Stoją od lewej: Edward Piwowar (wiceprezes), Łukasz Sztorc (członek zarządu) i Łukasz Jankowicz (prezes i kapitan drużyny). Fot. Krzysztof Wilk

LZS Kępnica należy do średniaków opolskiej B-klasy. Wprawdzie udało się kila razy awansować, ale tylko wtedy, kiedy klub występował w nieistniejącej już klasie C. Teraz wszystko się zmieniło i kępniczanie postanowili sforsować bramy A klasy! W tym celu ściągnięto wieloletniego trenera Polonii Nysa, Zbigniewa Wandasa i kilku piłkarzy, którzy grali w 4 lidze i lidze okręgowej. Największą gwiazdą zespołu został Paweł Lepak, na którym przez kilka sezonów opierała się taktyka Polonii Nysa.

– Do przyjścia do Kępnicy skłonił mnie głównie zapał miejscowych działaczy. Rozmawiali ze mną już pół roku wcześniej. Widzę, że chcą, więc postanowiłem spróbować. Ja na wstępie powiedziałem, że jeżeli nie będzie frekwencji na treningach, to ja wtedy nie jestem trenerem, a tylko selekcjonerem, co dobiera skład. Chłopcy trenują, więc może coś z tego będzie. Większość tych działaczy, zanim poszedłem na emeryturę, pracowała ze mną w firmie Akwa Nysa – wyjaśnia aspekty swojej decyzji Wandas.

Klub utrzymywany jest głównie przez gminę Nysa. Dużego wsparcia udziela mu rada sołecka i miejscowa straż pożarna, której ludzie związani z LZS-em są równocześnie członkami OSP. Ponadto, jak tajemniczo mówią w klubie, mają sponsorów anonimowych, którzy pomagają, ale nie chcą się ujawniać. Podkreślają jednak, że siłą klubu nie są pieniądze, a dobra organizacja. – Poprzedniej jesieni sytuacja była taka, że graliśmy w siedmiu bądź ośmiu… było bardzo ciężko. Podjęliśmy decyzję, że albo coś robimy i chcemy awansować, albo po prostu drużyna przestanie istnieć. Jednak ze względu na ten obiekt, który mamy, szkoda żeby zupełnie nic tutaj nie było. Pan Wandas zgodził się zostać trenerem, a on ma bardzo dobre relacje z Pawłem Lepakiem, stąd udało nam się go pozyskać – opowiada prezes klubu, Łukasz Jankowicz. – Jako jedyna wioska w powiecie nyskim graliśmy tylko swoimi zawodnikami. Tak było do momentu, dopóki nie przyszedł trener Wandas – precyzuje Paweł Kwaśnik, skarbnik klubu.

Tymczasem oprócz Lepaka do drużyny dołączył Michał Smerecki, doświadczony zawodnik z ligi okręgowej. Do klubu wrócili też Łukasz Trepeta i Mateusz Wajdzik, wychowankowie ograni na wyższych poziomach. Jednak to transfer Lepaka odbił się szerokim echem w piłkarskim światku powiatu nyskiego. – Lata swoje robią. Całe życie poświęciłem piłce. Teraz tutaj już się tylko bawię. Chcę trochę pobiegać dla zdrowia. I tylko tyle. Teraz mieszkam z żoną w Nowym Lesie i mam do Kępnicy tylko 8 kilometrów, stąd tu jestem. Ja już się nagrałem, teraz już tylko chcę poruszać się dla zdrowia. Jeśli chodzi o awans do klasy A, to po pierwszym przegranym meczu z Polskim Świętowem byłem nastawiony trochę sceptycznie, ale teraz widzę, że zaczyna to wszystko coraz lepiej funkcjonować. Odnieśliśmy trzecią z rzędu przekonywującą wygraną i myślę, że tak będzie do końca sezonu, a wtedy ten awans nadejdzie – odsłania kulisy swego transferu Lepak.

Klubowi prezesuje Łukasz Jankowicz, który ma zaledwie 26 lat, ale członkiem zarządu został w wieku lat 18! Jest przy okazji kapitanem drużyny. Pozostali członkowie władz klubu są w podobnym wieku, choć Edward Piwowar mógłby zaliczać się do seniorów. – Klub powstał w 1968 roku i rok temu organizowaliśmy festyn jubileuszowy. Było to połączenie dożynek z 50-leciem klubu. Zaprosiliśmy między innymi wszystkich byłych prezesów a każdemu z nich wręczyliśmy pamiątkowe statuetki. Najdłużej funkcję tę pełnił pan Ryszard Wajdzik. Wtedy też zaprezentowano jego kronikę, którą prowadził wiele lat, od objęcia sterów klubu do 2000 roku. Prowadzona była ręcznie, ale myśmy przepisali ją na komputerze i udostępnili wtedy do oglądania pod tytułem „Kronika Ryszarda Wajdzika” – opowiada prezes. – Nasz klub założyła kobieta, co jest chyba ewenementem na dużą skalę. Pięćdziesiąt lat temu zrobiła to Irena Bargiel – uzupełnia

Dla mieszkańców Kępnicy największym wydarzeniem piłkarskim są, a raczej były, derby z Hajdukami Nyskimi. – Obie wioski nie przepadają za sobą. Kibiców na meczach można było liczyć w setkach, a niektórzy docierali na nie pieszo, raz nawet wynajęliśmy autobus na dwukilometrowy wyjazd. Ostatnie derby odbyły się osiem lat temu, wygraliśmy je, a Hajduki wycofały się z piłki. Szkoda… Obecnie żaden rywal nie elektryzuje tak kibiców w Kępnicy ak oni – wspominają na koniec Kwaśniak i Jankowicz.