Rywalizacja w klasie okręgowej przekroczyła już półmetek rundy jesiennej. Za nami 10 rozegranych kolejek ligowych, co stanowi dokładnie 2/3 zaplanowanych spotkań. To oznacza, że powoli pora finiszować, aby pozycja w ligowej tabeli nie przyprawiała o ból głowy w długie, zimowe wieczory. Nasz reporter tym razem udał się do Jędrzychowa, gdzie swoje spotkania rozgrywa miejscowy LZS. To młody klub, który powstał dopiero w XXI wieku i awans do „okręgówki” wywalczył po raz pierwszy. Jest absolutnym beniaminkiem na tym poziomie rozgrywkowym. Póki co wiedzie mu się słabo i zajmuje drugą pozycję od końca w ligowej tabeli. W sobotę gościł drugą drużynę, ale z tej „właściwej” strony klasyfikacji.

Przed tym spotkaniem wysłannik OZPN – u przeprowadził krótką rozmowę z prezesem klubu Januszem Tomaszewskim.
– To nie jest pierwszy klub piłkarski, w którym jest Pan prezesem.
– Kilkanaście lat temu byłem prezesem Pogoni Prudnik. Przez jeden sezon stałem na czele Polonii Nysa. Wówczas klub ten bronił się przed spadkiem i uratowałem dla niego 4 ligę. Gdy sprowadziłem się do Jędrzychowa, to byłem inicjatorem założenia tego klubu 14 lat temu.

– Klub któremu „prezesuje” Pan obecnie nazywa swoim dzieckiem.

– W jakimś sensie tak jest. Widziałem tutejszą młodzież, które nie miała nic do roboty, a do głowy przychodziły jej niezbyt mądre pomysły. Postanowiłem założyć klub piłkarski, gdzie ci młodzi ludzie mogli dać ujście swojemu nadmiarowi energii. To się udało, młodzi ludzie mieli już od tej pory gdzie spędzać czas, mogli zająć się sportem.

– Patrząc przez pryzmat dotychczasowych wyników, to można powiedzieć, że ciężki jest los beniaminka.

– To prawda, można powiedzieć, że płacimy frycowe, jak większość drużyn po awansie. Nie przegraliśmy żadnego spotkania zdecydowanie, w wielu z nich prowadziliśmy, niekiedy nawet dwiema bramkami. Często brakowało niewiele, aby w każdym z tych meczów osiągnąć lepszy wynik, mieć więcej punktów i wyższą pozycję w ligowej tabeli.

– Małe światełko w tunelu jest. Dwie wygrane w trzech ostatnich spotkaniach są zwiastunem lepszych wyników?

– Zdecydowanie tak, coraz bardziej uczymy się gry na poziomie okręgówki. Mamy dobrych zawodników, świetnego trenera, więc jestem optymistą co do dalszej naszej gry.

Relacja
Wyżej notowani przyjezdni mogli otworzyć wynik już w 3 minucie. W znakomitej sytuacji na dziesiątym metrze znalazł się Janusz Złoczowski i choć miał dużo czasu, to uderzył szybko, ale też i niecelnie. Odpowiedź miejscowych była piorunująca. W 6 min prawym skrzydłem w iście sprinterskim tempie pomknął Maciej Pisula, który na dokładkę popisał się świetnym dośrodkowaniem. Zamykający akcję Jan Bułka uderzył efektownie głową i futbolówka tuż przy słupku wpadła do siatki. Napastnik Jędrzychowa okazał się prawdziwym katem drużyny z Walc, gdyż 20 minut później miał już na swoim koncie trzy trafienia. W 26 min wicelider tabeli był na łopatkach, a jego położenie mogło być jeszcze gorsze. W 25 min Bułka dośrodkowywał z lewej strony, a futbolówka trafiła w rękę jednego z obrońców przyjezdnych.

