Michał Bula, trener iPrime Bogacica (Fot. Jakub Trzaska)

Sporo bramek mogli zobaczyć kibice w 5. serii gier naszej ligi wojewódzkiej. Dużo emocji przyniosło spotkanie w Bogacicy, gdzie beniaminek odniósł piąte zwycięstwo z rzędu, umacniając się tym samym na pozycji lidera IV Ligi. Ciekawie było też w Walcach, gdzie naprzeciw siebie stanęły dwaj równorzędni bokserzy, którzy poszli na wymianę ciosów. Zabrakło jedynie nokautu.

 

FORTUNA GŁOGÓWEK – STAL BRZEG 0:1 (0:0)
80’ Rafał Brusiło (k.)

Sędziowali – Paweł Jałowiec – Artur Chudala, Oliwier Nadolny

Mecz zapowiadany (również przez nas) jako hit tej kolejki. I pewnie hitem był, choć nie da się ukryć, że spodziewano się po nim znacznie więcej. Przez całe 90 minut oraz czas doliczony optyczną przewagę miał zespół przyjezdny. Konkretów jednak brakowało. Te było z drugiej strony i gdyby piłkarze Fortuny, a dokładnie Michał Koc, wykazał się lepszą skutecznością, drużyna z Głogówka mogłaby nawet sięgnąć po komplet punktów. Dwie dogodne okazje zmarnowane w pierwszych 45 minutach przekreśliły jednak tę szansę.
Po zmianie stron Stal kontrolowała mecz, dając się zaskoczyć zaledwie jeden raz. Było to już jednak przy prowadzeniu gości 1:0. Wówczas strzał Adama Zalewskiego zatrzymał Aleksander Firek. Wcześniej do siatki Fortuny trafił najbardziej doświadczony na placu gry Rafał Brusiło, wykorzystując rzut karny.
Stal wygrała więc czwarte spotkanie w tym sezonie i zameldowała się na pozycji wicelidera. Dla Fortuny była to pierwsza porażka w obecnej kampanii.

LZS DOMASZKOWICE – PROTEC VICTORIA CHRÓŚCICE 1:1 (1:1)
19’ Gracjan Burski 1:0
30’ Dastin Polok 1:1

Sędziowali – Dawid Tkacz – Anna Kalita-Malasiewicz, Paweł Kopek

Typowy mecz na remis, choć z zaskoczeniami. Momenty były jakby to powiedział znany polski komentator. Całe spotkanie ustawiła pierwsza połowa. To tylko w niej licznie zgromadzeni kibice na stadionie w Domaszkowicach oglądali bramki.
W 19 minucie swój zespół na prowadzenie wyprowadził Gracjan Burski. LZS mógł pójść za ciosem, jednak chwilę później większą skutecznością wykazali się goście z Chróścic. Dokładnie po pół godziny gry wyrównał Dastin Polok, który obok Kornela Skorzybóta wyrasta na najskuteczniejszego gracza Victorii.
Po tym remisie drużyna Dariusza Kaniuki wypadła poza najlepszą szóstkę rozgrywek. Beniaminek z Domaszkowic nadal plasuje się w środku stawki, nie zagrożony ani miejscami w strefie barażowej lub spadkowej, ani zbliżeniem się do najwyższych lokat w stawce.

KS IPRIME BOGACICA – POLONIA NYSA 3:1 (1:1)
30’ Maciej Pisula 0:1 (k.)
42’ Jakub Pielok 1:1
46’ Mateusz Kiecko 2:1
73’ Konrad Pasternak 3:1 (sam.)

Sędziowali – Radosław Paszek – Marcin Filarski, Tomasz Mioduszewski

Nie zatrzymuje się za to iPrime Bogacica. Zespół Michała Buły wygrał w ten weekend 5 mecz na 5 możliwych. Przed własną publicznością pokonał spadkowicza z III Ligi Polonię Nysa. I zrobił to bardzo pewnie.
Mecz jednak dobrze rozpoczął się dla przyjezdnych. W 30 minucie rzut karny wykorzystał lider nyskiego zespołu, jego kapitan i najlepszy strzelec – Maciej Pisula. Były to jednak jedynie dobre złego początki, bo jeszcze przed zmianą stron wyrównał niezawodny Jakub Pielok.
iPrime wyciągnął wnioski z pierwszej połowy i drugą rozpoczął od kolejnego szybkiego ciosu. Niespełna 60 sekund po wznowieniu gry do siatki Polonii trafił Mateusz Kiecko. Na domiar złego dla drużyny Andrzeja Moskala, w 73 minucie, do własnej bramki piłkę skierował Konrad Pasternak, ustalając wynik sobotniego spotkania.
Polonia spadła więc na ostatnie miejsce gwarantujące obecnie utrzymanie w lidze wojewódzkiej. Drużyna z Bogacicy jest jedyną ekipą w IV Lidze, która odniosła komplet zwycięstw.

