Fot. Mirosław Szozda

Spisywany na straty nowicjusz ze Skorogoszczy przed tygodniem sensacyjnie odprawił z kwitkiem krapkowicką Unię dając sygnał ligowej konkurencji, by ta nie dopisywała sobie punktów przed rozegraniem zawodów. Wynik „poszedł w świat”, dlatego w drugiej serii gier – rozgrywanej na kędzierzyńskiej Kuźniczce – beniaminek traktowany był z taką samą powagą jak niedawno spadkowicz z Głuszyny.

Gospodarze rozpoczęli najlepiej jak można, bo już w 5 minucie gratulacje za snajperski instynkt odbierał ich najlepszy strzelec – Patryk Paczulla. Koncentracji miejscowym starczyło jednak ledwie na kilkanaście minut. Nie upłynął bowiem nawet kwadrans gry, gdy sposób na pokonanie Michała Kuchty znalazł… jego kolega z drużyny. Pechowcem okazał się obrońca Patryk Kowalczyk, który próbując zablokować dośrodkowanie jednego z rywali tak nieszczęśliwie to zrobił, że zaskoczył własnego bramkarza. „Męskie granie” w wykonaniu przyjezdnych niekoniecznie przypadło do gustu kędzierzynianom. Po niespełna pół godzinie boiskowej batalii rezultat po myśli LZS-u poprawił Jacek Janeczek i wynikiem 2-1 dla gości zakończyła się pierwsza odsłona tego pojedynku.

W drugiej nieco więcej piłkarskich atutów zaprezentowali Chemicy, a gdy dodać do tego szczyptę boiskowego farta – sukces gotowy. W 72 minucie Mateusz Chruściel pochylił głowę w geście rozpaczy, bo to po jego zagraniu ręką we własnej szesnastce arbiter nie miał wyjścia jak tylko wskazać na „wapno”. Do piłki podszedł ten, któremu przez ostatnie dni z pewnością śniła się niewykorzystana jedenastka w potyczce z Głuszyną. Tym razem – niejako na przełamanie – Paczulla uderzył już bezbłędnie i znowu było remisowo. Zanim goście na dobre zorientowali się o co chodzi dostali kolejnego „gonga” za sprawą Andrzeja Malika. Rezerwowy w talii trenera Roberta Latosika idealnie złożył się do dośrodkowania Piotra Stoklossy i po celnej główce z zaciśniętymi pięściami pognał jak szalony w kierunku ławki rezerwowych swojego zespołu.

Mylił się ten, kto sądził że to złamie twardego do tej pory przeciwnika. Przyjezdni zwarli szyki, by przeprowadzić akcję na wagę uratowania punktu, ale skuteczność nie była ich atutem w końcowych minutach. Dogodnych okazji nie wykorzystali Kamil Tramsz i Krzysztof Kachel, a spora w tym zasługa bezbłędnie spisującego się między słupkami kędzierzyńskiej bramki Michała Kuchty. Ryzykujących coraz bardziej skorogoszczan w doliczonym czasie gry, po szybkim kontrataku mógł dobić Malik, ale tym razem klasę pokazał Dawid Lach zażegnując niebezpieczeństwo.

Robert Latosik (trener, Chemik Kędzierzyn-Koźle)
: – Mamy bardzo ciężki kalendarz na początku rozgrywek, bo w pierwszych czterech spotkaniach trafiliśmy na spadkowicza i dwóch beniaminków. Na starcie rozgrywek beniaminek zawsze będzie dwa razy więcej angażował się w walkę niż inne drużyny. Nowicjusz ze Skorogoszczy zawiesił nam wysoko poprzeczkę, a ja jestem pewien że niejednemu w tej lidze zabierze punkty. Chemik dzisiaj to niemal zupełnie inna drużyna niż w poprzednim sezonie. Potrzebujemy czasu na to, by wszystko funkcjonowało jak należy, ale po drodze trzeba jeszcze zdobywać punkty. Potrafiliśmy wyjść z niemałych opresji, a to pokazuje że mamy drużynę z charakterem. Właśnie charakter był dzisiaj naszą dominującą cechą, za co chciałbym podziękować moim chłopakom.

Marcin Feć (trener, LZS Skorogoszcz): – Myślę, że na punkt dzisiaj sobie zasłużyliśmy, choć nie ukrywam, że w pewnym momencie zauważyłem, że moi chłopcy opadli z sił. Widocznie we znaki dał im się środowy mecz pucharowy. Walczyli jednak do końca, bo w doliczonym czasie gry mieliśmy chyba ze dwie dobre sytuacje, by uratować remis. Prawda jest taka, że nie możemy tracić takich bramek jak choćby tą z karnego. Po wyrzucie z autu przez przeciwnika jeden z moich zawodników ustawił się do przyjęcia piłki z wysoko uniesionymi rękami, jakby był na pojedynku bokserskim, a nie piłkarskim. Skończyło się na zagraniu ręką i karnym, który pobudził zespół Chemika. Za chwilę znowu dostaliśmy po głowie drugi raz i przegraliśmy mecz. Nie zwieszamy głów, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że każdy następny mecz będzie równie ciężki.

Bank Spółdzielczy w Leśnicy 4 liga opolska:
Chemik Kędzierzyn-Koźle – LZS Skorogoszcz 3-2 (1-2)

1-0 Paczulla-5., 1-1 Kowalczyk (samob.)-14., 1-2 Janeczek-27., 2-2 Paczulla (karny)-72., 3-2 Malik-73.

Chemik K-Koźle: Kuchta – Machnik, Kowalczyk, Łątkowski, Augustyn – Gromelski (59. Cymerman), Nikolajczyk (46. Malik), Sadyk (65. Abramik), Stoklossa (84. Ciukaj) – Chojnowski – Paczulla.
Trener: Robert Latosik.

LZS Skorogoszcz: Lach – Chorążeczewski, K. Stupak, Stawecki, P. Tramsz – K. Tramsz, B. Stupak (58. Maślankiewicz), Kolanko (84. Nowak), Witkowski (69. Paczek), Chruściel – Janeczek (81. Kachel).
Trener: Marcin Feć.

Żółte kartki: Chojnowski, Ciukaj, Augustyn – K. Tramsz, K. Stupak.

Sędziował: Daniel Szpila (Kluczbork).

Widzów: 150.