Pomimo gorących protestów miejscowych gwizdek arbitra pozostał niemy. Goście za sprawą doświadczonego Złoczowskiego uzyskali honorowe trafienie, a chwilę później po uderzeniu Mateusza Kozłowskiego, gospodarzy przed utratą bramki uratował słupek. Wydawało się, że w tym spotkaniu jeszcze wiele może się zdarzyć, zwłaszcza że piłkarze z Walc mocno mobilizowali się przed wejściem na drugą połowę spotkania. Jednak kwadrans po przerwie było w zasadzie po meczu, gdyż miejscowi prowadzili już 5-1. Szczególnej urody była bramka Pisuli zdobyta głową. Po dośrodkowaniu Mateusza Amrogowicza pomocnik z Jędrzychowa uderzył w samo okienko bramki gości. Od 67 min przyjezdni grali już w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ujrzał Gabriel Szklarz. Stało się jasne, że tego spotkanie nie są już w stanie wygrać, a nawet ciężko im będzie o poprawę wyniku. To miejscowi mieli w końcówce dogodne okazje strzeleckie i gdyby byli bardziej skuteczni, to powinni zwyciężyć w bardziej okazałych rozmiarach. Nie rozpamiętywali jednak tych wydarzeń i po spotkaniu mogli cieszyć się z wysokiej wygranej.

Bohater meczu – Jan Bułka
Gdy piłkarz przedostatniej drużyny w krótkim czasie strzela trzy bramki wiceliderowi, to wybór bohatera wydaje się oczywisty. Zawodnik z Jędrzychowa popisał się klasycznym hat – trickiem, a bramki zdobywał co 10 minut, z godną podziwu regularnością. – Udało się wykorzystać, te sytuacje które miałem – skromnie utrzymywał Bułka. – To mój pierwszy mecz po powrocie z zagranicy, z którego jestem bardzo zadowolony. Drużyna zresztą też jest zadowolona. Ładna pierwsza bramka, ale już parę takich w swojej karierze zdobyłem. W klasie okręgowej to mój pierwszy hat – trick, w niższych ligach zdobywałem po trzy bramki w jednym meczu. Ale ten dzisiejszy, to na pewno najszybszy hat – trick w mojej karierze. Takiego szybkiego jeszcze nie miałem. Po grze rywala spodziewaliśmy się znacznie lepszego meczu. W tym spotkaniu to jednak my przeważaliśmy. Mogliśmy wygrać wyżej, ale jesteśmy zadowoleni z tego co osiągnęliśmy. Wiedzieliśmy, że gra na własnym boisku jest naszym atutem. Drużyny przyjezdne przyzwyczajone są do gry na lepszych murawach.

Wypowiedzi trenerów
Jan Śnieżek (Walce): – Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, zwłaszcza po takiej porażce. Przegraliśmy jednak w Jędrzychowie jak najbardziej zasłużenie. Uczulałem swoich zawodników przed tym meczem, pomimo faktu, że graliśmy z przedostatnią drużyną w tabeli. Analizowałem jednak trzy ostatnie mecze Jędrzychowa i mówiłem swoim zawodnikom, ze będzie tu bardzo ciężko. Daliśmy się zaskoczyć i już w 6 minucie straciliśmy bramkę. Gdy rywale prowadzili trzema bramkami to już nam było ciężko się podnieść. Pomimo tego, że dokonałem dwóch zmian, to w drugiej połowie graliśmy jeszcze gorzej niż w pierwszej. Na boisku nie było widać, kto przed tym spotkaniem był wiceliderem, a kto zajmował przedostatnie miejsce w tabeli. Gratuluję trenerowi Wandasowi i jego drużynie zasłużonego zwycięstwa.

