Choć Wójtowice to niewielka wioska licząca około 150 mieszkańców, to od 1995 roku działa tam klub, który w ostatnich dwóch sezonach, zajmując II miejsca, otarł się o awans do klasy A. Kieruje nim Mateusz Smolarek, który jest równocześnie prezesem i trenerem, a który na nodze zrobił sobie tatuaż w postaci klubowego herbu. On to kiedyś, pod wpływek filmu „300 Spartan”, wymyślił nazwę i herb klubu. Przy okazji meczu z Rolnikiem Lasocice miejscowi zapaleńcy przygotowali się na przyjazd reportera z Opolskiego Związku Piłki Nożnej i wykonali metalowy herb, który dzień wcześniej zamontowali na boisku oraz przygotowali oprawę pirotechniczną.
Ludzie z Wójtowic z dumą w głosie opowiadali, że nie ma takiego drugiego prezesa w B klasie, który wytatuował sobie herb swojego klubu. Ten z kolei podkreślał, że zawsze może liczyć na innych i wystarczy informacja na Facebooku, że coś trzeba zrobić i z dziesięć osób zawsze się zjawi. Mówił, że kiedyś za dużo rzeczy brał na siebie, a teraz bardziej korzysta z pomocy mieszkańców. W rozmowie z reporterem OZPN-u wspomniał, że kiedy jego żona była w ciąży, to razem z nim kafelkowała budynek klubowy. Ona siedząc nakładała klej na kafle, a on je kład.
Prezes od dziecka chodził w Wójtowicach na mecze , a potem grał w juniorach tego zespołu. Teraz oprócz tego, że trenuje seniorów Spartana, to prowadzi zajęcia w Gminnym Zrzeszeniu LZS Grodków, gdzie ćwiczy stu dwudziestu młodych ludzi w wieku od czterech do osiemnastu lat.
Zdaniem obecnych na meczu z Rolnikiem byłych prezesów klubu, to oprócz tej drużyny w miejscowości tej nic nie ma, stąd takie duże zaangażowanie mieszkańców w prace na rzecz klubu. W planach jest budowa nowego budynku klubowego, który ma równocześnie pełnić rolę świetlicy. Na chwilę obecną, zdaniem prezesa, największym problemem klubu jest brak budynku z bieżącą wodą. Będąc na obiekcie w oczy rzuca się drewniany wychodek, który wygląda jak z innej epoki. Przy boisku znajduje się plac zabaw, który jeszcze bardziej podnosi znaczenie tego miejsca dla mieszkańców.
Jeśli chodzi o finanse, to sponsorem, którego nazwa znajduje się na koszulkach, jest Pałac Sulisław, który zakupił sześć kompletów strojów oraz komplet dresów. Znaczącym dochodem jest dotacja z gminy Grodków, która z roku na rok rośnie, ponieważ kwota do podziału jest ta sama, ale ubywa klubów. Rada Sołecka i sołtys dostrzegają znaczenie Spartana i w tym roku przeznaczyli na klub połowę swojego budżetu, czyli 6500 zł spośród 13000 zł.
W tej formule klub działa od 1995 roku. Kilka lat temu jego boisko znajdowało się w innym miejscu i zostało przeniesione. W planach jest dalsza jego przebudowa i naprawa murawy.
Na pytanie, czy po dwóch kolejnych drugich miejscach kibice liczą teraz na awans, to prezes tonuje nastroje. – Oczekiwania kibiców są bardzo duże. Jednak w piłce nożnej bardzo trudno być powtarzalnym. Taki Leicester City zdobył mistrza, a w następnym sezonie miał problem z utrzymaniem. To, że dwa razy z rzędu zajęliśmy drugie miejsca, to jest dla nas wielki sukces. I przed tym sezonem każdy myśli, że będziemy wygrywać. Jednak początek mamy ciężki. Zmieniliśmy grupę na nyską, w której drużyny prezentują wyższy poziom od tych w rejonie Brzegu i myślę, że będzie nam trudno i pewnie zajmiemy miejsce w środku tabeli – powiedział Mateusz Smolarek po przegranym 1:5 meczu z Rolnikiem Lasocice.
Ta porażka podłamała wszystkich w Wójtowicach, bo ostatni raz Spartan przegrał u siebie 08.10.2017 roku. Jednak ludzie są świadomi, że w porównaniu z poprzednim sezonem, to zespół się osłabił. Kontuzjowani są bramkarz, który grał nawet w III lidze i środkowy pomocnik. Drugi środkowy pomocnik, Konrad Wolny, przeszedł do LZS-u Czarnolas, który kosztem Spartana awansował do klasy A. Gdy Spartan wygrywał u siebie z Czarnolasem 6:0, to on zdobył wtedy cztery bramki.
W Wójtowicach jest dwóch zawodników, którzy, jak na graczy klubu B klasy, zrobili dużą karierę piłkarską. Jednym z nich jest kontuzjowany bramkarz – Marcin Szczepańczyk, który kiedyś bronił w trzecioligowej Swornicy Czarnowąsy, a drugim 39-letni Przemysław Porębski, który grał m.in. w Błyskawicy Gać. Jednak zdaniem prezesa najsłynniejszym piłkarzem Spartana była … dziewczyna, która mając czternaście lat grała w pierwszym składzie zespołu juniorów, m.in. właśnie z prezesem. Potem odeszła do Unii Opole i była powoływana do reprezentacji Polski U-15 i U-17.
W kadrze Spartana jest siedmiu ludzi mieszkających w Wójtowicach. Pozostali są z okolicznych miejscowości, takich jak Gałążczyce, Wierzbno i Grodków. Jeden z zawodników jest z podkarpackiego, i w te strony przyjechał do pracy. – W tej wiosce mieszka 150 ludzi, stąd, żeby zespół składał się z samych miejscowych graczy, tu musieliby w nim grać wszyscy mieszkańcy w wieku od 16 do 40 lat – powiedział żartobliwie Mateusz Smolarek.
W budynku klubowym wisi flaga Borussii Dortmund. Okazuje się, że to efekt nawiązania współpracy z niemiecką drużyną, Hermannia Kassel. Jej trener 25 lat temu mieszkał w Wójtowicach, skąd wyemigrował do Niemiec. Tam jest trenerem Herrmannii i przez Facebooka nawiązał kontakt ze Spartanem. W efekcie zespół z Kassel odwiedził Wójtowice i zagrał tu dwumecz. Rozegrano spotkania seniorów i juniorów. Oni przywieźli wspomnianą flagę. Ponadto ofiarowali komplet strojów i dziesięć piłek. Mają przyjechać jeszcze raz w marcu, a piłkarze Spartana mają z rewizytą pojechać w lipcu.
Klub stara się prowadzić działalność marketingową i przyciągać mieszkańców. Wydał już kiedyś proporczyki i szale klubowe. Może poszczycić się tym, że ma w obiegu już dwa zupełnie różne wzory szalików.
Po meczu niekiedy są organizowane spotkania przy kiełbasce i piwku. Nie jest to zawsze, ale najczęściej, gdy do drużyny wkupuje się nowy zawodnik. Po meczu z Rolnikiem sponsorem imprezy był wspomniany wcześniej Przemysław Porębski. Na spotkanie z Rolnikiem zaproszeni zostali byli prezesi klubu, co w połączeniu z zamontowaniem nowego herbu oraz przeprowadzeniem „racowiska” miało spowodować, że mecz ten miał być piłkarskim świętem. Goście wygrywając wysoko trochę zepsuli miejscowym zabawę.
Reporter Krzysztof Wilk.