Przed meczem Czarnych Kalinów-Kalinowice z Rożniątowem bukmacherzy wywindowaliby zapewne stawkę za postawienie na zwycięstwo drużyny gości. Jakże by inaczej skoro do tej pory zgromadzili oni dokładnie pięć razy mniej punktów niż kalinowianie. Ekipa z Rożniątowa dzierżyła w dodatku palmę pierwszeństwa wśród zespołów najgorzej broniących w lidze przewodząc w tej kwestii stawce 14 ekip z mało chlubną średnią ponad 5 straconych goli w meczu. Faworyt niedzielnej konfrontacji wydawał się więc pewny, ale jak to w sporcie bywa „papierowe dywagacje” nijak mają się czasami do boiskowych wydarzeń.
Tak było i w tym przypadku. „Kurs” na rożniątowian wzrósł zdecydowanie już po pierwszej akcji Kalinowa. Wykończył ją Piotr Cebula i na trybunach powoli zaczęto „dzielić skórę na niedźwiedziu” typując dwucyfrową wygraną miejscowych pupili. Kibiców gospodarzy błyskawicznie uciszył Marek Grabiec pakując futbolówkę między słupki bramki Czarnych dosłownie chwilę po wznowieniu gry od środka boiska przez jego kolegów. Nie była to ostatnia niespodzianka w derbach gminy Strzelce Opolskie, bowiem po dwóch kwadransach gry Rafał Obruśnik dał sensacyjne prowadzenie przyjezdnym prowadzonym, przynajmniej według protokołu, przez damską rękę kierownik drużyny i zarazem żonę strzelca – Natalię Obruśnik.
Na przerwę obydwa zespoły schodziły jednak pogodzone remisem i trzeba przyznać, że był to sprawiedliwy wynik. Goście w niczym nie przypominali „czerwonej latarni” z tabeli stwarzając sobie, podobnie jak ich rywale, kilka bramkowych sytuacji. Drugą odsłonę gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia i po 15.minutach rozwiali wszelkie wątpliwości, kto zasłużył na pełną pulę w tym spotkaniu. W roli głównej ponownie wystąpił Piotr Cebula, który najpierw z ostrego kąta zaskoczył bramkarza przyjezdnych, by dokładnie po godzinie gry postawić pieczęć nad wygraną swojego zespołu uderzeniem z dystansu. Wcześniej bliski szczęścia po drugiej stronie boiska był Mateusz Foltyn. Akcję gości od własnej bramki rozpoczął golkiper Bernard Wolany, którego daleki wykop przedłużył głową Grzegorz Trzeciak. Foltyn mógł z piłką zrobić wszystko, na szczęście dla miejscowych wybrał podręcznikowy wariant „jak nie należy strzelać na bramkę” trafiając wprost w bramkarza.
W drużynie pokonanych wielkie brawa za kilka naprawdę efektownych interwencji zebrał od kibiców wspomniany wyżej Wolany. Pan Bernard w styczniu skończył 51 lat, ale formy, zwinności i odwagi pozazdrościć mógł mu niejeden młokos biegający za piłką po murawie. – Nie przyszła nam ta wygrana dzisiaj łatwo, ale takie są nasze mecze z Rożniątowem. Dwa poprzednie derbowe starcia z tym zespołem na naszym boisku kończyły się remisami 2-2. Nie ma więc znaczenia gdzie oni, a gdzie my jesteśmy aktualnie w tabeli. Nasze spotkania zawsze są wyrównane, ale to tylko dobrze dla kibiców – zaznaczał Robert Pastuch, prezes Czarnych Kalinów-Kalinowice.
Protokół
B-klasa gr.6: LKS Czarni Kalinów-Kalinowice – LKS Rożniątów 4-2
1-0 Cebula-1., 1-1 Grabiec-2., 1-2 Obruśnik-31., 2-2 Rangosz-38., 3-2 Cebula-55., 4-2 Cebula-60.
Czarni: Mleczek – Suchan, Wołochowicz, Rangosz (39. Kupiec), Zarówny, Zwiech, Wawrzyńczyk, Szerbiński (46. Kozłowski), Klubikowski, Szczeciński, Cebula.
Trener: Jerzy Koteluk.
Rożniątów: Wolany – Berlak (88. Pierskała), Burejza, Foltyn, Chmiel, Grabiec, Szopa (46. Rzytki), Kaliciak (46. Gogolok), Obruśnik, Trzeciak, Wojtczak.
Trener: Natalia Obruśnik.
Żółte kartki: Mleczek.
Sędziował: Daniel Polaczek (Otmice).
Widzów: 80.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1662715433792004.1073741944.524884664241759&type=1&l=3d048e8906
Reporter Mirosław Szozda.