do jednej z najlepszych lig w Europie brakuje jej tylko lub aż pięć punktów. Mimo tego, sztab szkoleniowy oraz niemieccy zawodnicy, byli w piątek pod wielkim wrażeniem opolskiego obiektu.
– To naprawdę świetne miejsce. Stadion jest piękny, boisko jest fantastyczne. Dzisiaj będzie tutaj wiele osób, nie tylko stąd, ale też z Magdeburga. Dlatego wierzę, że będziemy mieć naprawdę dobrą atmosferę i będziemy robić wszystko by było to świetne widowisko – mówił przed spotkaniem z Odrą dziennikarzom TVP3 Opole szkoleniowiec FC Magdeburg Christian Titz.
Trener Titz miał rację. Na trybunach Itaki Areny zasiadł komplet, 11 tysięcy 600 widzów. To liczba, która przeszła do historii sportowego Opola.

W podobnym tonie wypowiadał się również Jarosław Skrobacz – trener opolskiej Odry.
– Już minęło z półtora roku od kiedy prowadziłem zespół przy dziesięciotysięcznej czy większej publiczności. I to na pewno jest cudowne wrażenie i chciałoby się tak grać przy okazji każdego naszego meczu rozgrywanego tutaj – komentował szkoleniowiec niebiesko-czerwonych.
Pierwszy gol na opolskiej arenie nie należy jednak do piłkarza Odry. A szkoda, bo takim zawodnikiem mógł być Tomas Prikryl. Ale strzał pomocnika opolan obronił dobrze dysponowany w piątkowy wieczór Dominik Reimann. W kronikach Itaki Areny zapisał się za to Abu-Bekir Omer El-Zein. To właśnie młodzieżowy reprezentant Turcji był autorem pierwszego gola na nowym obiekcie.
Jednak więcej mówi się i ogląda drugą bramkę na Itaka Arenie, czyli bramkę wyrównującą Odry. Nie ma się co dziwić. Pięknym trafieniem z rzutu wolnego popisał się bowiem Szymon Kobusiński.

21. dzień marca 2025 roku przeszedł więc do historii sportu w Opolu oraz historii Odry Opole. Jednak już dzisiaj piłkarze jedynego naszego pierwszoligowca muszą o tym meczu zapomnieć. I w kolejnych spotkaniach, już o punkty, walczyć o to, żeby określenie „pierwszoligowiec” wciąż przy nich stało. Pierwsza okazja do premierowych trzech punktów wywalczonych na Itaka Arenie będzie 5 kwietnia. Wówczas do stolicy województwa przyjedzie Polonia Warszawa.
Wcześniej jednak jeszcze mecz wyjazdowy. 29 marca, czyli w sobotę, niebiesko-czerwoni zagrają z jednym z kandydatów do awansu – ŁKS-em Łódź.