Prezes LZS-u Kadłubiec Eryk Bula wraz z synami

Niespełna pół tysiąca mieszkańców Kadłubca, małej wsi spod Leśnicy ma swój zakątek, w którym w co drugą niedzielę jesieni i wiosny przez półtorej godziny mogą odpocząć od codziennych obowiązków. Tym miejscem jest piłkarskie boisko przy ulicy Wiejskiej, taka lokalna „BayArena” klubu z Leverkusen, którego plakat ozdabia jedną ze ścian klubowego budynku.

Jak mówią sami mieszkańcy tam dzieją się rzeczy wielkie, nawet gdy jest to tylko klasa B. Miejscowy LZS to „oczko w głowie” pana Eryka Buli, który z dwoma synami i bratankiem dba o klubowy poziom sportowy i organizacyjny. Sternik czuwa, by futbolistom spod żółto-niebieskich barw niczego nie brakowało, począwszy od czystych strojów, a skończywszy na pomeczowej kiełbasce przy piwku. Młodsi z „klanu Bula” sporo dają jeszcze od siebie na boisku będąc ważną częścią 25-osobowej kadry.

– Prezesem jestem od 2011 roku, ale tak naprawdę stacjonuję tu niemal od zawsze – zaznacza pan Eryk, który przygodę z piłką rozpoczął w Kadłubcu w wieku 12 lat. – Przez lata gry w tym klubie byłem bardzo blisko wydarzeń nie tylko tych związanych z samym graniem. Dużo łatwiej było mi zatem chwycić za stery – dodaje. Prezesa LZS-u wspiera grupa zaufanych ludzi z zastępcą Piotrem Kujawskim na czele i członkami zarządu w osobach: Gerarda Mateji, Michała Gawlika, Krzysztofa Pospieschczyka i syna Mariusza.

Klubowy budżet opiera się w głównej mierze na gminnej dotacji w kwocie 22 tysięcy złotych. Choć to niemałe środki, nie ma tu miejsca na niepotrzebne wydatki, a działacze szukają oszczędności wszędzie tam, gdzie po prostu się da. – Na mecze jeździmy własnymi samochodami, bo tak jest po prostu taniej. Sporo grosza wydatkujemy na utrzymanie boiska, a i związkowe opłaty mocno uszczuplają nasz skarbiec. Nie narzekamy jednak i jakoś toczy się to nasze piłkarskie szaleństwo, myślę że w miarę na przyzwoitym poziomie – mówi senior Bula.

Kadłubiecki obiekt w zasadzie zawiera wszystko co jest niezbędne do uprawiania „kopanej”. I choć szatnia gospodarzy najgłośniej woła o zmiany, nikt złego słowa na wygody, czy raczej ich brak w drużynie nie wypowiada. – Sami dbamy o ten nasz piłkarski „majątek”. Ostatnio wspólnym wysiłkiem zamontowaliśmy ponad sto plastikowych krzesełek wokół boiska, by kibice mieli komfort oglądania meczów naszego zespołu. Nowością pachną też przyboiskowe wiaty dla zawodników rezerwowych.

Tak to już u nas jest, że co przyoszczędzimy, to zainwestujemy w obiekt – nie kryje pan Eryk. Najważniejsza postać w klubie doskonale zdaje sobie sprawę z „miejsca w szeregu” występującej w „B-undeslidze” drużyny. Ligowy średniak na finiszu rozgrywek zameldował się w górnej połówce ligowej stawki (5.miejsce na 13 drużyn) mając na koncie tak wartościowe wyniki jak choćby remis z mistrzem z Kolonowskiego, czy remis i wygrana z trzecią w tabeli Błotnicą. Nic nie smakuje jednak tak dobrze, jak derbowe zwycięstwa.

W „Gran Derbi” gminy Leśnica podopiecznym grającego trenera Dawida Buli szło różnie. I choć nie brakowało niepowodzeń, jak choćby w dramatycznym spotkaniu kończącym ligowe zmagania z Zalesiem Śląskim, były też mecze po których wyżej głowy od swoich lokalnych rywali nosili futboliści z Kadłubca. Tak było po pierwszym starciu z Sokołem z Zalesia (wygrana 6-5 na boisku rywala), czy po skromnym 1-0 z Porębą. W swojej bogatej historii kadłubiecki klub tylko raz grał na wyższym niż „serie B” szczeblu, ale przygoda z A-klasą trwała tylko rok.

W sezonie 2013/2014 sześć wygranych i cztery remisy starczyły ledwie na to, by nie zostać okrzykniętym czerwoną latarnią. Tą była bez wygranej Cisowa, ale i tak obie ekipy wróciły do B-klasowej rzeczywistości. – Przyczyny spadku były dosyć oczywiste. Po prostu zbyt dużo naszych piłkarzy pracowało za granicą. Zjeżdżali się tylko na mecze, a to co w B-klasie wystarczało, na mocniejsza ligę już nie. Ten problem w zasadzie istnieje u nas do dzisiaj. Młodzi ludzie jeżdżą dalej „za chlebem” i nie ma sensu trenować więcej niż raz w tygodniu – wyjaśnia Eryk Bula, któremu marzy się jeszcze powrót do czasów, gdy w klubie istniała drużyna młodzieżowa.

Niemal dekadę wstecz zdolna grupa juniorów z sukcesami grywała w 2.lidze, niestety dobry sezon zakończył się rozsypką. Najlepsi poszli do możniejszych klubów, a pozostały narybek okazał się nazbyt skromny, by sklecić z niego team mogący z powodzeniem rywalizować w rozgrywkach ligowych. Do czwartoligowej piłki przebił się wychowanek klubu Armin Karwot, obecny gracz krapkowickiego KS-u, który wcześniej młodzieżowe granie kontynuował w MKS-ie Gogolin i Odrze Opole. – Zostali nam już tylko seniorzy, którzy grają za piwko, kiełbaskę, czy imprezę zakończeniową.

To ostatnie szykujemy na najbliższy weekend, bo okazja jest ku temu szczególna – nasz klub świętować będzie 65-lecie istnienia. W przeszłości Kadłubiec nie tylko futbolem stał, bo przez jakiś czas mieliśmy nawet w Kadłubcu… żeńską sekcję piłki ręcznej – zaskakuje klubowy sternik. W programie jubileuszowych uroczystości, o których wspomina pan Eryk jest piłkarski turniej z udziałem Sokoła Zalesie Śląskie, Poręby, Raszowej i reprezentacji Old Boys. Emocji i okazji do wspomnień z pewnością więc nie zabraknie. Kadłubiec! Miłego świętowania!

Ludowy Zespół Sportowy Kadłubiec
Rok założenia: 1952 rok
Barwy: niebiesko-żółte
Adres i boisko: Kadłubiec, ul. Wiejska, 47-154 Góra Św. Anny

Oto plon wizyty w LZS Kadłubiec 📃

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 30 czerwca 2017

Reporter Mirosław Szozda (https://pilkaopolska.pl/)