Zbigniew Wandas (Jędrzychów): – Od początku postanowiliśmy grać zdecydowanie ofensywnie. Fakt, że do zespołu wrócił Janek Bułka pozwalał nam na taką grę. Potrafi przytrzymać piłkę w przodzie, co pozwala zawodnikom z linii pomocy podejść do grania. Gdy go brakowało, to mieliśmy spore problemy. Nawet gdy prowadziliśmy, to nie potrafiliśmy korzystnego wyniku dowieźć do końca spotkania. Bułka daje nam gwarancję gry w przodzie. Gdybyśmy go mieli we wszystkich spotkaniach, to przypuszczam, że mielibyśmy też więcej punktów. Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze, z czego tylko można się cieszyć. Jesteśmy zdecydowanym beniaminkiem, którego przed sezonem wszyscy skazywali na spadek. A my będziemy walczyli i jeżeli przepracujemy porządnie zimę, to nie musi być wcale źle. Choć walka o utrzymanie może trwać do samego końca sezonu.

Ciekawa postać – Łukasz Kimla
Lat 29, w klubie od samego początku jego istnienia, kapitan drużyny we wszystkich grupach wiekowych. Obecnie również członek zarządu. – W wieku 15 lat, gdy powstawał klub w Jędrzychowie, zgłosiłem się do niego i jako trampkarz rozpocząłem w nim grę – wspominał Kimla. – Jak każdy napastnik chciałem występować w koszulce z nr 10. Tak też się stało, grałem z tym numerem, a ponadto jako najstarszy zawodnik zostałem kapitanem drużyny. W wieku 16 lat trafiłem do drużyny seniorów i od tego momentu do dzisiaj gram z nr 13. Wszystkie inne numery były pozajmowane i chyba nikt tej „trzynastki” nie chciał. Chwyciłem ją i do dzisiaj już nikomu jej nie oddałem. Jako mieszkaniec wsi byłem na każdym klubowym spotkaniu. Stąd jak tylko skończyłem 18 lat, to zostałem członkiem zarządu klubu. Moim futbolowym idolem był Alessandro Del Pierro. Bardzo podobał mi się jego styl gry, a Juventus Turyn jest do dnia dzisiejszego moją ulubioną drużyną. Z wydarzeń pozaboiskowych najbardziej pamiętam imprezy na zakończenie sezonu sprzed kilku lat. Wiceprezes klubu Zygmunt Szczepanik dostarczał samochody ciężarowe i bawiliśmy się na skrzyniach tych aut. Przychodziliśmy z osobami towarzyszącymi, była fajna zabawa, były tańce, były napoje wyskokowe. Zawsze było wesoło, śmiesznie i mocno służyło to integracji drużyny. Bardzo tego dzisiaj brakuje i chciałbym, aby takie imprezy jeszcze wróciły.

Protokół

LZS Jędrzychów – LZS Walce 5-1 (3-1)

1-0 Bułka – 6., 2-0 Bułka – 16., 3-0 Bułka – 26., 3-1 Złoczowski – 36., 4-1 Pisula – 52., 5-1 Szyszka – 61.

Jędrzychów: Kukurudza – Kimla (81. Stadnik), Świerk, Wajzer, B. Wandas (75. Łysek) – Pisula, Szyszka, Amrogowicz (86. Kłakowicz), Czopek, Mikołajczyk (48. Zimoch) – Bułka.
Trener Zbigniew Wandas.

Walce: Hyla (46. Sobawa) – Jośko, Kostka, Barton, Fedorowicz (16. Szklarz) – Suchan (46. Smykała), Mutke, Siodlaczek, Stoklossa – Kozłowski, Złoczowski.
Trener Jan Śnieżek.

Sędziował: Artur Kulpa (Nysa)

Żółta kartka: Szklarz

Czerwona kartka: Szklarz (67. za dwie żółte)

Widzów 50.

Ludowy Zespół Sportowy Jędrzychów
Rok założenia: 2003
Barwy: żółto – niebieskie
Adres: Jędrzychów ul. Wiśniowa 1
48-300 Nysa
Prezes: Janusz Tomaszewski
Trener: Zbigniew Wandas

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 23 października 2017

Reporter Sławomir Jakubowski.