W całkowicie odmienny sposób przebiegała droga obydwu ekip do spotkań barażowych o awans do BS 4 ligi opolskiej. Victoria Chróścice większą część sezonu spędziła na fotelu lidera tabeli i dała się przegonić ekipie z Dobrzenia Wielkiego w końcówce sezonu. Z drugiego miejsce w tabeli grupy pierwszej piłkarze Victorii mogą zatem odczuwać duży niedosyt. Z kolei ekipa LZS-u Walce na premiowane grą w barażach miejsce wskoczyła w najważniejszym momencie, czyli w 30 kolejce spotkań. Gwoli przypomnienia piłkarze tej drużyny po rundzie jesiennej zajmowali 7 miejsce. Można zatem powiedzieć, że krzywa Victorii była opadająca, a Walc wznosząca. O tym, czy będzie to miało jakikolwiek wpływ na rywalizację tych drużyn, można się było przekonać tylko w jeden sposób – obejrzeć obydwa pojedynki pomiędzy zainteresowanymi drużynami. Aby nic nie zostawić ślepemu losowi w OZPN-ie przeprowadzono losowanie, które miało ustalić gospodarza pierwszego meczu. Los padł na Victorię, zatem to w Chróścicach odbył się mecz numer jeden.
Relacja
Pierwsze minuty tego spotkania to klasyczne badanie sił. Obie drużyny skupiły się na rozpoznaniu swoich rywali i na boisku niewiele się działo. Za to pierwsza groźniejsza akcja odcisnęła swoje piętno na losach spotkania. W 19 minucie zaatakowali przyjezdni i stoper Victorii Bartłomiej Jacek ratował się faulem, za który ukarany został żółtą kartką. Goście zyskali rzut wolny z linii pola karnego, na wprost bramki Patryka Walkowicza. Do piłki podszedł Piotr Stoklossa, ale uderzył fatalnie, słabo po ziemi, wprost w nogi stojących w murze piłkarzy Victorii. – Nie dasz, dostaniesz – stare piłkarskie przysłowie sprawdziło się bardzo szybko, gdyż już w następnej akcji. Szybka kontra miejscowych sprawiła, że w jej finale w dogodnej pozycji znalazł się Amadeusz Marek, który z bliska nie miał problemów z ulokowaniem piłki w siatce gości.
Nie wiadomo, czy ta jedna minuta spowodowała takie spustoszenie w szeregach gości, ale od tego momentu przez 30 minut nie istnieli na boisku. Następne pół godziny gry to koncertowa gra piłkarzy z Chróścic. Zawodnicy tej drużyny wymieniali się szybkimi podaniami, piłka „chodziła” pomiędzy nimi jak po sznurku i stworzyli sobie multum sytuacji do zdobycia kolejnych bramek. Zdobyli tylko cztery, z czego jednej nie uznał im arbiter, sygnalizując pozycję spaloną Dastina Poloka. Przyjezdni sprawiali wrażenie „dzieci we mgle”, nie potrafiąc przeciwstawić się nawałnicy Victorii. Szczególne problemy mieli z prostopadłymi podaniami za plecy, po których na ich bramkę pędził samotnie któryś z piłkarzy z Chróścic. Rzadko zdarza się, aby zespół na poziomie klasy okręgowej grał tak perfekcyjny futbol, jak grała przez 30 minut drużyna Victorii. Schodzących na przerwę miejscowych piłkarzy żegnały zasłużone brawa od ich sympatyków, którzy byli w wyśmienitych nastrojach.
Gdyby w okresie swojej dominacji gospodarze zdobyli kilka bramek więcej, a mieli ku temu znakomite okazje, zakończyliby rywalizację po 50 minutach sobotniego pojedynku. Nie byli jednak w stanie utrzymać takiego tempa gry i po nieuznanej bramce Dastina Poloka wyraźnie spuścili z tonu. Od tego momentu mecz się wyrównał, a nawet częściej na bramkę uderzali goście. Efektem tego było jednak zaledwie jedno trafienie, które na trzy minuty przed zakończeniem zaliczył Denis Kipka. Ta bramka pozwala jeszcze snuć nadzieje w rewanżu piłkarzom z Walc, choć ich sytuacja jest bardzo trudna, a porażka trzema bramkami wysoka. Bramka Kipki sprawiła też, że piłkarze Victorii przed rewanżem wypowiadają się z pewną ostrożnością, podkreślając że Walce na własnym boisku są bardzo groźne.
