Jak skutecznie zaplanować awans i zrealizować sportowe plany, i to na długo przed zakończeniem sezonu, można sprawdzić w Domaszkowicach. Tamtejszy LZS sztuki tej dokonał na pięć kolejek przed finiszem ligi, będąc obecnie najlepiej punktującą ekipą w całej stawce 167 drużyn na tym szczeblu rozgrywek w naszym województwie. Na zgromadzone 57 „oczek” złożyło się 18 zwycięstw i 3 remisy i jak do tej pory drużyna spod Nysy, obok Motoru Praszka jest jednym z dwóch zespołów, które nie zaznały jeszcze smaku porażki. Swoje statystyki o kolejny triumf domaszkowiczanie poprawili w ubiegłą sobotę gromiąc na własnym obiekcie oddalone o „rzut beretem” Włodary.

Dziewięć goli w obecności ponad setki kibiców było ozdobą tego ciekawego – jak na B-klasowe warunki – pojedynku. Co ciekawe, niemal wszystkie bramki padały dokładnie w 10-minutowych odstępach nie pozwalając zgromadzonym fanom na późnopopołudniową nudę. Worek z trafieniami w 10 minucie rozwiązał Dawid Hanuszewski, a przed przerwą do notesu arbitra powędrowały jeszcze dwa inne nazwiska graczy z teamu gospodarzy: Patryka Bandyka i Kamila Stępnia. Ostatni z wymienionych dużo większy użytek ze snajperskiego nosa zrobił jednak w drugiej połowie trzykrotnie zatrudniając golkipera gości przy wyciąganiu futbolówki z siatki.

Trudno się temu dziwić, wszak pan Kamil mimo młodego wieku (w tym roku skończy 24 lata) z niejednego „pieca piłkarskiego jadł chleb” w przeszłości grając w barwach juniorskich zespołów Polonii Warszawa i Górnika Zabrze, by w seniorskiej piłce „dotknąć” trzeciej (Skalnik Gracze), a nawet 2 ligi (MKS Kluczbork). Ponieważ z futbolem jest jak z jazdą na rowerze, a tej ponoć nigdy się nie zapomina, niewątpliwy bohater meczu celnie trafiał w 50, 60 i 85 minucie. – Grę na tym poziomie traktuję wyłącznie jako zabawę. Temat, powiedzmy zawodowej piłki, to dla mnie już zamknięty rozdział. Skupiam się na prowadzeniu firmy, a odskocznią jest dla mnie właśnie B-klasa – opowiadał Kamil Stępień, u którego boku grał inny, również były reprezentant spod znaku „Torcidy”. Mowa o Michale Szotku, który snajperskich lekcji w grupach młodzieżowych pobierał właśnie w klubie przy Roosvelta, spędzając w nim 3 sezony. Nie on jednak dołożył resztę bramkowych zdobyczy w konfrontacji z Włodarami. Uczynił to Mariusz Skalny, który dwa celne trafienia przedzielił – a jakże – dziesięciominutową przerwą.

Przyjezdni nie mieli wielu atutów, by zrobić krzywdę gospodarzom. Jedną z kilku bramkowych okazji, jeszcze przed przerwą, na honorowe trafienie swojego zespołu zamienił Przemysław Rzepski i to wszystko, na co tego dnia było stać przyjezdnych. Gościom oddać jednak trzeba, że mimo bardzo niekorzystnego wyniku do końca walczyli o zmniejszenie rozmiarów porażki. Wartym wzmianki jest fakt, że w szeregach dziesiątej ekipy grupy 9 również nie brakowało twarzy, rozpoznawalnych do niedawna nawet na centralnym szczeblu futbolowych rozgrywek. W trykocie Włodar pojawił się bowiem Grzegorz Paciorek, były gracz drugoligowej wówczas Odry Opole, a później wieloletni zawodnik trzecioligowego Skalnika z Graczy.

Eugeniusz Kuglarz (trener LZS Domaszkowice): – Przystępując do tego meczu awans mieliśmy już w kieszeni, ale sąsiadowi zza miedzy nikt nie zamierzał odpuszczać. Tym bardziej, że przeciwnik w tej rundzie prezentuje się zupełnie nieźle i trzeba było trochę tym chłopakom utrzeć nosa. W naszej grze stawiamy przede wszystkim na skuteczność i jak widać po naszych wynikach, dajemy sobie z tym radę. Nasza wygrana nie podlegała dziś dyskusji, a niewiadomą były jedynie rozmiary naszego zwycięstwa.

Mateusz Kamiński (zawodnik LZS Włodary-Węża): – Gospodarze operowali ładnie piłką, uruchamiali skrzydła, grali na jeden kontakt i to przesądziło o ich wygranej. Piłkarsko prezentowali się od nas znacznie lepiej. Przyjechaliśmy na teren lidera, a tu wiadomo, że każdemu ciężko o jakąkolwiek zdobycz. Założyliśmy sobie, by nie przegrać wysoko, niestety nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych sytuacji i wynik jest jaki każdy widzi. Stało się, ale nie załamujemy rąk i trenujemy dalej. Odbywamy treningi dwa razy w tygodniu i może być już tylko lepiej.

Protokół:
B-klasa gr.9: LZS Domaszkowice – LZS Włodary-Węża 8-1 (3-1)

1-0 Hanuszewski-10., 2-0 Stępień-20., 3-0 Bandyk-30., 3-1 Rzepski-40., 4-1 Stępień-50., 5-1 Stępień-60., 6-1 Skalny-70., 7-1 Skalny-80., 8-1 Stępień-85.

Domaszkowice: Smyk (65.M.Dudziak) – Perewizny (70.Wiliński), Soliński, Ł.Dudziak, Mac, Strzałkowski, Stępień, Zalewski, Bandyk, Szotek (60.Skalny), Hanuszewski. Trener: Eugeniusz Kuglarz.

Włodary-Węża: Kasprzak – Kamiński, Czarny, Zientala, Piotrowski (46.F.Kubiesa), M.Kubiesa, Rzepski, Sosulski, Paciorek, Stalski (70.Grass), Kumorek (60.Czyż). Trener: Kamil Żabkowski.

Żółte kartki: Mac.

Sędziował: Stanisław Wilman (Nysa).

Widzów: 110.

Lzs Domaszkowice ? LZS Włodary Węża ?

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 22 maja 2018

Reporter Mirosław Szozda.