Po raz drugi z rzędu futsaliści Wikinga Alibaby Opole zwyciężyli Puchar Polski w futsalu na szczeblu Opolskiego Związku Piłki Nożnej. W hali w Niemodlinie, dopiero w serii rzutów karnych, pokonali strażaków z Komendy Wojewódzkiej PSP w Opolu.
Tegoroczny finał Wojewódzkiego Pucharu Polski w futsalu stał na bardzo wysokim poziomie. Choć po półfinałach mogliśmy spodziewać się wielu bramek (wyniki 13:8 i 6:3), to w Niemodlinie padło ich tylko sześć.
Bardzo szybko, bo już w 5 minucie wynik spotkania otworzyli goście, czyli Wiking Alibaba Opole. Po składnej akcji i pewnym wykończeniu na liście strzelców zapisano nazwisko Iago Meirelesa, który to został dołączony do składu opolskiego zespołu już po półfinale.
W kolejnych minutach strażacy starali się wyrównać stan meczu, ale znakomicie między słupkami spisywał się bramkarz Wikinga Mateusz Szymków. To właśnie on wielokrotnie ratował swój zespół przy próbach m.in. Michała Kojdera, Michała Glanowskiego czy Adriana Brzenski. Z drugiej strony wiele pracy miał także Adam Cyganik i jego defensorzy. Dużo groźnych akcji stwarzała dwójka Dawid Dulski – Andrzej Chaba, ale ich uderzenia albo mijały bramkę Cyganika, albo na posterunku był golkiper Komendy Wojewódzkiej PSP.
Jednak jeszcze przed przerwą strażacy w końcu dopięli swego. Dokładnie na 7 sekund przed zakończeniem pierwszej odsłony. Dłuższym zagraniem piłkę pod pole karne Wikinga wprowadził Kacper Fedorowicz a Glanowski wyłożył ją do kompletnie niepilnowanego Brzenski. A ten nie mógł się pomylić, bo był niespełna metr od pustej bramki. Do przerwy więc był remis 1:1.
W drugiej połowie obie drużyny za wszelką cenę nie chciały stracić bramki. Gra też nieco się zaostrzyła, czego efektem było aż 9 żółtych kartek pokazanych łącznie przez Filipa Szostaka i Wojciecha Białowąsa, którzy z boiska rozstrzygali to spotkanie. Swoje szanse znów miał Dulski, Kacper Cieśliński i Mateusz Tomczak po stronie Wikinga oraz Kojder, Wojciech Kochański czy Paweł Sarnowski po stronie strażaków. Piłka ostatecznie jednak do bramki nie wpadła i sędziowie zarządzili dogrywkę.
Obie ekipy przystąpiły do niej mając na koncie po 5 fauli, które przeszły na dodatkowy czas gry z drugiej odsłony. I już po minucie gry strażacy stanęli przed szansą na zdobycie bramki z przedłużonego rzutu karnego. Na posterunku jednak stanął ponownie Szymków, broniąc uderzenie Kojdera. Chwilę później, z tej samej odległości, tyle że z drugiej strony parkietu, strzelał Dulski, ale nie trafił w bramkę.
Ale w czwartej minucie pierwszej części dogrywki Dulski się już nie pomylił, pewnie pokonując Cyganika. Po raz drugi Wiking więc prowadził w tym meczu. Jednak na początku drugiej połowy Szymków, który w miedzyczasie obronił jeszcze jeden przedłużony rzut karny Glanowskiego, popełnił pierwszy i jedyny błąd w tym meczu. Przy wyjściu z bramki futsalówkę podał wprost pod nogi właśnie Glanowskiego i ten przelobował go z własnej połowy. W Niemodlinie mieliśmy wówczas znów remis – 2:2.
Z tym, że nie długo, bo kilkadziesiąt sekund później znów trafił Dulski, i znów to wikingowie byli bliżsi wygrania bez konieczności wykonywania rzutów karnych. I kiedy wszyscy kibice tej ekipy już zaczynali otwierać szampany, do akcji znów wkroczył Brzenska. Okazało się, że ten zawodnik ma nerwy ze stali, bo na 7 dziesiątych sekundy (!) przed końcem meczu ponownie trafił on do pustej bramki. Strażacy przeprowadzili bowiem kopię akcji z końcówki pierwszej połowy, doprowadzając, po raz trzeci w tym meczu, do wyrównania.
Bohater finału był jednak już wcześniej ustalony i był nim Mateusz Szymków – bramkarz Wikinga. W drugiej serii „siódemek” obronił on uderzenie Kojdera. A że wszyscy jego koledzy z pola trafili, to właśnie wikingowie cieszyli się ze zwycięstwa w Wojewódzkim Pucharze Polski w futsalu.
– Cała drużyna zapracowała na to zwycięstwo. Ja jak zawsze starałem się pomóc drużynie i fragmentami mi się to udawało. Także tutaj brawa dla całego Wikinga. Naprawdę w Niemodlinie był fajny mecz, fajne widowisko. Kawał dobrego futsalu i dobra reklama dla tej dyscypliny sportu. Także naprawdę super, że udało nam się wygrać to decydujące spotkanie – mówił po meczu Mateusz Szymków, bramkarz Wikinga Alibaby Opole.
– Zawsze jest niedosyt po przegranym meczu. Ale oczywiście gratulujemy zwycięstwa przeciwnikom. Duch sportowy wśród strażaków na pewno po tym meczu nie zgaśnie. Przeanalizujemy sobie krótko to spotkanie. Ale teraz trzeba wrócić do swoich obowiązków, do rodzin. Wikingowi raz jeszcze gratulujemy i życzymy im oczywiście powodzenia w dalszych etapach Pucharu Polski – komentował na gorąco po meczu Wojciech Kochański, gracz Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Zwycięstwo w finale pozwala Wikingowi grać w Pucharze Polski na szczeblu centralnym. W kolejnej rundzie opolanie zmierzą się na własnym parkiecie z rezerwami Śląska Wrocław.