Mateusz Barton (kapitan LZS Walce): – Wynik jest mocno niekorzystny i dużo musiałoby się pozmieniać w rewanżu, abyśmy przechylili szalę awansu na swoją stronę. Przyjechaliśmy na ten mecz w niepełnym składzie i obawialiśmy się takiego wyniku. Wypadło nam kilku zawodników z podstawowej „jedenastki”. Tą lukę musieli uzupełnić juniorzy i trochę im jednak zabrakło, głównie doświadczenia i ogrania. Przez to rywale śmiało mogli nam dzisiaj strzelić trzy, cztery bramki więcej. Nie mieliśmy jakości z przodu, a z tyłu nasze błędy obracały się w bramki dla przeciwnika. W sumie to można nawet powiedzieć, że ten wynik jest „dobry” dla nas po takim spotkaniu. Victoria mogła nam tych bramek zaaplikować więcej. Ostatnią bramkę zdobyliśmy jednak my, co pozwala nam jeszcze mieć nadzieję. 3-0 u siebie, to nie jest znowu aż taki wynik nie do zrobienia. Jeśli podejdziemy odpowiednio do meczu, a trener zestawi najlepszą z możliwych wyjściową „jedenastkę”, to jesteśmy w stanie wygrać. Nie wiem czy awansować, ale wygrać na pewno tak.
Damian Polok (kapitan Victoria Chróścice): – Bardzo przyjemnie było oglądać taką piłkę, jaką graliśmy przez 30 minut. Wszyscy byli bardzo „nakręceni”, a po pierwszej zdobytej bramce zeszło z nas ciśnienie. Mecz się dla nas ułożył i szkoda tylko, że tej pierwszej połowy nie zakończyliśmy z wynikiem 5-0, czy 6-0. W drugiej połowie w naszą grę wkradła się już nonszalancja, przy wysokim wyniki nie byliśmy już tak zdeterminowani. Ale i tak trzeba pochwalić zespół, że zagrał taki dobry mecz z tak ciężkim rywalem. A końcowy wynik przed meczem bralibyśmy w ciemno. Wygrana trzema bramkami stawia nas oczywiście w dobrej sytuacji, ale słyszeliśmy, że w Walcach jest ciężki teren, źle się tam gra, a gospodarze już dawno nie przegrali tam spotkania.
Jan Śnieżek (trener LZS Walce): – Po cichu liczyłem, że może uda nam się tutaj zremisować lub przegrać jedną bramką. Przed meczem wiedziałem, że przeciwnicy mają niebezpiecznego zawodnika Pavlo Kovala. Niestety nie mogliśmy sobie z nim dać rady i on wygrał mecz dla Chróścic. Ale piłka jest jeszcze w grze, my nie mamy ciśnienia na awans, a u siebie jesteśmy groźni. Dzisiaj nie grało siedmiu zawodników, co oczywiście nie jest dla nas wytłumaczeniem. Szkoda jednak, że zabrakło tych doświadczonych zawodników – Złoczowskiego, Kozłowskiego, Siodlaczka. Jeszce mamy 90 minut, wiem że w piłce jest wszystko możliwe. Będziemy po sportowemu grać do końca i będziemy chcieli zrobić niespodziankę dla kibiców i sympatyków naszej drużyny. Teraz już wiem, jak grają Chróścice i gdy do mojej drużyny wrócą doświadczeni zawodnicy, to myślę, że jeszcze powalczymy o korzystny wynik.
Łukasz Kabaszyn (trener Victoria Chróścice): – To nie do końca dobry wynik, gdyż straciliśmy bramkę, a zakładaliśmy sobie żeby tej bramki nie stracić. Moi zawodnicy czują się świetnie fizycznie, sami mówili w tym tygodniu, że fizycznie wyglądają bardzo dobrze. Takie przygotowanie miało bardzo duże znaczenie. Gdy jest odpowiednia motoryka, to jest pewność u zawodników. Jak jest pewność siebie, to piłkarze wychodzą na boisko i mogą wygrać z każdym rywalem. Stąd taka gra moich zawodników do pewnego momentu. Gdy wygrywa się kilkoma bramkami, to każdy zespół przestaje w tym momencie realizować założenia taktyczne. Wszyscy chcieli strzelać bramki i nasza gra „posypała” się od 65-70 minuty. Nie da się utrzymać koncentracji od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Rywale dopóki nie stracili 2-3 bramek grali bardzo dobrze. Przed naszą pierwszą bramką mieli rzut wolny z szesnastego metra. Mógł tam być rzut karny, mógł mój zawodnik dostać czerwoną kartkę i mecz mógł się potoczyć całkowicie w drugą stronę. Udało nam się jednak zdobyć cztery bramki i do rewanżu przystępujemy w lepszych nastrojach.
Protokół
Victoria Chróścice – LZS Walce 4-1 (3-0)
1-0 Marek – 20., 2-0 Czajkowski – 33., 3-0 Tomczak – 45., 4-0 Koval – 50., 4-1 Kipka – 87.
Victoria: Walkowicz – Budnik, Jacek, Nesterów – Marek, Tomczak, Damian Polok (79. Świętek), Borosz (64. Perz ) – Czajkowski (74. Szramowski), Dastin Polok, Koval (64. Bojar). Trener Łukasz Kabaszyn
Walce: Hyla – Fedorowicz, Kostka, Dyczek, Stoklossa – Frohs Barton , Mutke (74. Zigler), Schwarzer (26. Bąk, 82. Reczuch), Mirga – Kipka. Trener Jan Śnieżek
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)
Żółte kartki: Jacek – Dyczek, Mutke,
Widzów 300.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1941404905923054.1073742044.524884664241759&type=1&l=3f6766d10c
Reporter Sławomir Jakubowski.