Tradycyjnie w Święto Pracy piłkarze bynajmniej nie próżnują, a ich „świętowanie” polega na tym, że jednak stawiają się w swoim miejscu pracy, aby rozgrywać spotkania na zielonych murawach. Wolne od pracy mają za to kibice i dlatego szczególnie wielu można się ich było spodziewać w Racławicach Śląskich. Tam swoich rywali podejmuje miejscowa Racławia, a w ten szczególny dzień rozgrywała nie byle jaki mecz, tylko spotkanie derbowe z prudnicką Pogonią. Goście jeszcze do niedawna byli przez wiele tygodni liderem w II grupie klasy okręgowej. Dwie porażki z rzędu zepchnęły jednak ten zespół z tego eksponowanego miejsca. Z kolei ekipa miejscowych to bardzo solidny średniak, który zwłaszcza na swoim boisku jest w stanie „dobrać się do skóry” każdemu rywalowi. Przekonali się o tym choćby walczący o awans do 4 ligi głuchołazianie, którzy przegrali w Racławicach 1-3. Derby zapowiadały się zatem atrakcyjnie, a wytypowanie przed meczem zwycięzcy z pewnością nie było rzeczą łatwą.

Przed meczem odpowiedzi na nasze pytania udzielił prezes klubu gospodarzy Andrzej Wilisowski.
– Derby z Pogonią to mecze przyjaźni, czy takie, które policja klasyfikuje jako podwyższonego ryzyka?
– Mecz przyjaźni to może nie jest, ale policja w niego nie ingeruje. Trzeba udowodnić, kto jest najlepszy w powiecie. Wprawdzie mamy budżet nieporównywalny z Pogonią, ale pieniądze to czasami nie wszystko.
– Analizowałem dokonania Pana drużyny w bieżącym sezonie i moją uwagę przykuł jeden, niepasujący do reszty wynik. Porażka 0-6 na własnym boisku z Victorią Cisek.
– Sami tak do końca nie wiemy co się wtedy stało. Rywalom wychodziły strzały życia, co „siadało na buta”, to leciało w okienko naszej bramki. Wybitnie Cisek miał wtedy „dzień konia”. Przy takim przebiegu spotkania i wyniku 0-3 czy 0-4, to odechciewa się grania.
– Słabo Wam idzie w tym sezonie w spotkaniach wyjazdowych z drużynami ze ścisłej czołówki. Generalnie same porażki, ale akurat prudniczanom potrafiliście urwać 2 punkty remisując 1-1.
– A do tego Pogoni pomógł sędzia dyktując rzut karny w 95 minucie meczu. Nie wiem dlaczego 3-ligowy sędzia z Prudnika sędziował w tym pojedynku. Dla mnie to niezrozumiałe, ale nie można już tego zmienić. W ostatnich latach prudniczanom nie udaje się z nami wygrywać. Jak znowu z nami przegrają, to chyba na dobre oddalą się od awansu do 4 ligi.
– Trener Racławii to jeden z najbardziej bramkostrzelnych piłkarzy w ostatnich latach w naszym regionie. Ale piłkarze pod jego wodzą zdobywają mało bramek.
– Co tu powiedzieć. Nie ma prostego przełożenia, a kadra drużyny jest jaka jest. Mamy bardzo bramkostrzelnego Tomasza Hajduka, który nie tak dawno w sezonie 2016/17 był królem strzelców w okręgówce. Zawsze na boisku zostawia serce. Niestety w tym sezonie z powodu kontuzji pauzował już kilka kolejek ligowych.

