Nie ma co kryć – działo się w tym sezonie piłkarskim w naszym województwie. Do tego stopnia, że na poziomie makroregionalnym znów będziemy mieć trzy drużyny. A Bank Spółdzielczy w Leśnicy 4. Liga Opolska w nowej kampanii będzie jeszcze mocniejsza. A to dlatego, że wracają do niej kluby z bogatą i długą historią.
Baraże przedłużyły szansę na Betclic 3. Ligę
Zdarzało się, że kibice na Opolszczyźnie narzekali, że nasze drużyny nieco odstają poziomem od tych z sąsiednich województw. Piłkarze Polonii Nysa udowodnili jednak, że wcale tak nie jest. I to pomimo pewnego rozczarowania po rundzie wiosennej…
Po jesieni 2024 roku wszyscy wskazywali nyski zespół jako pierwszego z faworytów do awansu do Betclic 3. Ligi. Ekipa prowadzona wówczas przez Andrzeja Moskala biła niemal wszystkich, pewnie przewodząc czwartoligowej stawce. Nie ma się co dziwić, skoro już po pierwszym miesiącu szkoleniowiec Polonii mówił w naszym Magazynie BS w Leśnicy 4. Ligi Opolskiej:
– Jasno i wyraźnie, jak najbardziej tak – chcemy awansować do 3. Ligi. Tego się nie boimy. Nie pompujemy balonika, po prostu chcemy awansować, bo jesteśmy na to gotowi. A na pewno będziemy się jeszcze pracować, żeby jeszcze lepiej być na to przygotowani. Oczywiście najpierw jednak trzeba wygrać tą 4. Ligę.
No właśnie. Później przyszła runda wiosenna, a żeby być dokładnym, to jej sam początek. W marcu nysianie nie wygrali ani razu, dwukrotnie remisując i dwukrotnie przegrywając. Między innymi z LZS-em Starowice na własnym obiekcie, który szybko dogonił, a później i przeskoczył Polonię w tabeli. Na szczęście dla zespoły z Nysy szybko się on przebudził i drugiego miejsca w stawce nie oddał już do końca rozgrywek. Dzięki czemu mógł zagrać w turnieju barażowym o awans na poziom makroregionalny.

Tyle że ten rozegrał się już bez trenera Moskala, którego tuż przed zakończeniem regularnego sezonu zastąpił Adrian Klakla.
– W Polonii jestem już od 5 lat. Także raczej wszystkich zawodników znałem. Kilku piłkarzy jest nawet jeszcze z czasów, kiedy byłem tutaj jako drugi trener seniorów, podczas kadencji innych szkoleniowców. Współpracowałem też blisko z poprzednim trenerem, prowadziłem, można powiedzieć, drugą drużynę. One trochę się czasem przenikały. Także przejście było bardzo płynne – mówił przed pierwszym meczem barażowym szkoleniowiec Polonii Adrian Klakla.
Ostatecznie o awansie Polonii do 3. Ligi zadecydowały dwie bramki. Pierwsza, Macieja Pisuli, zdobyta na Stadionie Miejskim w Nysie przeciwko wicemistrzowi 4. Ligi w województwie lubuskim – Syrenie Zbąszynek. Druga, również kapitana Polonii, w finale barażów w Sułowie przeciwko miejscowej Baryczy. I ten drugi wynik to spora, ale bardzo szczęśliwa dla opolskiej piłki, niespodzianka.
W tym miejscu, obok Pisuli, warto jeszcze wymienić nazwisko Miłosza Jaskuły – golkipera nyskiego zespołu. Tuż przed półfinałowym trafieniem w Nysie to właśnie on uchronił swój zespół przed utratą bramki, broniąc rzut karny wykonywany przez Piotra Bimka…
Baraże podstawowe i… dodatkowe
Promocja Polonii spowodowała, że rozegrać się musiał jeszcze jeden dodatkowy baraż – o utrzymanie na poziomie Football World Klasy Okręgowej. W nim zmierzyły się ze sobą drużyny, które po regularnym sezonie uplasowały się na 13. lokacie. W pierwszej grupie był to Silesius Kotórz Mały, w drugiej Pogoń Prudnik.
Tylko jeden z tych zespołów mógł pozostać na tym poziomie rozgrywkowym. Dla Pogoni dwumecz ten był szczególny. W przypadku porażki prudniczanie zanotowali by drugą degradację z rzędu i w ciągu dwóch lat znaleźli by się z 4. Ligi w Klasie A. Nie dziwi więc fakt, że na dwumecz wyszli podwójnie zmotywowani i niemal zmietli ekipę z Kotorza Małego. W pierwszym spotkaniu wygrali 4:0, w drugim 6:1…

