69-latek z Obrowca – tyle właśnie „wiosen” stuknęło w tym roku klubowi ze wsi pod Gogolinem – ma się całkiem dobrze, choć sportowo – nie ma co ukrywać – przeżywa obecnie delikatnie mówiąc mały kryzys. – Nasi seniorzy okupują ostatnie miejsce w krapkowickiej „B-undeslidze”, ale stało się tak pokłosie zmiany warty w naszym klubie. Odeszli starsi, doświadczeni gracze, a w ich miejsce pojawili się młodzi. Sportowych fajerwerków nie możemy zatem spodziewać się od razu. Na to trzeba czasu, dlatego dajemy tej drużynie po prostu grać, a wkrótce – w co mocno wierzę – będziemy znacznie częściej punktować – wyjaśnia sytuację seniorskiej ekipy prezes klubu i zarazem zawodnik Łukasz Machura.
Dekadę wstecz piłkarskie mecze w Obrowcu były prawdziwym świętem, a wszystko za sprawą wyniku, jaki osiągnęła pierwsza drużyna awansując do 4 ligi. Oparty w sporej mierze na zawodnikach z Krapkowic zespół, pod wodzą trenera Bartłomieja Borysewicz w sezonie 2007/2008 zajął 2.miejsce w lidze okręgowej dając się wyprzedzić jedynie lepszym bilansem bramek Victorii Cisek. Ta ostatnia rok później z hukiem opuściła seniorską elitę, z kolei przygoda obrowczan trwała o rok dłużej. Do historii klubu przeszły mecze z mocną wówczas Piotrówką, Startem Dobrodzień stanowiącym wtedy rezerwy pierwszoligowego MKS-u Kluczbork, czy odradzającym się klubem z Opola występującym pod nazwą Oderka. Z tą ostatnią mecze obrowczan związkowa centrala uznała wówczas za te z gatunku podwyższonego ryzyka, dlatego grając w roli gospodarza koniecznym było zapewnienie na własnym obiekcie ochrony. W Obrowcu stawiło się wówczas kilkuset fanów opolskiego klubu, którzy efektowną oprawą i dopingiem dodali widowisku kolorytu. Ciekawie było też w pierwszym meczu między tymi zespołami rozegranym w połowie września 2009 roku.
Działacze LKS-u chcąc by ich drużyna zagrała przy sztucznym oświetleniu z pomocą sponsorów sami opłacili koszty odpalenia jupiterów grając w roli gości! Obrowiec przegrał 0-4, ale liczyła się możliwość zagrania na obiekcie i w warunkach, których mało kto mógł doświadczyć na tym szczeblu rozgrywek. – Doskonale pamiętamy o „złotych czasach” naszego klubu. Z tamtego okresu w drużynie pozostał u nas już tylko Przemek Landas. Do niedawna było jeszcze kilku innych, ale po reaktywacji drużyny w Otmęcie wrócili oni w rodzinne strony. Zresztą ostatnio mieliśmy okazję do odświeżenia wspomnień, bo graliśmy właśnie z Otmętem – zaznacza Machura, który za prezesowskie stery chwycił 3 lata temu. Wcześniej obrowieckiemu klubowi prezesowały kobiety, bo rządy Renaty Goraj poprzedzał okres sprawowania władzy przez Karinę Gajdę. – Mamy nowe rozdanie w klubie, choć osobiście bardzo pozytywnie oceniam działania moich poprzedniczek.
Samemu klubu się nie pociągnie, dlatego mam do pomocy kilku zaufanych ludzi – kontynuuje sternik LKS-u. Zgrany zarząd tworzą wiceprezes Paweł Szulc, skarbnik Jacek Mrosek oraz członkowie w osobach Przemysława Landasa i Sebastiana Goraja. Klubową kasę tworzy 40 tysięcy złotych gminnej dotacji, co przy posiadaniu dwóch zespołów (oprócz seniorów Obrowiec ma jeszcze trampkarzy) jest kwotą zupełnie przyzwoitą. – Rzeczywiście to nie jest mało, ale trzeba pamiętać o tym, że z tego musimy wykładać jeszcze na utrzymanie boiska, bo nie ma na obiekcie etatowego gospodarza. Na szczęście Paweł Szulc zgodził się pełnić rolę trenera za symboliczne pieniądze. Dziećmi opiekuje się z kolei Jacek Mrosek i jakoś ciągniemy ten nasz wózek. Najważniejsze, by była w klubie odpowiednia atmosfera i o to w tym wszystkim chodzi. Kiełbaska i browarek to nasze „premie meczowe”, nawet po przegranych spotkaniach – wyjaśnia Machura.
Z czasów świetności pierwszej drużyny Obrowca kibicom tego klubu pozostały wspomnienia, ale i trwały ślad w postaci boiskowej infrastruktury. Kameralne trybuny z siedziskami na 200 osób, piłkochwyty, ogrodzenie, czy wyremontowany budynek klubowy z prysznicami. – Mamy się czym pochwalić, ale mamy i swoje zmartwienia. Sen z powiek spędza nam bowiem stan naszej murawy. Niedawno trawa bardzo poważnie nam wyschła i mimo podlewania nie odbudowała się jak należy. Przydałby się więc jakiś system nawadniania – mówią jednym głosem działacze. Klub z Obrowca zasłynął w Polsce z organizacji cieszącej się ogromną popularnością imprezy. Oczywiście związanej z futbolem. Od 8 lat odbywa się tu bowiem turniej rzutów karnych drużyn pięcio i dziewięcioosobowych, której finałem jest wspólna biesiada i zabawa taneczna. – Świetny pomysł spodobał się mieszkańcom nie tylko najbliższej okolicy, a zainteresowanie wśród mediów wyraził nawet popularny Teleexpres. W jednym ze swoich wydań w trakcie trwania EURO we Francji kamera TVP zawitała do naszej wioski, by pokazać jak można ciekawie spędzić czas – chwali się prezes Machura. – Czego nam dzisiaj życzyć? Chyba tylko sponsora na system nawodnienia i pierwszych zwycięstw!