– Ufff… – odetchnął z ulgą Krzysztof Moszek, po ostatnim gwizdku arbitra w tym sezonie. – Za mojej kadencji nie mieliśmy podobnej okazji, by fetować sukcesy dlatego pomeczowa imprezka będzie jak najbardziej uzasadniona – mówił prezes mistrza krapkowickiej „serie B”. Biesiadowanie świeżo upieczonego A-klasowca trwało do późnych godzin wieczornych, ale trudno się dziwić, bo w tym przypadku feta odkładana była co najmniej od kilku sezonów. Trzy nieudane podejścia do awansu nie zniechęcały krępnian, wręcz przeciwnie. – Z dzisiejszej perspektywy myślę, że owe niepowodzenia zrobiły nas silniejszymi. Szczytem naszego pecha był w jednym z sezonów brak odpowiedniego współczynnika gwarantującego awans z drugiego miejsca. Zabrakło nam wtedy… 0,04 punktu! – kręci głową wspominając niedawne czasy pan Krzysztof, który zarządza klubem od 4,5 roku. To za jego rządów Korona stanęła na nogi sportowo i organizacyjnie, choć to ostatnie zawdzięcza pomocy ludzi, którym na sercu leży dobro ich „oczka w głowie”. – Na wsi niewiele się dzieje, a piłka nożna jest jedyną rozrywką dla mieszkańców. W niedzielne popołudnia spotykają się tutaj nie tylko zagorzali kibice, ale także ci których do niedawna nie podejrzewałbym o zainteresowanie futbolem. Tak było choćby podczas meczu z Otmętem, na którym padł rekord frekwencji, oczywiście ze sporym udziałem fanów drużyny z Krapkowic – zauważa Moszek. Miejscowi fani dodają, że meczowa frekwencja nierzadko „bije” nawet tą na spotkaniach trzecioligowych „Zdzichów”.

Ledwie 9 tysięcy złotych na rok działalności starczałoby klubowi spod Zdzieszowic na sportową wegetację. Opłaty związkowe i wyjazdy pochłaniają większą część budżetu, na szczęście skarbiec uzupełniają groszem miejscowi dobrodzieje. W gronie tych większych, ale i mniejszych „udziałowców” znajduje się więc firma Wakro oraz indywidualni sponsorzy w osobach Krystiana Poli, Grzegorza Kulpoka, Marka Kalli i Mariusza Foriasza. – To są te podmioty i osoby, na które zawsze możemy liczyć. Mamy więc dodatkowe środki na sprzęt sportowy, czy poczęstunek pomeczowy dla zawodników. Oczywiście doceniam także wkład pracy rąk w klubie, a tu największe wsparcie mam w Andrzeju Zimermanie, który mimo, iż formalnie nie funkcjonuje nigdzie w strukturach klubu jest moją „prawą ręką” i na niego mogę liczyć praktycznie we wszystkim. Mam też stałego specjalistę od robienia linii, a to też coś w ferworze tylu spraw do ogarnięcia przed każdym meczem – dodaje sternik klubu, który zamiast prezesowskiej teczki i garnituru nierzadko sam przywdziewa „roboczy drelich” łapiąc się za kosiarkę, czy za pranie meczowych strojów. Warunki od uprawiania sportu od strony socjalnej piłkarze Korony mają znakomite, bo klubowy budynek wyposażony jest we wszystko czego potrzeba. Jedyne „ale” dotyczy stanu boiskowej murawy, która nie pozwala krępnianom na granie w stylu katalońskiej „tiki-taki”. Gospodarze sięgają więc najczęściej po proste środki, które jak widać też przynoszą zamierzone efekty, choć może w nieco mniej efektownym stylu. – Chcielibyśmy grać trochę inną piłkę, niestety na tej nawierzchni nie da się grać kombinacyjnie. Wypadałoby więc nam życzyć lepszego stanu murawy w A-klasie – podkreślał kapitan krępnian Tomasz Damrat, który przez wiele lat grywał na zdzieszowickim „stole” przy Rozwadzkiej.