POLONIA KARŁOWICE – POGOŃ PRUDNIK 2:1 (2:0)
2’ Karol Wanat 1:0
4’ Robert Strząbała 2:0
73’ Jakub Sadlej 2:1

Sędziowali – Jakub Konicki – Sebastian Stemplewski, Filip Kurasadowicz

Dwa ciosy w 4 minuty? Dla Polonii Karłowice nie jest to problem. I jak się później okazało to właśnie te trafienia przesądziły o zgarnięciu przez zespół Wojciecha Lasoty kompletu punktów. Bo później drużyna z Karłowic grała już nieco słabiej. Duży jednak wpływ miała na to czerwona kartka, którą w minucie 32 obejrzał Michał Zboch.
Pogoń stać było jednak tylko na jedną bramkę. W drugiej odsłonie kontakt prudniczanom dał Jakub Sadlej, ale na kolejne trafienie, już na remis, drużynę Marcina Wichra stać nie było. I to pomimo gry w przewadze przez ponad 60 minut.
Dobry start Polonii mógł zaskakiwać, jednak mecz z Pogonią pokazał, że z karłowiczanami liczyć się trzeba. Bo wysokie 4. miejsce po 5 rozegranych meczach przypadkiem już nie jest. Do pracy musi się mocno wziąć zespół z Prudnika. Jako jedyny wciąż czeka na premierowe oczka po powrocie do ligi wojewódzkiej.

LZS WALCE – PPO-PIAST STRZELCE OPOLSKIE 3:3 (2:1)
13’ Beniamin Glinka 0:1
33’ Jakub Piechota 1:1
36’ Przemysław Zawadzki 2:1
54’ Beniamin Glinka 2:2
64’ Marcin Rekus 2:3
83’ Patryk Paczulla 3:3

Sędziowali – Marcin Biegun – Wojciech Kowalczyk, Kinga Dąbska

Prawdziwy pojedynek dwóch bokserów. Od punktowania zaczęli goście, później kolejne rundy dla gospodarzy. Piast nie zamierzał się jednak poddawać i ponownie przechylił szalę na swoją stronę. By ostatecznie dać sobie wbić jeszcze jedną bramkę i podzielić się ostatecznie punktami.
Wszystko rozpoczął w 13 minucie najskuteczniejszy gracz PPO-Piasta i ostoja w ofensywie – Beniamin Glinka. I był to znakomity początek dla ekipy ze Strzelec Opolskich. Jednak później dwa błędy spowodowały, że to LZS doprowadził do wyrównania, a później też i wyszedł na prowadzenie. W przeciągu trzech minut do siatki Piasta trafili Jakub Piechota i Przemysław Zawadzki. Do przerwy więc prowadzenie zespołu Łukasza Kabaszyna.
Po zmianie stron znów o sobie dał znać Glinka. Dokładnie zrobił to w minucie 54. Tym samym w Walcach znów mieliśmy remis. Ale tylko przez kolejne 10 minut, bo właśnie po takim czasie ekipa ze Strzelec Opolskich wyszła na ponowne prowadzenie. Gola strzelił wówczas Marcin Rekus. I kiedy wydawało się, ze drużyna Macieja Kułaka wygra to spotkanie, doświadczeniem z opolskich boisk popisał się Patryk Paczulla.
Remis z wyżej notowaną ekipą z Walec na pewno ucieszyłby szkoleniowca przyjezdnych. Jednak odnoszę wrażenie, że z przebiegu gry w Strzelcach jest pewien niedosyt. Większy jest w LZS-ie, ale raczej spowodowany nie tym spotkaniem a całym początkiem sezonu. Choć powoli drużyna Łukasza Kabaszyna pnie się w górę stawki.

PO-RA-WIE WIĘKSZYCE – ODRA II OPOLE 3:1 (2:0)
25’ Dawid Kaciuba 1:0
45’+2’ Jakub Krysiak 2:0
52’ Dominik Bober 2:1
61’ Jakub Krysiak 3:1

