Relacja i zdjęcia Mirosław Szozda.

O tym, że futbolowy system szkolenia dzieci i młodzieży w Polsce przeszedł w ostatnich latach ogromną metamorfozę nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Zmiany widoczne są gołym okiem począwszy od liczby powstałych szkółek i akademii, przez coraz lepszą infrastrukturę do uprawiania najpopularniejszego sportu na świecie, a kończąc na wiedzy i umiejętnościach trenerów zajmujących się szkoleniem najmłodszych. W „przeddzień” rozgrywanych w naszym kraju futbolowych Mistrzostw Europy U-20 postanowiliśmy odwiedzić kilka klubów, które w mniejszym lub większym stopniu inwestują w młodzież. Przyjrzymy się rywalizacji trampkarzy, zajrzymy także do szatni juniorów młodszych i starszych.

Pierwszą wizytę złożyliśmy klubowi ULKS Orzeł Źlinice, którego zasiane „ziarno” liczy około setki dzieci czerpiących radość z piłki. – Od żaka do juniora, tak wygląda nasz stan posiadania młodzieży – wyjaśnia Henryk Olsok, prezes i zarazem człowiek orkiestra w klubie, którego obiekt zlokalizowany jest niemal dokładnie w połowie trasy Opole – Krapkowice. – Nasz obiekt ma być w naszej wsi drugim miejscem po kościele, gdzie mieszkańcy będą najczęściej zaglądali. Satysfakcję daje to, że w parze z naszą niełatwą pracą idą wyniki sportowe. Do jakiej ligi by nie zaglądnąć gdzie gramy, praktycznie zawsze lokujemy się w pierwszej trójce. Jak każdy mały klubik zmagamy się z problemami, a jednym z nich jest podbieranie nam zdolnych zawodników przez większe ośrodki, jak choćby pobliską Pomologię Prószków. Staramy się jednak stwarzać naszym dzieciakom takie warunki, aby to Źlinice były tym miejscem, w którym warto kontynuować przygodę z piłką. Organizujemy więc wyjazdy na mecze niemieckiej Bundesligi. W najbliższym czasie będzie to mecz Herthy Berlin z Bayerem Leverkusen, a ja w ciągu 2 dni nazbierałem 90 chętnych wliczając w to niektórych rodziców. U nas nie ma miejsca na nudę, bo w naszym klubie zawsze coś się dzieje. Piłkarskie kolonie i półkolonie organizowane w fajnym ośrodku w okolicach Trzebnicy, czy wyjazd na łyżwy na opolski Toropol – to wszystko po to, by młody człowiek mógł się u nas rozwijać nie tylko poprzez piłkę – dodaje Olsok.

Największą bolączką miejscowych działaczy jest brak boiska treningowego. Jedyna płyta trawiasta jest bardzo mocno eksploatowana przez grupy młodzieżowe, a źliniczanie mają jeszcze przecież swój „eksportowy produkt” w postaci drużyny seniorów grających w klasie okręgowej. Zbawieniem dla sporej przecież grupy dzieciaków uganiających się za „kopaną” z pewnością byłby przyszkolny orlik, którego plany budowy tlą się w głowie klubowego sternika. – Namawiam gminę do takiej inwestycji i mam nadzieję, że w końcu uda nam się dopiąć swego. Dzisiaj jednak to odległe plany – mówi prezes.

Jedną z młodzieżowych ekip źlinickiego Orła jest drużyna trampkarzy, którą od kilku lat szlifuje wedle własnego przepisu trener Roman Stoksik. Efekty są całkiem niezłe, bo Orzeł nieco „odfrunął” ligowej stawce przewodząc w ligowej tabeli. Jednym z liderów tego zespołu jest pochodzący z Zimnic Małych superstrzelec Aleksander Gajda. – Te moje bramki to efekt tego, że mam dobrych kolegów wokół siebie. Żyję z ich podań, stąd tyle tych goli na moim koncie. W klubie trenuję od 5 lat i mogę powiedzieć, że piłka jest dla mnie najważniejsza. Jestem nominalnym napastnikiem, ale moim piłkarskim idolem nie jest napastnik. To Leo Messi z Barcelony, choć z polskich zawodników najbardziej cenię Roberta Lewandowskiego – opowiada Olek, który po 13.kolejkach ma już na swoim koncie 23 bramki. – Jestem z tymi chłopcami od młodzika i pewnie będę do wieku juniora – wtrąca trener.

