W Chrząstowicach obyło się bez księgowania kolejnych punktów przez gospodarzy, choć „na papierze” to oni byli zdecydowanym faworytem meczu z Otmuchowem. Goście wyszli na murawę jak po swoje i już pierwsze fragmenty sobotniego widowiska zwiastowały spore kłopoty ekipy trenera Tomasza Piwowarczyka. Paradoksalnie jednak, bardzo dobry fragment w wykonaniu Czarnych przyniósł bramkę rywalom. Przemysław Pławiak znalazł się tam gdzie powinien być napastnik, gdy futbolówka zmierza w pola karne przeciwnika i było 1-0 dla 1.FC Chronstau.
Sprawiedliwości stało się zadość dokładnie 8.minut później, gdy zainicjowaną wyrzutem z autu akcję Czarnych na lewej stronie zamknął Tomasz Ból. Goście na moment „siedli” na liderze niczym na przysłowiowej czereśni, ale z pierwszego prowadzenia w tym meczu cieszyli się ledwie 120 sekund. Damian Juras z boku szesnastki przymierzył z wolnego niczym David Beckham i futbolówka poszybowała w samo okienko bramki gospodarzy. Za chwilę po drugiej stronie boiska – również ze stałego fragmentu gry – materiał dla najlepszych futbolowych serwisów telewizyjnych przygotował Mateusz Woszko i było 2-2.
– Tabela jednak kłamie, bo różnicy między liderem, a zespołem z dołu tabeli w ogóle nie widać – dało się słyszeć w dyskusji kibiców na trybunach. Tej nie było widać również w drugiej odsłonie, choć w niej gospodarze mogli, a nawet powinni rozstrzygnąć sprawy po swojej myśli. Kilka zmarnowanych „setek” plus kapitalna postawa między słupkami golkipera przyjezdnych Michała Kabały pozwoliły przyjezdnym kilkakrotnie „wrócić z dalekiej podróży”. Niespełna kwadrans przed końcem spotkania ekipa trenera Wojciecha Fułata skarciła chrząstowiczan za indolencję strzelecką za sprawą Grzegorza Kawy i trzecie wyjazdowe zwycięstwo Czarnych stało się faktem.
Przemysław Pławiak (kapitan 1.FC Chronstau Chrząstowice): – Trochę szczęścia, może jeszcze zimnej głowy zabrakło nam dzisiaj pod bramką przeciwnika. Po objęciu prowadzenia mieliśmy okazje by poprawić wynik i pewnie zamknęlibyśmy ten mecz. Przeciwnik tymczasem wykorzystał nasz jeden błąd i doprowadził do remisu. Po przerwie piękna bramka dla gości z rzutu wolnego, ale szybko zareagowaliśmy odpowiadając tym samym. W końcówce kilka razy zakotłowało się w polu karnym Otmuchowa, niestety znowu rywal nas pokarał golem, który jak się później okazało przesądził o wygranej Czarnych. Goście zaskoczyli nas dzisiaj ogromnym zaangażowaniem. To młody zespół, który pewnie ma wahania formy i dobre mecze przeplata znacznie słabszymi. Niestety dla nas dzisiaj Otmuchów zagrał jedno z tych spotkań, których nie musi się wstydzić.
Patryk Pacławski (kapitan Czarni Otmuchów): – Jesteśmy takim zespołem, który potrafi się sprężyć na zespoły z czołówki tabeli i ten mecz tylko to potwierdził. Znacznie gorzej wychodzą nam za to mecze z tymi teoretycznie słabszymi ekipami, ale postaramy się to zmienić. W Chrząstowicach zastaliśmy bardzo ładny obiekt z murawą, na której chce się grać w piłkę. My lubimy grać kombinacyjnie, dlatego taki obiekt jest naszym atutem. Jesteśmy beniaminkiem, a celem ligowego nowicjusza z reguły jest utrzymanie. Mamy młody zespół, o czym świadczy choćby to że jestem z rocznika 98, a należę do najstarszych w szatni. Nie obawiamy się w tej lidze nikogo, po prostu gramy to, co potrafimy. Do lidera przyjechaliśmy z założeniem wywiezienia trzech punktów i cel został osiągnięty.
1.FC Chronstau Chrząstowice – Czarni Otmuchów 2-3 (2-2)
1-0 Pławiak-11., 1-1 Ból-19., 1-2 Juras (z wolnego)-34., 2-2 Woszko (z wolnego)-36., 2-3 Kawa-76.
1.FC Chronstau Chrząstowice: Jarosiński – Mularczyk (73. Ameachi), Krawczyk (60. Vypirailo), Reisig, Osmoliński, Piechota, Rychlikowski, Sawlik, Woszko, Żurad, Pławiak.
Trener: Tomasz Piwowarczyk.
Czarni Otmuchów: Kabała – Pietraszek (73. Lejawa), Kołodziejczyk (83. Marszałek), Juras (66. Getinger), Kubicz, Pankala, Pacławski, Magier (60. John), Kawa, Ból, Bochniarz.
Trener: Wojciech Fułat.
Sędziował: Maciej Kosarzecki (Opole).
Reporter i zdjęcia Mirosław Szozda.