Zakończyliśmy prezentację beniaminków BS 4 Ligi Opolskiej. Nasza reporterska misja trwa jednak nadal. Naszym celem jest przybliżenie wszystkich klubów w naszym regionie. Przyszła zatem pora na klasę okręgową i pierwszeg debiutanta na tym poziomie rozgrywkowym.
GKS Głuchołazy jak burza przeszedł rozgrywki w klasie A, zapewniając sobie awans na długo przed zakończeniem piłkarskich zmagań. W okręgówce dotychczas również wiedzie się jej znakomicie, gdyż w dwóch spotkaniach zanotowała dwie wygrane.
Przed spotkaniem nasz reporter przeprowadził krótką rozmowę z kierownikiem klubu Radosławem Mikłaszem.
– Dwa mecze, dwie wygrane. Wymarzony start beniaminka z Głuchołaz.
– Bardzo udany start i liczymy na kolejne wygrane. Zarówno dzisiaj jak i za tydzień w Opolu.
– Co się wydarzyło w Pana klubie rok temu? Klub z dnia na dzień stał się hegemonem i nie miał sobie równych w A – Klasie, a teraz wydaje się, że będzie mocny również w „okręgówce”.
– Ten klub już od dwóch lat zasługiwał na grę w klasie okręgowej. Wcześniej wyprzedził nas niestety Bodzanów, ale w następnym sezonie udowodniliśmy, że miejsce Głuchołaz jest w „okręgówce”. Patrząc na naszą infrastrukturę, to mamy nadzieję, że nie zatrzymamy się na klasie okręgowej. Są ambitniejsze plany niż ten poziom rozgrywkowy. Pomóc ma choćby powstała w zeszłym roku Głuchołaska Akademia Piłkarska. Posiadamy w niej grupy od skrzata poprzez żaka, orlika, młodzika do juniora starszego.
– Klub w którym „hula” facebook, to jeszcze można znaleźć. Ale taki w okręgówce, który umieszcza statystyki z meczu (m.in. liczba strzałów, celnych, niecelnych) to już rzadkość.
– To był pomysł poprzedniego trenera Marka Byrskiego. Trzeba przyznać, że pomysł fajny, ciekawy.
– Mało jest klubów w tej klasie rozgrywkowej, a może nie ma ich wcale, które mają kierownika klubu na etacie.
– Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Cieszę się, że nasza współpraca jest coraz lepsza. Trwa już dwa lata i mam nadzieję, że będziemy współpracować jeszcze wiele, wiele lat.
Relacja
Nie minęło 20 minut gry i sytuacja przyjezdnych był już bardzo skomplikowana. W 19 min miejscowi prowadzili bowiem 3-0, grali składnie, z polotem, będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Tuż przed gwizdkiem arbitra podwyższyli prowadzenie i na przerwę udawali się w doskonałych humorach. Nieoczekiwanie już pierwsza akcja gości w drugiej części spotkania przyniosła im bramkę. – No to się zaczyna – stwierdził prezes gospodarzy Ryszard Lis. – Tydzień temu w Niezdrowicach też prowadziliśmy do przerwy 4-0. Po 15 minutach drugiej połowy było już tylko 4-3 i mieliśmy nerwówkę do końca spotkania.
Dalszy przebieg wydarzeń uzasadniał obawy prezesa, gdyż jego drużynie od 59 min przyszło grać w osłabieniu. Po kolejnych sześciu minutach goście zdobyli kolejną bramkę i obawy o powtórkę wydarzeń sprzed tygodnie były już powszechne. Na szczęście dla gospodarzy trwało to tylko siedem minut, gdyż w 72 min Ukrainiec Andriy Malyk zdobył piątą bramkę dla swojego zespołu. Wprowadziła ona spokój w szeregi graczy z Głuchołaz, a przyjezdnym na dobre podcięła już skrzydła. Miejscowi odzyskali pewność i na powrót zaczęli raz po raz zagrażać bramce Adriana Białkowskiego. Efektem tego było szóste trafienie i wysoka, w pełni zasłużona wygrana.
Bramka meczu: Andriy Malyk
Zawodnik ten nie tylko zdobył dwie bramki, ale w sobotnim spotkaniu był prawdziwym liderem swojego zespołu. Każda akcja piłkarzy z Głuchołaz przechodziła przez Malyka, który potrafił nieszablonowym podaniem do kolegów z drużyny stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Szczególnej urody było premierowe trafienie Ukraińca. W 12 min Malyk „huknął” z 20 metrów, a futbolówka odbiła się od poprzeczki, następnie od linii bramkowej i ostatecznie wylądowała w bramce. – Bramka roku – dało się słyszeć na trybunach, wśród miejscowych kibiców. Sam Malyk był skromniejszy w ocenach, choć oczywiście zadowolony z uderzenia. – Bramka jak bramka – utrzymywał Malyk. – Dobry strzał i udało się. Z akcji wynikało, że trzeba uderzać od razu i nic nie kombinować. Tak też zrobiłem, uderzyłem bez zastanowienia z pierwszej piłki. Nie z każdego strzału jest bramka, trzeba wiec się cieszyć, że tym razem był gol.