– Istnieją dwie teorie, jeśli chodzi o długość pracy trenera z daną grupą młodzieżową. Jedna mówi o tym, by szkoleniowiec szedł z grupą dzieci przez kolejne lata, druga zakłada trenerską rotację po 2 czy 3 latach. Bliższa sercu jest mi druga z tych opcji. Przez cały pobyt w klubie dzieci mogą bowiem poznać warsztat i metody pracy kilku trenerów. To rozwiązanie jest jednak odpowiednie dla dużych akademii. W takim klubie jak nasz ilość szkoleniowców jest niewielka i nie pozwala na zmiany. Dlatego w obecnej chwili pracuję ze starszymi grupami prowadząc trampkarzy i juniorów młodszych, a trener Mariusz Suchecki zajmuje się żakami i orlikami, choć zdarza się że zamieniamy się grupami – zaznacza Stoksik, który po 3 latach zajęć zauważa znaczny progres u swoich podopiecznych. – Postęp jest ogromny i nie mam tutaj na myśli jedynie czysto piłkarskich umiejętności. Dzieci poszły także do przodu jeśli chodzi o wygląd fizyczny i sprawność ogólną i o to w tym wszystkim chodzi, by rozwijały się możliwie najszerzej. Cieszy to, że nie trzeba ich gonić do treningu – podkreśla coach trampkarzy.

Jego grupa to mieszanka mieszkańców Źlinic i okolicznych miejscowości. Prószków, Złotniki, Górki to miejsca skąd wywodzą się nadzieje źlinickiej piłki. W dżdżyste, sobotnie popołudnie trampkarze podejmowali ligowego rywala z Tarnowa Opolskiego. Tamtejszy GKS prowadzi trener Henryk Kampa, który na co dzień szkoli także juniorów młodszych w tym klubie. – W Piomarze mamy z kim pracować, bo poza trampkarzami trenujemy jeszcze żaków, orlików, młodzików i juniorów młodszych. Co jest najtrudniejsze w tej pracy? Na pewno sztuką jest odciągnięcie dzieci od zdobyczy postępującej cywilizacji. Stąd się biorą główne problemy ze skompletowaniem roczników. Do naszego klubu przychodzą więc zawodnicy pochodzący z Tarnowa Opolskiego, Przywór, Miedzianej, Kosorowic i Nakła. Grupa trampkarzy kadrowo wygląda u nas skromnie, bo nie zebralibyśmy nawet jednej jedenastki. Posiłkujemy się zatem młodszymi chłopakami, stąd dzisiaj w wyjściowej jedenastce wyjdzie aż 6 młodzików. Każdy wynik niż dwucyfrowa porażka będzie więc dla nas sukcesem – nie owijał w bawełnę Kampa.

Trener gości chyba trochę nie docenił swoich podopiecznych, bo ci – choć ustępowali miejscowym i warunkami fizycznymi i piłkarskimi umiejętnościami to długo „trzymali fason”. Spora w tym zasługa najlepszego na boisku Kacpra Pudelko, który między słupkami GKS-u wyczyniał prawdziwe cuda wielokrotnie ratując skórę swoim kolegom. Po 11.minutach było już jednak 1-0, bo indywidualną akcję lewym skrzydłem bramką podkreślił Oskar Gajda. Przed przerwą kapitalną główką popisał się jeszcze Aleksander Gajda i na przerwę gospodarze schodzili z zapasem 2 goli. Worek z bramkami na dobre rozwiązał się w odsłonie numer dwa. Jako pierwszy „za cyngiel” pociągnął Halupczok, a egzekucję rywala 180 sekund przed zakończeniem zawodów dokończył Aleksander Pudełko. Lider zasłużenie dopisał sobie komplet punktów, a przyjezdni zrealizowali plan uniknięcia dwucyfrówki. – Nie ma u nas presji na wynik. Chłopcy bawią się grą w piłkę, ale oczywiście widzę w szatni, że wychodzą po to by pokonać przeciwnika. Nasza grupa uchodzi za jedną z mocniejszych, bo mamy tu przecież zespoły z Krapkowic, Ujazdu czy Gogolina. Sportowo mamy się więc dobrze, choć nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość. Chcemy wygrać ligę, a co będzie dalej zobaczymy w czerwcu. Wszystko zależy od tego jak ta drużyna będzie wyglądała rocznikowo – podsumował Roman Stoksik.

2 liga trampkarzy, gr.5
Orzeł Źlinice – GKS Piomar Tarnów Op.-Przywory 9-0 (2-0)
1-0 O. Gajda-11., 2-0 A. Gajda-30., 3-0 Halupczok-48., 4-0 A. Gajda 50., 5-0 Olsok-67., 6-0 A. Gajda-63., 7-0 Olsok-67., 8-0 Pudełko-70., 9-0 Pudełko-77.

Orzeł Źlinice: Nocoń – Copik, O.Gajda, Halupczok, Kuc, Olsok, Panusz, Przywara, Pudełko, A.Gajda, Weber. Rezerwowi: Dębski, Marek, Smolin.
Trener: Roman Stoksik.

Piomar Tarnów Przywory: Pudelko – Mateja, Kolasa, Gabor, Machura, Mazurkiewicz, Sala, Sobota, Stanoszek, Szczepek, Wierzbicki. Rezerwowi: Gacka, Fornol.
Trener: Henryk Kampa.

Sędziował: Mieczysław Tomsza (Opole).

Maj młodzieżą stać będzie. Oto pierwsza prezentacja ??

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej Czwartek, 2 maja 2019