Od wielu lat Katarzynę Gaweł można spotkać na meczach szczebla centralnego w rozgrywkach żeńskich. Na Opolszczyźnie jest rozjemcą m.in. starć zespołów męskich w najwyższej klasie w województwie – Bank Spółdzielczy w Leśnicy 4. Ligi Opolskiej. I często po tych spotkaniach otrzymuje bardzo wysokie noty.
Swoim doświadczeniem dzieli się również z mniej doświadczonymi panami i paniami sędziami. Pomaga im także łapać kolejne spotkania w roli arbitrów asystentów.
Przed startem rundy wiosennej na Opolszczyźnie porozmawialiśmy z Katarzyną Gaweł i jej przygotowaniach do wznowienia rozgrywek, planach na przyszłość i przygodzie z gwizdkiem.
Jakub Trzaska, OZPN: Trwa przerwa między piłkarskimi rundami na Opolszczyźnie. Drużyny rozgrywają sparingi, ostro trenują. A jak taką przerwę spędzają opolscy sędziowie?
Katarzyna Gaweł, sędzia szczebla centralnego, Kolegium Sędziów OZPN: Jako sędzia szczebla centralnego, również muszę odpowiednio przygotować się do rundy wiosennej oraz egzaminów, które są w jakimś stopniu wymagające. Więc nie spoczywamy na laurach tylko dbamy o formę (uśmiech)

Jesteś doświadczonym arbitrem na poziomie województwa w rozgrywkach męskich, ale przede wszystkim na arenie krajowej w rozgrywkach żeńskich. Dla przyszłych kandydatek – polecasz tę ścieżkę piłkarskich przygody czy kariery?
Jak najbardziej, każdemu polecam taką przygodę w życiu. Osoba, która czuję w sobie choć trochę pasji do piłki nożnej i np. nie ma już zdrowia do jej uprawiana, to to jest najlepsza opcja, aby jeszcze aktywnie brać w niej udział. Tak było dokładnie w moim przypadku, gdy po kontuzji kolana skoncentrowałam się już tylko na sędziowaniu oraz trenowaniu dzieciaków w szkółce piłkarskiej.
Co takiego jest w sędziowaniu, że udałaś się w tę drogę i trwasz do dzisiaj?
Hmm, grając w piłkę mówiłam, że nie chciałabym sędziować meczów piłkarskich. Jednak życie jak to życie – bywa tak przewrotne. Znalazłam się w środowisku sędziowskim po namowie kolegi, który bardzo polecił mi tę ścieżkę. Absolutnie nie żałuję tej decyzji.
Trudniej jest prowadzić mecz w rozgrywkach męskich czy żeńskich?
Rozgrywki męskie są zdecydowanie intensywniejsze, z wiadomych względów. Jednak do wszystkich spotkań podchodzę tak samo skoncentrowana i nie ma to większego znaczenia, czy to jest Ekstraliga, B klasa czy 4. liga męska.
A jaka jest taka najciekawsza lub najśmieszniejsza sytuacja z boisk piłkarskich, która spotkała Ciebie lub wydarzyła się podczas „Twojego” meczu?
Sędziując na środku bardzo mało słyszę co się dzieje poza liniami boiska. Pamiętam na meczu 4. Ligi męskiej, byłam jako sędzia asystent i dwóch starszych panów pod parasolem krzyknęło do mnie, że powinnam się pierzem zająć (śmiech).

Coraz częściej można Cię było jesienią zobaczyć na boiskach BS w Leśnicy 4. Ligi Opolskiej. Po nich pojawiało się wiele pochlebnych komentarzy i opinii o Twojej pracy. Zwracasz na to uwagę czy nie?
Miło mi to słyszeć. Szczerze mówiąc bardzo rzadko zaglądam do pomeczowych postów, częściej dowiaduję się od osób trzecich, jeśli coś napiszą na mój temat. Zawsze staram się swoją prace na boisku wykonywać najlepiej jak tylko potrafię, czasem oczywiście zdarzają się błędy mniejsze lub większe, których chciałabym uniknąć, ale należy wyciągnąć wnioski i cały czas pracować nad sobą.
Jaki plan na rundę wiosenną? A może jest też jakiś na dłuższy czas, np. mecz międzynarodowy?
Egzaminy już mam za sobą, więc na rundę wiosenną pozostaje już tylko „gwizdać” mecze najlepiej jak się potrafi. Takim cichym marzeniem jest dla mnie sędziowanie finału Pucharu Polski kobiet. Po takim meczu myślę, że byłabym już w pełni usatysfakcjonowania z drogi, jaką przeszłam w roli sędziego piłkarskiego.
