Reporterski szlak naszego wysłannika tym razem zawiódł go do Kotorza Małego, gdzie swoje mecze rozgrywa miejscowy Silesius. Być może nie wszyscy wiedzą, że nazwa tej miejscowości jest cokolwiek myląca. Albowiem Kotórz Mały jest sporo większy od sąsiedniego Kotorza Wielkiego, a jeśli chodzi o liczbę mieszkańców, to w Kotorzu Małym jest ona prawie trzykrotnie większa.

Za to wielu osobom związanych z opolską piłką nożną doskonale znana jest postać Norberta Komora – prezesa Silesiusa. Pan Norbert z Silesiusem związany jest od samego początku i od pierwszych dni powstania klubu znajduje się w jego władzach. Początek obecnego sezonu nie jest zbyt udany dla Silesiusa, gdyż klub ten w sześciu dotychczas rozegranych spotkaniach uzbierał raptem dwa punkciki. Szansy na kolejną zdobycz miejscowi szukali w sobotnie popołudnie w derbach powiatu opolskiego. Zwłaszcza, że ich rywal Śląsk Łubniany również nie zachwyca, do mocarzy nie należy i przed spotkaniem na swoim koncie miał tylko pięć punktów.

Przed meczem reporter OZPN – u przeprowadził krótką rozmowę z prezesem klubu – Norbertem Komorem.

– Ćwierć wieku jest Pan na stanowisku prezesa klubu. Na „prezesowaniu” z pewnością się Pan zatem zna. Ale nie tylko na tym. Od 7 lat odpowiada Pan za stan murawy boiska opolskiej Odry. Od tego momentu skończyły się problemy z murawą przy Oleskiej 51, co więcej często używa się w odniesieniu do niej słowa „dywan”.
– Gdy Odra grała w 2 lidze, to specjaliści twierdzili, że murawa w Opolu była jedną z najlepszych w Polsce. Teraz w 1 lidze w dalszym ciągu jest w bardzo dobrym stanie. Skąd się na tym znam? Lata praktyki i obserwacji. Istotna z pewnością jest też kwestia nawożenia.

– Po serii niepowodzeń w lidze Silesiusa, posadę trenera stracił Krzysztof Job.

– Nie stracił, tylko sam zrezygnował. Doszedł do wniosku, że musi odpocząć i potrzeba było przeprowadzić zmiany.

– W ostatniej kolejce zdobyliście trzy bramki i cenny punkt na boisku lidera w Byczynie.
– Bardzo szkoda tej straty, gdyż w 88 min wyszliśmy na prowadzenie 3-2. Pechowo straciliśmy bramkę w 92 min. Jest niedosyt, ale przed meczem remisik w ciemno byśmy wzięli.

– To zapowiedź marszu w górę tabeli Pana drużyny?
– Tak, oczywiście. Poprawa była w Byczynie, sądzę, że się odblokowaliśmy i teraz już wszystko pójdziemy w dobrym kierunku.

Relacja

Należy żałować, iż to spotkanie oglądała jedynie garstka widzów. Grad bramek, jeszcze więcej emocji, zmienność nastrojów obydwu drużyn i na deser piękne gole. Spotkanie rozpoczęło się z blisko 20 – minutowym opóźnieniem, gdyż arbiter zarządził powtórne oznakowanie linii na boisku. Padające od kilku dni deszcze rozmyły linie, a mało widoczne było zwłaszcza oznakowanie pola karnego.

Wszystko zaczęło się od wspaniałego rajdu piłkarza gości Eltona w 25 min, który mijał swoich rywali jak tyczki slalomowe. Jego akcję zakończył faulem w polu karnym jeden z obrońców miejscowych i przyjezdni stanęli przed szansą objęcia prowadzenia, gdyż sędzia podyktował rzut karny. Uderzenie Łukasza Świrskiego w dobrym stylu obronił Jakub Koczwański, który obronił również dobitkę z bliskiej odległości tego samego zawodnika. Nie był to jednak koniec akcji, gdyż futbolówka wróciła po chwili w pole karne i tam z bliska do siatki skierował ją Sebastian Czech. Ten gol wywołał wielkie protesty na ławce rezerwowych Silesiusa, a przebywające tam osoby domagały się od arbitra cofnięcia decyzji z powodu „spalonego”.

Później emocje jak u Alfreda Hitchcocka już tylko rosły. Pomiędzy 35 a 37 minutą gospodarze zdobyli dwie bramki i wyszli na prowadzenie. Gdy w 52 min osiągnęli dwubramkową przewagę, wydawało się, że złamali tym samym opór przyjezdnych. Nic z tych rzeczy. Tym razem gościom potrzeba było zaledwie 3 minut, aby doprowadzić do wyrównania. Dodało im to animuszu, ale nie przyniosło wymiernych korzyści. W końcówce fatalnie pudłujący wcześniej Kaique ponownie dał prowadzenie miejscowym. W doliczonym czasie gry końcowy wynik ustalił Radosław Dembiński.

Cudowne, śliczne, ładne, wspaniałe, porywające – czyli piękne bramki.

2-1 Tkacz, pięknie przymierzył z 20 metrów i jego uderzenie wylądowało w górnym rogu bramki
3-2 Elton, po dobrym dośrodkowaniu Nesterowa, będący w pełnym biegu Brazylijczyk uderzył bardzo mocno i precyzyjnie głową w róg bramki
3-3 Czech, fantastyczny strzał napastnika Śląska z 30 metrów. Wyciągnięty jak struna bramkarz miejscowych nie miał szans, gdyż piłka wylądowała w górnym rogu
4-3 Kaique, świetne uderzenie z 25 metrów, po którym piłka jak pocisk sunęła po murawie. Zawodnik znakomicie wykorzystał śliską murawę, a piłka wylądowała w rogu bramki
5-3 Dembiński, wisienka na torcie. Pomocnik Silesiusa ograł obrońcę na linii „szesnastki”, przełożył sobie piłkę i posłał ją na bramkę. Tym uderzeniem Dembiński „zdjął pajęczynę z okienka”.
– Poszło po długim rogu, jak po sznureczku – opisywał swoje trafienie Dembiński. – Bramkarz za bardzo nie miał tam nic do powiedzenia. Nie wiem, która bramka była najpiękniejsza, a ładnych było kilka. Na pewno gol na 3-3 kolegi z Łubnian i moja bramka były podobnej urody.

