– Chcesz grać w piłkę i do tego mieć dobrą pracę, zapraszamy do Domaszkowic! – tak swoją wieś i klub reklamuje Ferdynand Listowski. Sekretarz miejscowego klubu piłkarskiego to przykład człowieka, dla którego futbol jest jak tlen – bez niego nie wyobraża sobie życia. Jego LZS w cuglach wygrał B-klasowy wyścig o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej, ale akurat to nikogo nie dziwi, bo … taki był plan. W sporcie oczywiście nic nie może być pewnego, ale domaszkowiczanie wykonali tytaniczną pracę, by marzenia szybko przekuć na sukces. – W Domaszkowicach mamy tradycje piłkarskie. Była u nas seniorska liga wojewódzka, była i opolska liga juniorów. Obecnie, po 10 latach tułaczki po boiskach B-klasy, w końcu wracamy na swoje miejsce. Czyli do A-klasowej elity. Awans traktujemy jako przystanek, bo jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przyjętym scenariuszem nie straszna powinna nam być wkrótce i okręgówka – zapowiada pan Ferdynand. W niewielkiej wiosce pod Nysą sukcesy sportowe idą w parze z dobrą robotą przy sprawach, które będą miały wpływ na czekający ich w niedalekiej przyszłości proces licencyjny. Na ukończeniu są prace związane z budową nowej płyty boiska wraz z niezbędną infrastrukturą. Setka plastikowych siedzisk już dzisiaj wydaje się absolutnym minimum przy obecnej frekwencji, a gdy do tego dojdą jeszcze piłkochwyty i ogrodzenie, śmiało będzie można chwalić się świeżuteńkim obiektem. – Sierpniowe otwarcie nowego boiska to będzie wielkie wydarzenie. Planujemy połączyć je z obchodami 55-lecia istnienia klubu. Będą więc honorowi goście, uroczysta oprawa, poświęcenie przez księdza i odznaczenia dla zasłużonych w naszym klubie – uchyla rąbka tajemnicy „człowiek orkiestra” domaszkowickiego LZS-u.

Zanosi się więc na to, że wiejski klub będzie jedynym, albo jednym z niewielu, który od nowego sezonu będzie miał do dyspozycji dwa pełnowymiarowe boiska, w dodatku z oświetleniem. – Wykorzystamy istniejące lampy, które będą zlokalizowane dokładnie między dwiema płytami – wyjaśniają miejscowi działacze. Od przybytku podobno głowa nie boli, tym bardziej że Domaszkowice zrobiły kolejny krok do przodu formując grupę nowotworzonej akademii piłkarskiej. Pierwsze zajęcia, pod okiem trenera Artura Turbiarza, odbyły się przed tygodniem i uczestniczyło w nich blisko 20 chętnych. Skąd mały klubik z budżetem 10 tysięcy na sezon ma środki finansowe na tak rozległe inwestycje? – Dobry gospodarz da sobie radę w każdych warunkach. Pracowałem długo w „geesie”, a stare powiedzenie mówi przecież, że kto pracuje w „geesie” ten zawsze przyniesie – dosyć oryginalnie ripostuje Listowski.

– Naszym największym sponsorem jest Gmina Nysa, z kolei w sprawach remontowych na ogromną pomoc zawsze możemy liczyć ze strony rady sołeckiej na czele z panią sołtys Edytą Wąs – kontynuuje klubowy sekretarz. Nie jest tajemnicą, że wielkiego wsparcia LZS-owi udziela Paweł Szotek, właściciel miejscowej piekarni, z zarazem ojciec Michała – zawodnika domaszowickiej jedenastki. – Syn, po kilku sezonach spędzonych w grupach młodzieżowych Górnika Zabrze wrócił do Domaszkowic i zawiązał na boisku fajną ekipę. Mieszkańcy wspierają ten pomysł, każdy stosownie do swoich możliwości, więc i ja staram się pomagać na ile potrafię. Zatrudniam w piekarni kilku chłopaków, bo żaden z piłkarzy za grę nie dostaje przecież żadnych gratyfikacji finansowych. Szybko byśmy ich tym zepsuli. W zamian za sportowy trud oferujemy za to naszym piłkarzom jakieś piwko po meczu, czy ognisko na zakończenie sezonu – mówi „głowa” rodziny Szotek. Sponsor LZS-u już dziś zapowiada, że tegoroczne podsumowanie sezonu będzie wyjątkowo huczne, a planowana za kilka tygodni zabawa w pobliskiej kawiarni potrwa do białego rana!

Ciekawym pomysłem w klubie, oczywiście z udziałem lokalnego biznesu, jest opcja „skoszarowania” jeśli nie wszystkich, to większości graczy zespołu u jednego pracodawcy. – Kilku piłkarzy jest piekarzami i mają źródło utrzymania w firmie u pana Szotka. W Domaszkowicach jest jeszcze wielka firma zatrudniająca ponad stu pracowników i właśnie prowadzimy rozmowy, by chłopcy tam mogli zarabiać na życie. To nam mocno ułatwi prowadzenie klubowych spraw, bo zawodnicy na miejscu będą mieli pracę i zwiążą się na dłużej tym samym z naszym klubem nie szukając niczego na zewnątrz – wyjaśnia Ferdynand Listowski, któremu w „ogarnianiu” piłkarskiej rzeczywistości pomagają: prezes Gabriel Wójciga, jego zastępca Ziemobij Ziemiański i członkowie klubowego zarządu w osobach: Dawida Wojtaka, Wiesława Bębenka i Mariusza Listowskiego. W tym dobrze zorganizowanym mechanizmie jest jedna rzecz, która w obliczu poczynionych do tej pory nakładów finansowych spędza sen z powiek klubowych włodarzy. – Sprawa dotyczy dziecięcej akademii. Bo choć lada moment dzieciaki będą miały gdzie grać, problemem naszym jest brak specjalnych dla tej kategorii wiekowej aluminiowych bramek. Może opolski związek pomógłby nam w ich załatwieniu, albo jest na Opolszczyźnie jakiś klub, który nie mając już dziecięcych drużyn tanio odsprzeda nam niepotrzebny tam sprzęt? – pyta sekretarz LZS-u Domaszkowice, licząc na szybki odzew. Znając jednak przedsiębiorczość tamtejszych ludzi, wydaje się kwestią czasu rozwiązanie i tego problemu.

Ludowy Zespół Sportowy Domaszkowice
Rok powstania klubu: 1963 roku
Barwy: biało – zielone
Adres: 48-303 Domaszkowice 83

Reporter Mirosław Szozda.