Kilka „ślubów” i tyleż rozwodów, tak wygląda futbolowe „pożycie” Kalinowa i oddalonych od niego o „rzut beretem” Kalinowic. Dwie niewielkie wioski spod Strzelec Opolskich przenosiły klubowe manatki raz do jednej, raz do drugiej osady. Od kilku lat sercem piłkarskich emocji jest Kalinów, gdzie na sterach klubu mocno dłonie osadził Robert Pastuch.

Prezes Czarnych Kalinów Kalinowice, bo tak zwie się klub, zamiast garnituru i służbowego laptopa z reguły dzierży w rękach wózek do sypania linii, bądź uchwyt kosiarki, by zadbać o murawę „rossoneri”. Klubowe barwy, identyczne jak mediolańskiego klubu ze skrótem A.C. w nazwie, doskonale komponują się na klubowych szalikach, które cieszą się niezłym, jak na tę klasę rozgrywkową wzięciem kibicowskiej braci. – Staramy się, by kibic miał to czego potrzebuje stąd pomysł na szaliki. Wkrótce fanów naszej drużyny, ale i kibiców naszych gości będziemy mieli gdzie posadzić. 80 pachnących nowością boiskowych krzesełek czeka właśnie na montaż i jak tylko znajdą się środki na inne materiały wzbogacimy nasz obiekt o siedziska – porusza temat boiskowej infrastruktury Robert Pastuch.

A ta, delikatnie mówiąc… nie powala. Metalowe ławki pamiętające zapewne poprzedni system mocno „zdobi” wszędobylska rdza, podobnie zresztą jak ławki rezerwowych, na których podczas meczów nie brak przedstawicielek płci żeńskiej dodającej otuchy swym wybrankom. Przy bocznej linii boiska wyglądem straszy jeszcze blaszana „wygódka”, którą podczas B-klasowego spektaklu z Rożniątowem będący „w potrzebie” omijali szerokim łukiem. – Mamy świadomość, że część naszej przyboiskowej zabudowy to mocno zniszczone obiekty.

Nie zamierzam koloryzować rzeczywistości. Dzisiaj na wszystko trzeba grosza, dlatego krok po kroku robimy wszystko, by zmienić ten nieco ponury wizerunek – tłumaczy pan Robert wskazując na klubowe szatnie. Te akurat „liznęły” już cywilizacji, bo są aktualnie odnawiane i lada moment będzie w nich czysto, schludnie i przyjemnie, a uczestnicy piłkarskich widowisk będą w końcu mogli wziąć kąpiel, o czym w blisko 60-letniej historii klubu do tej pory mogli jedynie pomarzyć. Miejscowi mają świadomość „atrakcyjności” swojego obiektu, ale nikt tutaj nie narzeka, bo powolutku, wspólnymi siłami rosną „okołosportowe” inwestycje. W oczy rzuca się ogromna wiata zlokalizowana za jedną z bramek, w wiejskich realiach spełniająca rolę centrum rozrywki kalinowskiej społeczności.

– Wiata jest niezbędna na coroczny festyn. Tak się składa, że zawsze aura nam nie dopisuje, więc „spłaca” nam się rok w rok. Żartujemy nawet we wsi, że jeśli ktoś zatęskni za deszczem, niech sprawdzi kiedy zaplanowany jest festyn w Kalinowie. Wtedy na pewno będzie lało – śmieje się prezes. Kilkuletnią kadencję dzisiejszego „wodza” Czarnych poprzedziła trwająca ponad trzy dekady „prezydentura” Jana Pastucha, zasłużonego działacza LZS i wujka obecnego prezesa. Ważną osobą w historii klubu była też osoba pana Kazimierza Czajki, przed laty prezesa gminnego LZS-u. – Od 4 lat ciągnę ten wózek, a pomaga mi w tym mój zastępca i zarazem zawodnik Mateusz Rangosz.

Urodziłem się w Kalinowicach, skąd wyemigrowałem do stolicy powiatu. Ze Strzelec trafiłem z powrotem na wieś, tym razem jednak do Kalinowa. Uznałem, że wieś to lepsze miejsce do życia, kupiłem dom i osiadłem tutaj na stałe. Trochę porozchodzili się z naszego klubu rodowici kalinowianie, bo w tej chwili w drużynie gra ich jedynie trzech. Reszta to chłopaki ze Strzelec Opolskich i tamtejszych okolic. Trenujemy raz w tygodniu na strzeleckim „Orliku”, a formalnie rolę szkoleniowca pełni Jerzy Koteluk. Kadrę stanowi 26 piłkarzy , więc problemów ze skleceniem meczowej jedenastki nie mamy. Zdarza się, że wśród rezerwowych jest nawet czterech chłopaków. Gdy jest więcej mamy dyskomfort, bo każdy z nich chciałby jak najwięcej grać. Mimo nieco większego niż dawniej „obcego zaciągu” jest w Kalinowie zapotrzebowanie na piłkę. Zawsze tych kilkudziesięciu kibiców jest, dlatego nie zamierzamy pasować. Chcemy, w miarę naszych skromnych możliwości finansowych iść do przodu – opowiada pan Robert.

Klubowy budżet przyznany na pół roku działalności sięga nieco ponad 5 tysięcy złotych, dlatego zrozumiałym jest, że przed wydaniem każdą złotówkę obraca się tutaj kilka razy. Potrzeb jest wiele, a na pierwszy plan wysuwają się z prawdziwego zdarzenia zadaszone ławki rezerwowych i piłkołapy. Nie sposób nie wspomnieć o tych, którzy z własnej kieszeni dokładają „kasy” kalinowskiej piłce. Wśród nich jest choćby firma Instal Max, która ufundowała drużynie meczowe stroje. – Każdy daje klubowi od siebie tyle na ile go stać. Głównie w postaci pracy. Pełnię funkcję najważniejszej osoby w klubie, ale do moich obowiązków należy zrobienie linii na murawie, skoszenie trawy, czy powieszenie siatek na bramkach. W tym ostatnim muszę przyznać, że teraz wyręczają mnie sami zawodnicy.

Czy jest coś atrakcyjnego w Kalinowie? A co może być atrakcją w małej wsi? Mamy na miejscu ze trzy, cztery firmy, jest popularny bar Amigo. Mamy też nasz kochany klub i to chyba zaliczyłbym do największych atrakcji – mruga prezes Robert Pastuch w towarzystwie „oszalikowanych” fanów „czerwono-czarnych”. Ci ostatni na odchodne rzucają pytaniem: – Czy od dzisiaj nasz prezes będzie bardzo popularny? Odpowiadamy: – Jak najbardziej! A klubowi życzymy wytrwałości zarówno w kwestiach sportowych, jak i inwestycyjnych!

Ludowy Klub Sportowy Czarni Kalinów Kalinowice
Rok założenia: 1958 rok
Barwy: czarno-czerwone
Adres: 47-100 Kalinów, ul. Parkowa 3

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 28 września 2017

Reporter Mirosław Szozda.