Nie mniejsze emocje przysporzyły kibicom baraże o awans do BS w Leśnicy 4. Ligi Opolskiej. Wicemistrzowie obu grup, czyli MKS Gogolin i OKS Olesno. W obu pojedynkach działo się bardzo dużo i nie brakowało bramek. Ostatecznie z promocji cieszyli się piłkarze z Olesna, którzy przed własną publicznością odrobili straty z pierwszego meczu w Gogolinie, pokonując MKS 4:1.
– Faktycznie ten wynik z pierwszego meczu był dla nas niekorzystny. Ale każdy, kto był na tym spotkaniu, widział, że przeważaliśmy. Byliśmy więc bardzo pewni siebie, że w tym rewanżu u siebie pokonamy Gogolin co najmniej dwiema bramkami – mówił meczu rewanżowym niekwestionowany lider OKS-u Michał Bienias – Ale też nie przesadzajmy, Gogolin się nam naprawdę postawił. W obu tych meczach było czuć ogromną presję. Taktycznie poukładany zespół, trudno było ich rozklepać. Szacunek dla drużyny z Gogolina, ale my po prostu dzisiaj byliśmy lepsi – dodawał Bienias przed naszymi kamerami.
Awans OKS-u oznacza, że zespół ten wraca na najwyższy poziom w województwie po 2 latach przerwy. Co ciekawe, opuścił szeregi tych rozgrywek… również po barażach. Wówczas w dwumeczu, a potem i serii rzutów karnych, uległ Polonii Karłowice. Z tym, że wtedy wicemistrzowie obu grup „okręgówki”, rywalizowali z dwiema drużynami z 4. Ligi.
Listę beniaminków w Oleśnie się dopełniła. Oprócz zespołu Arkadiusza Świerca jesienią w 4. Lidze zagrają Start Namysłów i LZS Domaszkowice. Drużyny, które pewnie wygrały swoje grupy i wracają na ten poziom po przerwie, która wyniosła, odpowiednio, cztery i jeden sezon.

Z Klasy A do Football World Klasy Okręgowej
Z roku na rok, dwie nasze najwyższe klasy rozgrywkowe, coraz mocniej się rozwijają. Jednak w tym sezonie duży krok w przód zrobiła Klasa A i zespoły w niej występujące. Choć nie brakowało też takich, które nieco odstawały od reszty stawki.
W pierwszej grupie doszło do kilku przetasowań względem poprzedniego sezonu. O powrót do Klasy Okręgowej mocno walczył LZS Ligota Turawska. Wszak rozbrat z tymi rozgrywkami trwał dwa lata. I dłuższy już nie będzie bo LZS pewnie wygrał grupę i wywalczył bezpośredni awans. Zrobił to też z imponującym bilansem bramkowym – 104 strzelone i 21 straconych.
Triumfatorzy poszczególnych grup setkę bramek zdobytych postawili sobie chyba za cel. Bo tylko dwie ekipy, które okazały się najlepsze w swoich zestawieniach, nie mogą się pochwalić trzycyfrowym dorobkiem po stronie goli strzelonych. Najwięcej – 123, załadowali rywalom piłkarze LKS-u Goświnowice w grupie numer 3. Zdecydowanie była to najlepsza drużyna tej grupy. W 26 rozegranych spotkaniach LKS odniósł aż 23 zwycięstwa, raz zremisował i dwa razy przegrał. Nad drugimi Sudetami Burgrabice ostatecznie miał aż 15 punktów przewagi.
Obie te grupy łączy fakt, że wicemistrzowie, czyli wspomniane Sudety oraz LZS Kuniów pozostały na tym poziomie rozgrywkowym. Drużyna z Kuniowa, po niezwykle interesującym dwumeczu barażowym i dogrywce, uległa KS-owi Skarbimierz. Natomiast Sudety uległy niezwykle silnemu zespołowi Adamietz Kadłub.

