Zachęcamy do przeczytania analizy zdarzeń 2. kolejki Lotto Ekstraklasy sezonu 2017/2018 opracowanej przez Przewodniczącego KS PZPN Zbigniewa Przesmyckiego.
Napastnik Jagiellonii, tuż przed boczną linią pola karnego, mija zwodem obrońcę Górnika. Obrońca Górnika, mimo, że znalazł się za plecami napastnika jest ciągle aktywny. Widać jego ręce na tułowiu i plecach napastnika Jagiellonii, który ostatecznie przewraca się.
Ktoś powie, że zawodnik Jagiellonii mógł utrzymać na nogach mimo widocznych rąk obrońcy Górnika na jego tułowiu i plecach. Tym samym można by wątpić czy faul obrońcy Górnika miał miejsce. Odpowiem, być może mógł się utrzymać ale zraz dodam, że w takich, niech będzie, kontrowersyjnych sytuacjach sędziowie mają decydować według następujących zasad:
– jeżeli obrońca miał możliwość zagrania piłki to wątpliwości rozstrzygane są na korzyść obrońcy.
– jeżeli obrońca nie miał możliwości zagrania piłki to wątpliwości rozstrzygane są na korzyść napastnika (najczęściej ma to miejsce w przypadku przegranej walki o pozycję i wtedy należy stosować moją, znaną już chyba rekomendację)
Tak więc, w analizowanej sytuacji sędzia miał prawo a nawet powinien podyktować rzut karny, ponieważ obrońca Górnika dał się ograć i operował rękami będąc za plecami zawodnika Jagiellonii, bez możliwości zagrania piłki. Nie ma również wątpliwości, że kontakt jego rąk z tułowiem zawodnika Jagiellonii miał już miejsce w obrębie pola karnego. Zauważmy również, co często ucieka uwadze, że obrońca operujący za plecami przeciwnika przed którym znajduje się piłka, może ograniczać możliwości ruchu jego nogi zakrocznej. Nie ulega wątpliwości i znane są takie przypadki, że próby kontynuowania normalnego biegu kończą się kontuzją – załączona stopklatka pomoże zrozumieć w czym rzecz. Nie doszukujmy się więc w upadku, de facto zwycięzcy tego pojedynku, symulacji ale w swojej decyzji uwzględniajmy taką a nie inną aktywność „przegranego” obrońcy za jego plecami.
Nie mogę jednak dopatrzeć się uzasadnienia dla pokazania obrońcy Górnika żółtej kartki. Jak wiemy, nie wszystkie trzymania są niesportowe a i popchnięcia są rzadko kiedy nierozważne. I tak było w tym przypadku, rodzaj faulu nie kwalifikował się do pokazania żółtej kartki. Również sama akcja napastnika Jagiellonii nie musiała zostać uznana za korzystną. Nie mam wątpliwości, że rzut karny byłby wystarczającą karą dla drużyny Górnika.
Zbigniew Przesmycki