Sędziowali – Mateusz Wąsiak – Przemysław Dudek, Adrian Czpak

To miał być mecz na przełamanie dla niebiesko-czerwonych. Nie dlatego, że Po-Ra-Wie gra słabo, ale dlatego, że w końcu taki mecz dla zespołu Adama Berbelickiego nadejść musi. Bo start nowej kampanii Odra ma naprawdę słaby i po 5. seriach zajmuje ona dopiero przedostatnie, 15. miejsce.
Już pierwsza połowa należała zdecydowanie do gospodarzy. W 25 minucie większyczan na prowadzenie wyprowadził ich najskuteczniejszy strzelec Dawid Kaciuba. Tuż przed gwizdkiem na przerwę prowadzenie podwyższył Jakub Krysiak. I ta bramka miała zespołowi Tomasza Hejduka dać względny spokój.
Dała do minuty 52. Wówczas na listę strzelców wpisał się Dominik Bober, czyli piłkarz Odry. Po złapanym kontakcie opolanie chcieli pójść za ciosem, próbując przejąć inicjatywę. Jednak po nieco ponad godzinie gry Po-Ra-Wie znów odskoczyło na dwa trafienia. Drugi raz bramkarza niebiesko-czerwonych pokonał Krysiak.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i to gospodarze mogli się cieszyć z kompletu punktów. A był to już ich komplet numer 2 w tym sezonie, stąd mały awans w tabeli.

RUCH ZDZIESZOWICE – LZS PIOTRÓWKA 5:3 (4:1)
8’ Kamil Szczypiński 0:1
18’ Arsen Goshovsky 1:1
31’ Arsen Goshovsky 2:1
36’ Przemysław Tramsz 3:1
45’ Piotr Strzelecki 4:1
53’ Bostan Amani 4:2
55’ Bostan Amani 4:3 (k.)
80’ Kacper Stępień 5:3

Sędziowali – Dawid Matyszczak – Miłosz Pukajło, Łukasz Jarczewski

Najlepsze spotkanie pod względem ilości bramek w tej kolejce. Przy Rozwadzkiej w Zdzieszowicach padło ich aż 8, z czego 5 zdobyli gospodarze a 3 goście.
Z tym, że strzelanie rozpoczął właśnie LZS. Już w 8 minucie wynik spotkania otworzył Kamil Szczypiński. Radość przyjezdnych nie trwała jednak zbyt długo. Już w 18 minucie wyrównał Arsen Goshovsky. Ten ofensywnie usposobiony obrońca wyprowadził też Ruch na prowadzenie, po nieco ponad pół godzinie gry. Chwilę później do siatki Piotrówki trafił inny defensor zdzieszowiczan – Przemysław Tramsz. A dzieła zniszczenia w pierwszej odsłonie dokończył Piotr Strzelecki.
Jednak na drugą połowę drużyna Łukasza Wichra nie wyszła. Za to na boisku fantastycznie zaczął odnajdywać się Bostan Amani. W 53 minucie zdobył bramkę na 4:2, a 120 sekund później doprowadził do wyrównania, pewnie wykorzystując rzut karny. I snajper LZS-u mógł jeszcze pójść za ciosem i doprowadzić do wyrównania, ale przegrał on rywalizację z golkiperem Ruchu.
Dopiero w minucie 80 gospodarze znów odetchnęli. Do siatki LZS-u trafił wówczas Kacper Stępień, czym też ustalił rezultat tego zwariowanego spotkania.
Nie da się jednak nie mieć poczucia, że zdzieszowiczanie, na starcie sezonu, serwują swoim kibicom niezłą arytmię serca. Fantastyczna gra a później fatalne przestoje. Na szczęście dla Ruchu nie odbija się to na zdobyczach punktowych.

MAŁAPANEW OZIMEK – MKS GOGOLIN 2:0 (0:0)
70’ Kacper Kamiński 1:0
90’+3’ Paweł Kubiak

Sędziowali – Damian Buszka – Dariusz Glik, Michał Bruzda

Spotkanie w Ozimku na pewno nie rozczarowało tych, którzy się na nie wybrali. Choć może pierwsza odsłona nie pozwalała na takie opinie.
Jednak w drugiej gra wyglądała znacznie lepiej. Większa skutecznością wykazali się ci, którzy byli faworytem przed pierwszym gwizdkiem. Pierwsza bramka dla Małejpanwi padła w minucie 70, kiedy to bramkarza MKS-u pokonał Kacper Kamiński. Już w doliczonym czasie gry drugą bramkę dla miejscowych zdobył Paweł Kubiak.
Sporo więc zmartwień ma już trener Adrian Pajączkowski. Dla gogolinian była to czwarta porażka (tylko jeden raz MKS wygrał). Oznacza to, że obecnie zajmują oni 14. miejsce, czyli to, po którym trzeba rozgrywać jeszcze dwumecz barażowy. Zupełnie inne nastroje w Małejpanwi. Drużyna Wojciecha Scisły rozkręca się ze spotkania na spotkanie. Obecnie ma już 10 punktów i plasuje się na 5. pozycji. Raczej patrząc w górę, niż w dół.

 

Zebrał Jakub Trzaska