To był mecz, który elektryzował wszystkich kibiców Bank Spółdzielczy w Leśnicy IV Ligi Opolskiej. Na boisku w Starowicach spotkał się bowiem lider z wiceliderem naszej reprezentacyjnej ligi. Ostatecznie miejscowy LZS zremisował z Ruchem Zdzieszowice 2:2.

Zdzieszowiczanie przyjechali do Starowic ze stratą trzech oczek do swojego rywala. Awans do III Ligi wywalczy tylko zwycięzca czwartoligowego poziomu rozgrywkowego. Już to świadczyło, że w sobotnie wczesne popołudnie będziemy świadkami wielkich piłkarskich emocji.

I tak też było! Od pierwszego gwizdka Marcina Bazana do ataku ruszył LZS. Groźnie pod bramką Adama Jurewicza było kilka razy, ale brakowało finalizacji tych akcji. W 11 minucie odgryźć chciał się Ruch. Długie zagranie z głębi pola otrzymał Piotr Strzelecki. Napastnik zdzieszowiczan zdążył jednak tylko trącić piłkę, bo ułamek sekundy później staranował go wychodzący z bramki Piotr Kowalczyk. Arbiter główny wskazał na 11 metr.

Do piłki podszedł drugi najskuteczniejszy gracz Ruchu Dariusz Zapotoczny. Jego uderzenie ze stojącej piłki sparował Kowalczyk, ale zrobił to tak niefortunnie, że Zapotoczny mógł dobić futbolówkę, wyprowadzając tym samym swój zespół na prowadzenie.

Ruch chciał pójść za ciosem, ale LZS nie dał sobie narzucić ich stylu gry, często przeważając. Efekty takiej gry drużyny Jakuba Reila przyszły w minucie 25. Tym razem w polu karnym zdzieszowiczan przewrócony przez Jurewicza został Ian Luiz i mieliśmy jedenastkę po drugiej stronie. Już bezpośrednio z wapna młodego golkipera Ruchu pewnie pokonał Adam Setla. 1:1.

Chwilę później oko w oko z Kowalczykiem stanął Przemysław Tramsz, ale lepszy w tym pojedynku okazał się bramkarz gospodarzy, wybijając piłkę na rzut rożny.

Trzecia bramka w tym spotkaniu również padła po stałym fragmencie gry. Tym razem z rzutu wolnego. Ale za to spokojnie będzie mogła kandydować do trafienia sezonu. Wprost w okienko bramki Jurewicza piłkę posłał ponownie Setla i tym razem z prowadzenia mogli cieszyć się miejscowi.

– Po latach gry coraz większe czucie mam tej lewej nogi – śmiał się po meczu snajper LZS-u Starowice – W tamtym sezonie z rezerwami Odry Opole udało mi się taką bramkę strzelić. Od razu po tym trafieniu mi się ona przypomniała. Ale trzeba przyznać, że faktycznie ta lewa noga mnie nie zawodzi – dodawał Setla.

W drugiej połowie najlepszy strzelec Starowic mógł skompletować hat-tricka, ale jego strzał głową kapitalnie obronił Jurewicz. Podobnie było również przy próbach Dawida Rudnika i Leszka Nowosielskiego.

Po przeciwnej stronie boiska kilka również musieli interweniować obrońcy lub bramkarz Starowic. Jednak najlepszą szansę na gola zmarnował aktywny Zapotoczny, kiedy niepilnowany w polu karnym uderzył ponad poprzeczką. Skrzydłowy strzelał jednak z ostrego kąta.

Decydujący moment meczu nadszedł już w jego doliczonym czasie. W polu karnym upadł jeden z graczy Ruchu a Marcin Bazan, po raz trzeci w tym meczu, wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Piotr Strzelecki i doprowadził do wyrównania 2:2. I to właśnie takim wynikiem to hitowe starcie się zakończyło.

– Wydaje mi się, że spełniliśmy dzisiaj wszystkie oczekiwania kibiców – mówił po meczu Adam Jurewicz – bramkarz Ruchu Zdzieszowice – Naprawdę był to mecz na szczycie, warty obejrzenia. Więc ci, co nie oglądali, a śledzą IV ligę myślę, że mogą żałować. Sporo się działo po obu stronach, zarówno ja, jak i Piotrek Kowalczyk, mieliśmy sporo pracy – komentował Jurewicz.

Z remisu bardziej zadowolony może być LZS. Po takim wyniku nic w tabeli się nie zmieniło – zespół Jakuba Reila nadal ma trzy punkty przewagi nad ekipą Sebastiana Polaka. I to właśnie pomiędzy tymi drużynami rozegra się ostateczny bój o III Ligę. Do końca sezonu pozostały już tylko 3 spotkania.