Kolejna dziecięca przygoda z futbolem miała miejsce w Dobrzeniu Wielkim, gdzie w dniach 16-17 grudnia odbywał się turniej piłkarski. O tym, że była to ze wszech miar udana impreza świadczy liczba uczestników. – W dwudniowych zawodach uczestniczyło 50 drużyn, a liczba grających oscylowała wokół 500 piłkarzy i piłkarek – zaznaczał organizator turnieju Paweł Bzdęga. – Większość drużyn była z naszego województwa, ale była też jedna ekipa przyjezdna z Zawiercia. Najmłodsze dzieciaczki były z rocznika 2013, a najstarsi reprezentowali rocznik 2005. Wśród grających było też 10 dziewczynek, które nie miały swojej drużyny i występowały razem z chłopcami. I bynajmniej te dziewczynki w niczym chłopakom nie ustępowały. Ponieważ dziewczynki szybciej się rozwijają, są zwykle w tym wieku wyższe, szybsze i silniejsze od swoich rówieśników.
Wspomniani wyżej reprezentanci Zawiercia tworzyli najbardziej barwną grupę wśród kibiców. Ekipa wśród których był jeden rodzynek w postaci super taty i liczne grono mam, ubrana była w jednolite niebieskie koszulki, a na każdej z nich widniało imię grającego syna. Każda bramka zdobyta przez ich pupili nagradzana była wielkimi owacjami. Wśród rodziców uczestników był też Kamil Wolny, który dysponował niezłej klasy aparatem fotograficznym, na którym uwieczniał popisy syna Mateusza. – Takie turnieje to bardzo fajna forma spędzania czasu ojca z synem – przekonywał Wolny. – To przede wszystkim zabawa dla dziecka i dobra motywacja do dalszego rozwoju. Bardzo dobrze, gdy w dobie komputerów dziecko nie siedzi przed pulpitem, tylko aktywnie spędza czas. Poza tym ma gdzie kopać piłkę, gdyż jak robi to w domu, to „sypią” się ściany. Dostrzegam u syna predyspozycje do futbolu, zwłaszcza w postaci rozładowania nadmiaru energii, którą posiada. Ma w tym momencie gdzie ją spożytkować. Bieganie za piłką to same plusy – ma lepszy apetyt, lepiej śpi. Ponieważ Mateusz ma dopiero 6 i pół roku, to na tym etapie jego „kariery”, nie patrzy się na to inaczej, jak na zabawę.
Ogromna liczba uczestników sprawiła, że organizatorzy dokonali rozsądnego podziału wśród grających. – Podzieliliśmy dzieci w ten sposób, że były dwie kategorie – stwierdził Bzdęga. – Jedna dla tych bardziej zaawansowanych piłkarsko, a druga dla tych mniej zaawansowanych. Mocni grali z mocnymi, pozostali między sobą. Gra toczyła się na trzech boiskach, które okalały bandy. Drużyny liczyły po 3 zawodników w polu plus bramkarz. Z punktu widzenia szkoleniowego, gra na mniejszych boiskach, ze zmniejszoną ilością dzieci jest bardziej efektywna. Gdy grało po 5 zawodników to kontakt z piłką był rzadszy, krócej też piłka była przy nodze. W wariancie, który obowiązywał na naszym turnieju każdy grał na każdej pozycji i miał zdecydowanie więcej kontaktów z piłką. Padało też więcej bramek, a o to przecież chodzi. Każda zdobyta bramka daje przecież więcej radości z gry. Uważam, że poziom sportowy tego turnieju był dosyć wysoki.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1751178584945688.1073741982.524884664241759&type=1&l=44ca91c681
Reporter Sławomir Jakubowski.