Wypowiedzi trenerów
Dariusz Broll (Śląsk): W moim odczuciu mecz był trochę nierówny. W pierwszej części graliśmy dobrze, ale moment zawahania i już przegrywaliśmy 1-2. Później znowu się odbudowaliśmy i doprowadziliśmy do wyniku 3-3. Niestety kontuzje i różnego rodzaju sytuacje losowe w końcówce spowodowały, że nie udało się nam dojechać z tym remisem do końca. Mecz stylowo wokół remisu, ale przeciwnik strzelił dwie bramki więcej i dlatego zwyciężył. Bardzo fajne bramki, zwłaszcza dwie w wykonaniu naszych rywali, po uderzeniach zza 16 metrów. Nie mamy się jednak czego wstydzić, gdyż dwa nasze gole również były przedniej urody.
Maciej Miga (Silesius): Bardzo, bardzo fajny mecz z dużą dawką emocji. Przegrywaliśmy 0-1, wyciągnęliśmy na prowadzenie 3-1, aby to stracić i remisować 3-3. W końcówce udało nam się strzelić dwie bramki, więc widać, że emocji nie brakowało. Rzadko się zdarza, aby w jednym spotkaniu padło tyle przepięknych goli. Co bramka, to ładniejsza. Szacunek dla drużyny Łubnian, że potrafili się podnieść z 1-3 na 3-3. Wtedy moja drużyna nie spuściła głów, tylko poczyniliśmy zmiany i zagraliśmy ofensywnie. Za to należą się brawa chłopakom, że grali do końca. Dlatego wygraliśmy, a było to nasze pierwsze zwycięstwo w sezonie. Naprawdę bardzo się cieszę z tej wygranej.

Ciekawa postać – Jarosław Sokolski
– Śmiem twierdzić, że bez niego klubu pewnie by nie było – mówi o nieżyjącym już założycielu Silesiusa i jego pierwszym prezesie, aktualny prezes Norbert Komor. – Pamiętam do dzisiaj, że kiedyś siedzieliśmy razem koło kiosku i Jarek powiedział: „Robimy klub”. W Osowcu jest, a u nas go brakuje”. W tamtych czasach w Osowcu grało ze mną włącznie, 10 chłopaków z Kotorza. Silesius to jego inicjatywa i nic dziwnego, że został jego prezesem. Był bardzo dobrym organizatorem i umiał wiele rzeczy załatwić. A czasy były takie, że ciężko było zorganizować worek cementu. Dla innych to był problem, ale nie dla Jarka. Potrafił poprzez swoje kontakty załatwić również ludzi z Obrony Cywilnej, którzy za kiełbaskę i piwko pracowali przy budowie boiska. Miał dobry kontakt z ludźmi, dar przekonywania i odpowiednie do ludzi podejście. Umiał ich pozytywnie nastawić i zmotywować do pracy. Sam Sokolski włożył również dużo swojej pracy. Jako właściciel firmy dostarczał do budowy boiska swój sprzęt (koparki, spycharki), jak również materiały budowlane. Był wielkim kibicem piłki nożnej, praktycznie był na każdym meczu opolskiej Odry. Prezesował Silesiusowi przez 15-20, a na dłużej nie pozwolił mu stan zdrowia. Ale nawet gdy był chory, to drużyna i boisko w Kotorzu Małym były dalej jego oczkiem w głowie. Gdy był już na wózku inwalidzkim, to na boisko przywoził go jego syn. Jarek cieszył się wtedy, że jego praca nie poszła na marne. Że istnieje i dobrze funkcjonuje boisko, na którym gra założony przez niego klub.

Protokół
Silesius Kotórz Mały – Śląsk Łubniany 5-3(2-1)

0-1 Czech – 26., 1-1 Studenny – 35., 2-1 Tkacz – 37., 3-1 Tomczak – 52 (karny)., 3-2 Elton – 65., 3-3 Czech – 68., 4-3 Kaique – 82., 5-3 Dembiński – 90.

Silesius
: Koczwański – Sobieraj (33. Piątkowski), Pęchra, Sokolski, Fuhl – Tkacz, Tomczak, Dembiński, Kaique – Studenny (75. Zmuda), Wojciechowski (46. Kostenko).
Trener Maciej Miga.

Śląsk: Bińkowski – Strzys, Świrski (55. Holeczke), Serwuszok, Stawecki – Nesterów, Śnieżek, Czajkowski, Elton, Wiercioch (46. Tracz) – Czech (75. Pankala).
Trener Dariusz Broll.

Sędziował: Adrian Czpak (Opole).

Żółte kartki: Sokolski, Kaique, Dembiński – Czajkowski, Tracz.

Widzów 30.

Ludowy Klub Sportowy Silesius Kotórz Mały
Rok założenia: 1974
Barwy: niebiesko – żółte
Adres: Kotórz Mały, ul. Boiskowa 1
46-045 Turawa
Prezes: Norbert Komor
Trener: Maciej Miga

LKS Silesius Kotórz Maly sprostał wyzwaniu 👍

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 24 września 2017

Reporter Sławomir Jakubowski.