fot. Mirosław Szozda

W elicie juniorskich rozgrywek Opolszczyzny opolska Odra jest jedyną ekipą, która do tej pory nie zaznała goryczy porażki. – Kto może nas zatrzymać w tej lidze? – zastanawiał się trener opolskiej Odry Tomasz Copik. – Absolutnie wszyscy! Tutaj nie ma łatwych rywali, a każde zwycięstwo trzeba okupić sporym nakładem sił – dodawał popularny „Copa”. Przez blisko godzinę bliscy zmiany statystyk opolan byli piłkarze Pomologii Prószków, którzy bardzo dobrą w ich wykonaniu pierwszą połowę podkreślili trafieniem na początku drugiej. W ostatnich dwóch kwadransach lider pokazał jednak na co go stać i w ciągu kilku minut zdołał odwrócić losy pojedynku. Zanim opolskie strzelby wypaliły, więcej z gry mieli gospodarze. W jednej z pierwszych ofensywnych akcji Pomologii Kacper Cieśliński prostopadłym podaniem uruchomił na lewym skrzydle Filipa Nabiałka, ale ze strzałem tego ostatniego spokojnie poradził sobie Maciej Turek. Golkiper Odry w opałach był jeszcze przy strzale z dystansu Mateusza Woźnego, a chwilę później nieźle zakotłowało się na jego przedpolu bramkowym po centrze z rożnego Cieślińskiego.

– To był ten lepszy fragment w wykonaniu mojego zespołu – chwalił swoich podopiecznych Adam Berbelicki. – Prowadziliśmy grę znacznie dłużej utrzymując się przy piłce, a przeciwnik miał spore problemy, by zbliżyć się do naszej bramki – kontynuował trener Pomologii. Trudno nie przyznać mu racji, bo tej części gry przyjezdni zdobyli się jedynie na niecelną próbę zza szesnastki Denisa Smolarka i równie mało precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego Kacpra Pudlika. Niezła postawa gospodarzy nagrodzona została tuż po przerwie. W 49.minucie Woźny z chirurgiczną precyzją obsłużył podaniem Nabiałka, a ten mając przed sobą jedynie bramkarza zrobił co do niego należy i było 1-0. Radość miejscowych nie trwała jednak zbyt długo. Faul Piotra Miki na Pudliku kluczborski arbiter „wycenił” na żółtą kartkę, a że było to już drugie napomnienie tego zawodnika, od tej chwili miejscowi musieli sobie radzić w dziesiątkę.

– Mając jednego zawodnika więcej Odra zmieniła sposób gry. Ruchliwość i szybka wymiana podań zmuszała nas do biegania za piłką, a odczuwając zmęczenie przytrafiało nam się coraz więcej błędów – zauważał Berbelicki. Gospodarzami solidnie „tąpnęło” między 69 a 75.minutą, bo opolanie zdołali w tym czasie czterokrotnie trafić do ich siatki. Pierwsze trafienie na swoje konto zapisał Marcel Sluga, który po wrzutce z kornera przez Sebastiana Bryłkę głową posłał piłkę pod poprzeczkę. Chwilę później swoje pięć minut miał Denis Smolarek, który w krótkim odstępie czasu skompletował hat-tricka. Snajper Odry dwukrotnie pokonał Firka z rzutów karnych dokładając jeszcze gola z akcji i było po meczu. Przed wyższą porażką miejscowych uchronił Firek. Najpierw efektowną paradą zatrzymał Smolarka, a później obronił sprokurowaną przez siebie jedenastkę, której niefortunnym egzekutorem okazał się Pudlik.

– W mojej ocenie nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę biorąc pod uwagę fakt, że przez blisko godzinę wyglądaliśmy lepiej od rywali. Po stracie pierwszego gola moi chłopcy zwiesili głowy, a przeciwnik błyskawicznie to wykorzystał. Z tak wąską ławką rezerwowych nie miałem dzisiaj zbyt wielkiego pola manewru. Sposób funkcjonowania naszej szkoły nie pozwala bowiem na uczestnictwo w ligowych meczach tych piłkarzy, którzy nie przykładają się do nauki. W Pomologii dbamy o to, by młodzi ludzie opuszczając mury szkoły potrafili sobie poradzić w życiu bez piłki, stąd naukę stawiamy przed futbolem. Czasami, jak w tym przypadku, odbija się to na wynikach zespołu, bo brakowało nam w kadrze kilkanaście nazwisk. Przed sezonem za cel obraliśmy sobie awans do ligi makroregionalnej, ale by to się stało musimy wygrać ostatnie mecze z Kluczborkiem, Brzegiem i Czarnowąsami i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych potyczkach Nie jest to niemożliwe, dlatego nie składamy broni – podsumował trener ekipy z Prószkowa.
Okiem zawodników:

Emanuel Gifuni (Pomologia): – Postawiliśmy się dosyć mocno liderowi, a po zdobyciu prowadzenia wielu z nas uwierzyło w końcowy sukces. Wszystko pękło w momencie, gdy straciliśmy zawodnika. W osłabieniu nie byliśmy w stanie wiele zdziałać, a Odra grając na jeden, dwa kontakty wypracowała sobie sporo bramkowych okazji. Po golu na 1-1 niektórzy z nas nie dali rady mentalnie i rywale mieli ułatwione zadanie. Mieliśmy swój plan na ten mecz, ale sprawdzał się on do momentu osłabienia. Potem goście nas zdominowali i w ciągu kilku minut rozstrzygnęli ten mecz po swojej myśli.

Maciej Chromiński (Odra): – W pierwszej połowie gospodarze pokazali, że naprawdę nieźle potrafią grać w piłkę i co tu dużo mówić byli od nas lepsi. Przełomowym momentem była czerwona kartka dla zawodnika Pomologii, która z pewnością nam pomogła. Jesteśmy takim zespołem, który potrzebuje pierwszej bramki, by złapać właściwy rytm. Później jest już znacznie łatwiej i to się dzisiaj potwierdziło. Obydwa nasze spotkania z tego sezonu z Pomologią były ciężkimi przeprawami.

Pomologia Prószków – Odra Opole 1-4 (0-0)
1-0 Nabiałek-49., 1-1 Sluga (głową)-69., 1-2 Smolarek (z karnego)-71., 1-3 Smolarek-73., 1-4 Smolarek-75 (z karnego).

Pomologia: Firek – Gifuni, Majnuś, Gut, Gos, Cieśliński, Mika, Słodkowski, Nabiałek (83.Zełep), Woźny, Wróblewski.
Trener Adam Berbelicki.

Odra: Turek – Chromiński, Kowalski, Ogórek (85.Aniszewski), Gebauer, Lisowski, Pudlik, Bryłka, Sluga (81.Wójciak), Kurzeja (81.Kawala), Smolarek.
Trener Tomasz Copik.

Żółte kartki: Mika – Pudlik, Kurzeja, Ogórek.

Czerwona kartka: Mika (Pomologia, 53.min – druga żółta).

Sędziował: Mateusz Wąsiak (Kluczbork).

PLUKS Pomologia Prószków ? Odra Opole? Mirosław Szozda

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej Poniedziałek, 22 października 2018

Reporter Mirosław Szozda.