To przystańmy na moment przy ekipie ze Skarbimierza. Drugi rok z rzędu zakończyła ona zmagania w Klasie A na drugim miejscu. Jednak w ubiegłym do barażu nie przystąpiła. W tym też mogła ostatecznie się w nim nie znaleźć, bo rywalizacja o wicemistrzostwo grupy 2 była bardzo zacięta. Przez to przewaga Skarbimierza nieco zmalała, ale okazała się wystarczająca, jak się okazało, do promocji. Dla zobrazowania – czwarty w stawce Piast Opole stracił do KS-u tylko cztery punkty.
W tej grupie grał też najlepszy zespół całej Klasy A – Żubry Smarchowice Śląskie. To piłkarze właśnie tej drużyny wywalczyli aż 71 punktów i pewnie awansowali szczebel wyżej. Ostatni raz w Klasie Okręgowej Żubry zagrały w kampanii 2021/2022.
Ta grupa jest wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Do ostatniej serii trwała walka o utrzymanie. W bezpośrednim pojedynku zagrały ze sobą Orzeł Olszanka i Polonia Przylesie. Mecz ten zakończył się remisem, dzięki czemu ligowy byt zachował zespół z Olszanki. Ale! Wróćmy do pierwszej części tego tekstu i awansu do Betclic 3. Ligi Polonii Nysa. Dzięki temu jej imienniczka z Przylesia pozostała w Klasie A, bo była najlepszą drużyną z wszystkich tych, które zajęły 12. miejsca w swoich grupach.
Trzy ostatnie nie omówione jeszcze tutaj grupy, to kolejne powroty do „okręgówki”. KS Unia Krapkowice i LZS Raszowa wracają do niej po zaledwie roku przerwy. Obie wygrały swoje grupy, choć Raszowa dopiero w ostatniej kolejce. W bezpośrednim starciu LZS pokonał Victorię Łany, która ostatecznie też wywalczyła promocję, tyle że po dwumeczu barażowym. A to oznacza, że Victoria znalazła się w Klasie Okręgowej w dwa lata, wywalczając awans z Klasy B i Klasy A rokrocznie. W barażach pokonała ona rezerwy Fortuny Głogówek, czyli wicemistrza grupy 4.
I na koniec jeszcze grupa 5, czyli tzw. „opolska”. Powoli odbudowująca się Swornica Czarnowąsy, która również w dwa lata wywalczyła promocję do „okręgówki”. To kolejny krok do odbudowania mocnej drużyny w dzielnicy Opola, która przecież jeszcze niedawno rywalizowała na poziomie wojewódzkim (sezon 2020/2021).

Klasa B – nowe i stare w akcji
18 zespołów wywalczyło w tym sezonie awans do Klasy A z najniższego naszego poziomu rozgrywkowego. Trzy z nich to ekipy, których jeszcze rok temu w ogóle nie było na piłkarskiej mapie Opolszczyzny.
Pierwszym jest LZS Turawa, który promocję musiał wywalczyć po dwumeczu barażowym. Co ciekawe, w XXI wieku ekipa z Turawy nie grała ani razu wyżej niż Klasa B. Rok przerwy w istnieniu klubu spowodował, że udało się zbudować zespół na miarę historycznego awansu.
Po barażach awans wywalczył również KS Bodzanów-Nowy Świętów. I to w pierwszym roku działalności klubu. Podobnie jak GAS Grodków, tyle że ekipa z Grodkowa promocję wywalczyła bezpośrednio, wygrywając rywalizację w grupie oznaczonej numerem 9. To dzięki świetnej formie w rundzie wiosennej, bo po jesieni grodkowianie zajmowali miejsce nawet poza barażami.
Do Klasy A wracają też dwaj spadkowicze, bo dwaj kolejni zrezygnowali z awansu. Grupę 8 wygrał Gazownik Wawelno, który w ostatniej kolejce okazał się lepszy od Fortuny Łącznik. Drużyna ta ostatecznie pozostanie na poziomie Klasy B, bo w barażach uległa właśnie ekipie z Turawy. Drugim ze spadkowiczów, którego rozbrat z Klasą A trwał zaledwie rok, jest Odra Kąty Opolskie. Odra promocję wywalczyła po dwumeczu barażowym, w którym to pewnie pokonała Czarnych Korfantów, którzy drugi rok z rzędu awans przegrali w dodatkowym dwumeczu.

