Wędrówkę po klubie z Kórnicy rozpoczęliśmy od pytania rodem z szekspirowskiego monologu: „kórniczanie, czy nowodworzanie – oto jest pytanie”. Konia bowiem z rzędem temu, kto wie jak określić tych, którzy bawią się w futbolowe kopanie w Ludowym Zespole Sportowym Kórnica Nowy Dwór. – Zdecydowanie należy stosować pierwszą z wersji, czyli kórniczanie – wyjaśnia Łukasz Bordak. – Dlaczego? To proste. W Kórnicy mieści się główny ośrodek naszych zajęć, czyli boisko, a w drużynie praktycznie od zawsze zdecydowaną przewagę stanowili mieszkańcy Kórnicy. Małżeństwo co do dwuczłonowej nazwy miało miejsce w 2014 roku i było ono zawierane rzekłbym ze względów sentymentalnych. Zawarliśmy pakt z kolegami z Nowego Dworu, bo na co dzień znamy się bardzo dobrze. Wspólnie chodziliśmy do szkoły, niektórzy razem pracują. Obie wsie dzieli dosłownie polna droga, a w przeszłości podczas kilkuletniego niebytu naszego klubu na piłkarskiej mapie Opolszczyzny, to właśnie w Nowym Dworze próbowano ratować piłkę w okolicy i zawiązano klub o nazwie LZS Nowy Dwór, który swoje mecze grywał wtedy… w Kórnicy – dodaje Bordak, prezes i jednocześnie trener kórnickiego LZS-u.

Jego klub zawiązał się w 1956 roku, a po wspomnianej wyżej przerwie świat ponownie usłyszał o kórnickim LZS-ie w 1994 roku i od tamtego czasu Kórnica nieprzerwanie uczestniczy w sportowej rywalizacji pod egidą Opolskiego Związku Piłki Nożnej. Dzisiaj jest to popularna „serie B”, ale jeszcze do niedawna miejscowi kibice z dumą dopingowali swoich pupili w A-klasie. Trzy spędzone w niej sezony to było mistrzostwo świata, zwarzywszy na to że, podobnie jak to ma miejsce i dzisiaj, gracze tamtejszego LZS-u w ogóle nie trenowali spotykając się jedynie w niedzielę na meczach o ligowe punkty. – Nie trenujemy, bo specyfiką naszej drużyny jest praca większości za granicą. Nie ma po prostu z kim pracować w tygodniu, a chłopcy mają w sobie na tyle chęci, że nie zamierzają rezygnować z gry – mówi Bordak.

W klubie zgłoszonych „głów” do rozgrywek jest blisko trzydzieści, więc problemów z wystawieniem jedenastki w zasadzie nie ma. Problemów nie ma też ze sprzętem, bo 30 piłek i 3 komplety seniorskich strojów meczowych w zupełności zaspokaja codzienne potrzeby. W klubowym magazynku są też 2 zestawy sprzętu dla młodzieży, której w kórnickim LZS-ie dzisiaj już nie ma. – Jeszcze sezon temu mieliśmy dwie drużyny młodzieżowe. Niestety z przyczyn kadrowych musieliśmy je wycofać z rozgrywek. Na wsi piłka młodzieżowa przeżywa ogromne wahania. Kiedy kilku chłopców kończy wiek juniora jest problem z uzupełnieniem drużyny. Właśnie z tych przyczyn wycofaliśmy zespół z 2.ligi juniorów. Myślimy o odbudowaniu piłki młodzieżowej w Kórnicy, ale tym razem zaczniemy od znacznie młodszych roczników. Zaszczepimy dzieciakom futbolowego bakcyla, by potem najzdolniejsi rozwijali swój talent w juniorskich zespołach okolicznych klubów. Część z nich po jakimś czasie powróci, by zasilić naszą seniorską kadrę i w tym widzimy pożytek z tego pomysłu. Tak jest zresztą obecnie, bo mamy swoich wychowanków w klubach z Krapkowic, czy Głogówka – zdradza sternik klubu.