Relacja
Już pierwsza składna akcja gości przyniosła im prowadzenie. W 4 minucie z ostrego kąta z 7 metrów na bramkę Pawła Kani uderzał Damian Laszczak. Golkiper miejscowych nie był w stanie zatrzymać futbolówki, która zmierzała w stronę bramki. Przed linią bramkową o futbolówkę walczyli Kamil Perewizny z Pogoni i Łukasz Zdonek z Racławii. Ostatecznie ten ostatni chcąc uprzedzić napastnika przyjezdnych wbił piłkę do swojej bramki. W 24 minucie za sprawą Laszczaka prudniczanie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po pół godzinie gry dwa razy bramce Tomasza Roskosza zagrozili gospodarze. Jednak uderzenia Wiesława Frydryka i Tomasza Hajduka nie znalazły drogi do bramki. Zupełnie nieoczekiwanie bramkarza Pogoni pokonał Oskar Mielnik w 35 minucie. Ni to strzał, ni to dośrodkowanie z boku boiska zaskoczyło Roskosza, który jedynie z najwyższym trudem zbił futbolówkę na słupek. Nie zapobiegło to jednak utracie bramki, gdyż piłka wylądowała w siatce. Ten gol dawał jeszcze miejscowym nadzieje na odwrócenie losów rywalizacji, którą żyli do 70 minuty. Wtedy to sprawy w swoje ręce, a w zasadzie nogi, po raz pierwszy wziął Patryk Surma. Pomocnik przyjezdnych wykonywał rzut wolny z boku boiska z odległości przekraczającej 30 metrów od bramki. Surma posłał dośrodkowanie w światło bramki, a ponieważ nikt ze skaczących do piłki jej nie dotknął, futbolówka wylądowała w bramce miejscowych. Ten sam zawodnik, już w doliczonym czasie gry, wykonywał rzut wolny praktycznie z tego samego miejsca co kwadrans wcześniej. Tym razem uderzył soczyście na bramkę, a piłka po odbiciu się od poprzeczki po raz kolejny wylądowała w siatce. W ten sposób prudniczanie przełamali impas w pojedynkach z Racławią, pokonali niewygodnego rywala i ponownie objęli prowadzenie w ligowej tabeli.

Rzut wolny z 35 metrów = Patryk Surma = gol
– Na takie uderzenia poświęcam trochę czasu na treningach – przyznał Surma. – Akurat dzisiaj wyszło, udało się zdobyć dwie bramki. Nic tylko się cieszyć. Trzeba mieć mocny strzał, aby strzelać z tej odległości, ale trenuję od dziecka, więc potrafię to zrobić. Przy pierwszym rzucie wolnym to było bardziej dośrodkowanie, niż strzał. Aczkolwiek włożyłem trochę siły, żeby było mocniejsze. Koncentrowałem się na tym, aby piłka leciała w światło bramki. Tutaj w Racławicach zawsze ciężko nam się grało, a na mecze z Pogonią drużyny Racławii nie trzeba jakoś specjalnie motywować. Dzisiaj też było ciężko, zwłaszcza gdy rywal zdobył kontaktową bramkę. Ale wybrnęliśmy z tego i możemy się cieszyć ze zwycięstwa. Uważam, że bez dwóch zdań wygraliśmy zasłużenie.

Waldemar Sierakowski (Pogoń Prudnik): – To były dla nas trudne zawody, wiadomo derby powiatu. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo i chcieliśmy zgarnąć całą pulę, która jest nam potrzebna do realizacji celu, który sobie postawiliśmy przed sezonem. Jestem zadowolony z postawy swoich zawodników w tym spotkaniu. Szybko zdobyliśmy dwie bramki i uspokoiliśmy swoją grę. Przypadkowa bramka dla Racławic dała jeszcze rywalowi nadzieję, ale w drugiej połowie konsekwentnie realizowaliśmy założenia, czego efektem były dwie kolejne bramki. Dzięki temu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.
Wiesław Frydryk (Racławia Racławice Śląskie): – Obiektywnie patrząc na przebieg 90 minut gry, to nie odstawaliśmy od Pogoni. W mojej ocenie mecz był tak bardziej na remis. Nie wyglądało to źle, aczkolwiek popełniliśmy parę błędów, które goście wykorzystali. Uważam, że czerwona kartka dla mnie była pokazana niesłusznie. Sędzia był za daleko od akcji, sędzina stała z boku i to ona zdecydowała. Graliśmy dzisiaj z mocną drużyna, ale mogliśmy wywalczyć coś więcej. Szybko stracona bramka miała duży wpływ na wynik spotkania. Mieliśmy inną taktykę, przede wszystkim cofnąć się, popatrzeć co gra rywal i z minuty na minutę mieliśmy się rozkręcać. Przypadkowa pierwsza samobójcza bramka sprawiła, że musieliśmy się od razu otworzyć.