Listę nowych beniaminków Klasy A uzupełniają jeszcze Jakub Proślice, LZS Żytniów, LZS Chocianowice, Pogoń Pludry, KS Jankowice Wielkie, LZS Sławice, rezerwy KS-u Krasiejów, Plon Błotnica Strzelecka, rezerwy LZS-u Walce, LZS Buków, Cisowa Kędzierzyn-Koźle, LZS Stary Ujazd oraz Polonia Ściborzyce Wielkie.
Historia pisała się na naszych oczach
Awanse awansami, spadki spadkami. Ten sezon to też wiele historii, o których przedstawiciele klubów zaangażowanych w rozgrywki nie zapomną. I nie tylko jeśli chodzi o rozgrywki seniorskie.
Pierwszy raz w historii Śląska Łubniany drużyna trampkarzy zagrała w Centralnej Lidze Juniorów. Co prawda zawojować się jej nie udało, ale zdobyte doświadczenie z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Łubniany były jedynym zespołem, który reprezentował na tym poziomie gminę wiejską, zresztą też i najmniejszą miejscowością grającą w CLJ. O derbach z Odrą Opole mówić się będzie tam jeszcze długo…

Swój pierwszy sezon na poziomie Klasy Okręgowej rozegrał także zespół o wdzięcznej nazwie – Chrząszcz Chrząszczyce. To ekipa, w której jeszcze nie tak dawno pracował były piłkarz m.in. Wisły Kraków, Grzegorz Kaliciak. Już bez niego na ławce trenerskiej zespół spod Opola najpierw wywalczył historyczny awans, a później utrzymał się na tym poziomie. I właśnie o tym utrzymaniu zrobiło się głośno. Pięć kolejek przed końcem ekipa z Chrząszczyc była zagrzebana w strefie spadkowej. Ale później wygrała wszystkie 5 meczów, by ostatecznie zakończyć sezon na… 10. miejscu. Za plecami pozostawiła m.in. niezwykle doświadczony na tym poziomie LZS Mechnice.
Podobnym przykładem z tej grupy może być też Motor Praszka. Po rundzie jesiennej zespół ten miał na koncie zaledwie 8 punktów i zajmował przedostatnie, 15. miejsce. Wiosną miało się wrażenie, że gra zupełnie inny zespół, który był w stanie rywalizować z najlepszymi w tej grupie. Efekt? 27 wywalczonych punktów, które pozwoliły zając Motorowi 8. miejsce – najlepsze z wszystkich czterech beniaminków. W tym miejscu też warto dodać, że cała czwórka wywalczyła utrzymanie.
Są też takie historię, o których wspomina się trudniej… Pamiętając powódź, która dotknęła głównie południowe regiony naszego województwa, nie możemy zapomnieć m.in. o GKS-ie Głuchołazy. Zespół ten stracił wszystko – od boiska po klubowe pamiątki czy sprzęt sportowy. Mimo tego ekipa z Głuchołaz dokończyła sezon. I choć wynik sportowy zszedł na dalszy plan, to i tak głuchołazianie pozostali na poziomie Klasy Okręgowej.

Nowy sezon – nowe cele i oczekiwania
To był naprawdę ciekawy sezon, bez dwóch zdań. Opolscy piłkarze wielokrotnie udowodnili, że trzeba się z nimi liczyć. A jeśli ktoś szybko dopisywał sobie punkty i awanse, mógł wiele stracić.
Oczywiście nie obyło się także bez rozczarowań. Małapanew Ozimek miała liczyć się w walce o awans do 3. Ligi, ale szybko się z tej walki wypisała. Na szczęście sięgnęła po Wojewódzki Puchar Polski, dzięki czemu miała spore powody do radości. W wielkim finale, po serii rzutów karnych, okazała się lepsza od nyskiej Polonii. I to na jej stadionie.
Lekkie rozczarowanie mogło się także pojawić w trzecioligowym MKS-ie Kluczbork, choć tutaj byłbym ostrożny z takimi tezami. Zespół Łukasza Ganowicza rozegrał rewelacyjny sezon, którego ukoronowaniem miała być twarda i długa walka w barażach o awans na poziom centralny. Jednak już w pierwszym meczu na drodze do Betclic 2. Ligi stanęli Błękitni Stargard, którzy w półfinale baraży pokonali biało-niebieskich 3:0. I to właśnie końcowy wynik tego spotkania może być rozczarowaniem, bo wicemistrzostwo grupy III 3. Ligi już niekoniecznie.
Jest jednak taki zespół, który w tym sezonie zadowolony być nie może. To Odra Opole. Jedynie mozolna walka o utrzymanie to nie jest to, czego chcieliby opolscy kibice. Ostatecznie niebiesko-czerwoni utrzymali się w 1. Lidze, ale fani bacznie patrzą klubowi na ręce, co dziać się będzie w nowej kampanii. Powtórka z tego roku będzie już ogromnym rozczarowaniem.
Mimo że sezon dopiero co się zakończył (ostatni mecz mieliśmy w środę), to już powoli patrzymy na to, co będzie się działo od sierpnia. A znów będzie się działo dużo. I oby przyniosło nam przynajmniej takie same emocje, jak tegoroczne…