Łukasz Bordak prezesem kórnickiego LZS-u jest od czterech lat i jak sam mówi to kolejny jego etap w związku z klubem. Wcześniej był jego zawodnikiem, choć czas przeszły nie jest do końca właściwym określeniem, bo jego imię i nazwisko wciąż widnieje na liście piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek. – To tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś zdarzyło się, że nie potrafimy uzbierać jedenastki – uśmiecha się „wódz” futbolowej braci w Kórnicy. – Dzisiaj bardziej skupiam się na prezesowaniu, choć to określenie dla laika może być mylące biorąc pod uwagę to czym się zajmuję w klubie. Sypanie linii, wieszanie siatek, kierownikowanie drużynie, załatwianie wszelkich formalności związanych z klubową licencją, czy zgłoszeniem zawodników do rozgrywek – tak wyglądają moje podstawowe zadania. Łatwiej chyba byłoby, gdybym wymienił to, czym się… nie zajmuję. Takim wyjątkiem jest choćby koszenie trawy, w której specjalistą jest Rafał Kępa. On też zastępuje mnie pod moją nieobecność – uśmiecha się Bordak. Do wymienionej dwójki w klubowym zestawieniu działaczy dołączyć należy jeszcze Piotra Rybczyka – klubowego „kasiarza” odpowiedzialnego za wszystko, co związane jest z wydawaniem złotówek. Faktury, zamówienia, rozliczenia – to wszystko jest domeną pana Piotra. Chętne ręce do pracy na rzecz klubu wystawiają także wiceprezesi Henryk Sanetra i Alfred Hadamek, sekretarz Tomasz Bordak, członkowie zarządu i komisji rewizyjnej w osobach Leonarda Janochy, Martina Janochy, Kamila Janika i Tomasza Styry. – Z niedzieli tak naprawdę mam niewiele dla siebie.

Organizacja meczu u siebie, czy wyjazdu na boisko rywala zabiera sporo czasu. Jak ustalam skład na mecze, gdy zespół nie trenuje? Najpierw drogą eliminacji ustalam kogo nie będzie i tak tworzy się kilkunastoosobowa grupa. Z niej, na bazie naszej wieloletniej gry z sobą typuję tych, którzy wyjdą w pierwszej jedenastce. Staram się też, by każdy z rezerwowych mógł wejść na boisko. Gramy dla siebie, a jedyną korzyścią jest pomeczowe piwko i kiełbaska – mówi Łukasz Bordak, tym razem już jako trener. Na klubowe finanse prezes nie narzeka, choć wiadomo, że akurat tego nigdy nie jest za dużo. Niespełna 20 tysięcy złotych na utrzymanie jednej drużyny wydaje się sporym zastrzykiem, ale pamiętać trzeba, że niemała część tych środków idzie na utrzymanie obiektu. Przeciekający dach szatni, urwana klamka, czy awaria kanalizacji to problemy, z którymi na bieżąco beneficjenci gminnej kasy muszą sobie sami radzić. Boiskowa infrastruktura wypełnia miejscowe potrzeby, z jednym, jedynym wyjątkiem. Bo choć klubowy budynek z sanitariatami i szatniami, ogrodzenie boiska, plastikowe siedziska i piłkołapy cieszą oko, to sen z powiek od dawien dawna spędza kórniczanom ich stan murawy.

– Nie będę oryginalny, gdy powiem że mamy jedną z najgorszych płyt w lidze. Tak było zawsze. Wkurzamy się tylko, gdy ktoś mówi, że to jest nasz atut, dzięki któremu wygrywamy mecze. Od lat nie trenujemy w ogóle, więc mamy podobne doświadczenia z tą murawą jak nasi przeciwnicy. Nie może być atutem coś, co nam ewidentnie przeszkadza w grze w piłkę – nie kryje irytacji szkoleniowiec. Sportowo jego podopieczni opuścili latem ubiegłego roku szeregi A-klasowców, ale choć ambicje w zespole sięgają najwyższych celów wszyscy zdają sobie sprawę z „kłopotu” związanego z ewentualnym awansem. – Nie da się na dłuższą metę grać na tym szczeblu, mam tu na myśli A-klasę, kompletnie bez zajęć z piłką w tygodniu. Do tego mamy ogromne kłopoty kadrowe w kolejkach wyznaczonych w środku tygodnia. Musimy pogodzić się z tym co mamy obecnie, widocznie na nasze warunki, na to nas dzisiaj stać. W B-klasie gramy to co potrafimy, a gdyby kiedyś udało się wygrać ligę zastanowimy się co dalej z tym zrobić – wybiega na chwilę w przyszłość coach Kórnicy. To, że w jego ekipie drzemią możliwości przekonała się w tym sezonie choćby Fortuna Głogówek.

Lider grupy 11 do tej pory przegrał tylko jedno spotkanie i stało się to właśnie z Kórnicą Nowym Dworem. – Z Głogówkiem zawsze nam się dobrze grało, nawet gdy przeciwnik występował w okręgówce. Na cztery ostatnio rozegrane spotkania dwukrotnie byliśmy górą i tyleż razy godził nas remis. O poprawę tych statystyk wiosną będzie jednak bardzo ciężko. Rywal podobno mocno się dozbroił, z kolei my straciliśmy kilku graczy wskutek kontuzji – informują w klubie. Wiosnę kórniczanie rozpoczęli od wygranej z Zawadą umacniając się tym samym na 5.miejscu w tabeli.

Ludowy Zespół Sportowy Kórnica Nowy Dwór
Rok założenia klubu: 1956
Barwy klubowe: czerwono-biało-niebieskie
Adres: 47-351 Kórnica, ul. Polna

Jeszcze jeden rzut oka na zaplecze LZS Kórnica – Nowy Dwór ?

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 29 marca 2018

Reporter Mirosław Szozda.