Wypowiedzi trenerów
Przemysław Dyndor (Czarni): Istniało zagrożenie, że wycofamy się przed rozpoczęciem ligi, ale jakoś udało się pozbierać chłopaków. Dlatego też do meczu przystąpiliśmy w osłabionym składzie, ale to nie będzie wymówka, gdyż drużynę przygotowałem optymalnie. W pierwszych 45 minutach drużyna z Głuchołaz była bezwzględnie lepsza. W przerwie porozmawiałem z chłopakami i zmobilizowaliśmy się na drugą część gry. Gdy strzeliliśmy dwie bramki, to miałem nadzieję, że coś jeszcze ugramy w tym spotkaniu. Zagraliśmy wtedy trochę wyżej, co wykorzystał rywal zdobywając dwie bramki z kontrataków. Głuchołazy zasłużenie zdobyły trzy punkty. Ich drużyna była lepsza od mojej zarówno piłkarsko, jak i motorycznie.
Grzegorz Kuglarz (GKS): Pierwsza połowa to koncertowa gra mojego zespołu. Piękne akcje, piękne bramki, byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Martwi mnie, że powtarza się historia z poprzedniej kolejki. W Niezdrowicach wychodzimy po przerwie i tracimy trzy bramki, a w dzisiejszym spotkaniu znowu tracimy, tym razem dwie bramki. Dodatkowo tracimy również zawodnika. Głupia czerwona kartka, a doświadczony zawodnik nie powinien tak się zachowywać. Po straconej drugiej bramce zrobiło się bardzo nerwowo w moim zespole. Na szczęście udało się to opanować. Gdy strzeliliśmy piątą bramkę to w zasadzie było po meczu. Cieszy gra mojego zespołu, jak również dziewięć zdobytych punktów. Aby tak dalej, małymi kroczkami do przodu.
Ciekawa postać: Sylwester Leszczyński
W klubie, z którym związany jest od 1953 roku, zwany jest przez wszystkich „honorowym prezesem”. – W wieku 11 lat zostałem trampkarzem Atomu Głuchołazy, gdyż tak wtedy nazywał się klub – wspominał pan Sylwester. – I od tego momentu jestem związany z piłką nożna w Głuchołazach. Jako zawodnik wywalczyłem awans w 1965 roku do klasy okręgowej, która wtedy była nominalnie 3 ligą. Z kolei jako trener wywalczyłem awans do okręgówki w roku 2001 lub 2002, gdyż już dokładnie nie pamiętam. Na ten awans wszyscy bardzo czekali, gdyż nastąpił on po wielu latach gry na niższych szczeblach rozgrywek. Z czasów swojej gry w piłkę do dzisiaj wspominam turniej piłkarski w Głuchołazach w latach 60 – tych. Byłem wtedy w wojsku i reprezentowałem barwy KaBeWiaka Prudnik. W Głuchołazach zorganizowano zawody przy świetle elektrycznym, na które przyszły prawdziwe tłumy kibiców. Z boku boiska postawiono 6 słupów z drewna, na których zamontowano 500 watowe żarówki. Gdy o godzinie 23.00 rozgrywany był finał, to widoczność była tylko po bokach boiska. Na środku widać było niewiele, a bramkarze po prostu tonęli w ciemnościach.
Protokół
GKS Głuchołazy – Czarni Otmuchów 6-2 (4-0)
1-0 Malyk – 12., 2-0 Kuraś – 14., 3-0 Luzhetsky – 19., 4-0 M. Grabiec – 45., 4-1 Pietraszek – 47., 4-2 Stec – 65., 5-2 Malyk – 72., 6-2 Gracz – 90.
GKS: Jędrychowski – Kostrzewski, Lewandowski, Bydłowski, Luzhetsky – Gracz (90. Malinowski), Gancarz, M. Grabiec, Malyk, Drogosz (84. Kaźmierczak) – Kuraś (63. P. Grabiec).
Trener Grzegorz Kuglarz.
Czarni: Białkowski – Cycoń (80. Marszałek), Wezner, Szewczyk (24. Galica), Skowronek – Polak (46. Juras), Stec, Magier, Kotowski (84. Fułat), Bochniarz – Pietraszek.
Trener Przemysław Dyndor.
Sędziował: Piotr Stefanides (Kędzierzyn – Koźle)
Czerwona kartka: Lewandowski (59. niesportowe zachowanie).
Żółte kartki: M. Grabiec, Drogosz – Kotowski, Pietraszek.
Widzów 120.
Głuchołaski Klub Sportowy Głuchołazy
Rok założenia: 2013
Barwy: biało – niebieskie
Adres: ul. M. Konopnickiej 2
48-340 Głuchołazy
Prezes: Ryszard Lis
Trener: Grzegorz Kuglarz
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1633474170049464.1073741929.524884664241759&type=1&l=22776094ff
Reporter Sławomir Jakubowski.