Ciekawa postać – Bronisław Kielański
To nieżyjący już od kilku lat założyciel klubu. – Przez wiele lat był prezesem Racławii i to on zaszczepił mi pasję do klubu – wspomina prezes Wilisowski. – Bardzo długo był w Racławii prezesem i zajmował się klubem od A do Z. W związku ze swoją działalnością na niwie piłki nożnej otrzymał wszystkie możliwe odznaczenia, jakie mógł w tym czasie otrzymać. W odleglejszych czasach przy wydatnym współudziale pana Bronka klub organizował festyny, zabawy na zakończenie sezonu piłkarskiego, bale sylwestrowe. W czasach, gdy wódka była na kartki, to pan Bronek potrafił oczywiście załatwić, aby w bufecie było coś więcej niż woda mineralna i oranżada. Z zawodu był nauczycielem i pracował w szkole jako wuefista. Wszyscy do dzisiaj wspominają, że u Kielańskiego dyscyplina była na pierwszym miejscu. Jak ktoś rozrabiał i trzeba było przywołać go do porządku, to pociągnął porządnie za ucho, czy dał siarczystego klapsa. I było to skuteczne, gdyż na następnej lekcji taki ukarany delikwent był już grzeczny. Pan Bronek był typem społecznika i wybitną postacią. Ginący gatunek, takich ludzi jak on już dzisiaj nie ma. Prawdziwy człowiek orkiestra, zajmował się wieloma rzeczami naraz. Prowadził kronikę klubową, a jednocześnie był szefem straży pożarnej. W późniejszym okresie pracował również w Prudniku w Wydziale Gier OZPN-u. W jego wypadku zajmowanie się klubem było jak choroba. Biegał za sprzętem, piłkami, strojami dla zawodników. Poświęcał się z pełnym zaangażowaniem i oddaniem.

Protokół
Racławia Racławice Śląskie – Pogoń Prudnik 1-4 (1-2)

0-1 Zdonek (samob.) – 4., 0-2 Laszczak – 24., 1-2 Mielnik – 35., 1-3 Surma – 70., 1-4 Surma – 90.

Racławia: Kania – Mielnik, Zdonek, Frydryk, Guzowski – Janik (62. Martyniuk), D. Hajduk, Krywko, Salnik – Niemczyk (83. Szkarłat), T. Hajduk. Trener Wiesław Frydryk

Pogoń: Roskosz – Hudyma (53. Gul), Cajzner, Pietruszka, Wójtowicz – Milewski (36. Strzelecki), Scholz, Laszczak, Surma, Rudzki – Perewizny. Trener Waldemar Sierakowski

Sędziowała: Sebastian Grzebski (Nysa)

Żółte kartki: Frydryk, D. Hajduk – Laszczak, Wójtowicz.

Czerwona kartka: Frydryk (76. za dwie żółte)

Widzów 150.

Ludowy Klub Sportowy Racławia Racławice Śląskie
Rok założenia: 1946
Barwy: zielono-białe
Adres: ul. Ogrodowa
48-250 Racławice Śląskie
Prezes: Andrzej Wilisowski
Trener: Wiesław Frydryk

? Penetracji klasy okręgowej ciąg dalszy i obrazki z meczu LKS Racławia ? MKS Pogoń Prudnik – Piłka Nożna ⚽

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 2 maja 2018

Reporter Sławomir Jakubowski.