Futbolowy klub z Krępnej istnieje nieprzerwanie od czasów powojennych, ale nowe pokolenie z prezesem z ledwie czterdziestką „na karku” pisze nową historię, w której nie brakuje trudniejszych chwil. – Ilu piłkarzy tyle charakterów i zrozumienie i pogodzenie wszystkich jest chyba w tym wszystkim najtrudniejsze. Oczywiście główna w tym rola Jerzego Ryncarza, który wykonał świetną robotę na trenerskiej ławce, od czasu do czasu wspomagając nas samemu na boisku. Były ciężkie momenty, zwłaszcza wtedy, gdy w ostatniej chwili wypuszczaliśmy awans z rąk. Przetrwaliśmy to co najgorsze, a dzisiaj silniejsi o te doświadczenia możemy wspólnie świętować. Osobiście mogę więc chodzić z podniesioną głową, a w najbliższy piątek spełniony awansem zespołu formalnie zrezygnuję z dalszego prowadzenia klubu – zaskakuje Krzysztof Moszek. – Ta decyzja dojrzewała we mnie wcześniej, ale za namową samych zawodników postanowiłem pociągnąć to wszystko do końca sezonu. Teraz muszę wywiązać się z obietnicy wobec żony, co nie oznacza że zostawiam Koronę samej sobie. Ponad 4 lata temu zasialiśmy ziarno, które dzisiaj zaczyna kiełkować. Teraz wystarczy pielęgnować to wszystko i liczyć na kolejne zbiory. Klub zawsze może liczyć na moją pomoc, a jako kibic będę starał się być na każdym meczu Korony na naszym boisku – kończy prezes.

Jak wyglądały ostatnie w tym sezonie zawody w Krępnej? „Do czterech razy sztuka” – mówili po meczu z Otmętem fani Korony, którzy w niedzielne popołudnie w końcu mogli świętować awans swoich pupili do „serie A”. Wcześniej krępnianie meldowali się dwa razy na drugim, raz na trzecim miejscu, a po „wisienkę na torcie” za każdym razem sięgał kto inny zostawiając Koronę w B-klasowym towarzystwie na kolejny sezon. W tegorocznych rozgrywkach sprawy potoczyły się na tyle atrakcyjnie (przynajmniej dla kibiców), że o awansie rozstrzygał ostatni mecz między dwiema zainteresowanymi promocją drużynami. Zainteresowanie meczem kończącym B-klasowy serial przeszło najśmielsze oczekiwania, bo na trybunach boiska zameldowało się około 400 kibiców! Gospodarzom, za sprawą jesiennego, skromnego wyjazdowego zwycięstwa (1-0) wystarczał remis, ale nikt w potyczce z Krapkowicami nie zamierzał kalkulować, co potwierdziły już pierwsze minuty pojedynku. Gospodarze pokazali przyjezdnym jak wielkim atutem jest ich rozegranie piłki z autu i po dwóch bliźniaczo podobnych zagraniach Korona prowadziła z wiceliderem 2-0. Najpierw Marcin Rybiałek wrzucił futbolówkę zbiegającemu na „krótki słupek” Michałowi Piesze, by kilka minut przed przerwą powtórzyć to samo z obsadą w roli strzelca w osobie Łukasza Ryncarza.

W pierwszej połowie krapkowiczanie praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Michaela Kaufa i mieli nad czym myśleć w szatni przed wyjściem na drugą część spotkania. Tę rozpoczęli najgorzej jak mogli, bo ledwie po kilku minutach ich golkiper po raz trzeci musiał sięgać do siatki. W polu karnym Otmętu spóźniony wślizgiem Damian Nowak „ściął” imponującego jeszcze dynamiką 47-letniego Jerzego Ryncarza, a karnego na gola numer trzy zamienił niezawodny w tym elemencie Tomasz Damrat. „Gwoździa do trumny” słabo wyglądającym tego dnia przyjezdnym wbił Grzegorz Haręża i przy ławce rezerwowych Korony eksplodowały korki od szampanów. – Ta drużyna pisze historię naszej wsi, bo od przyszłego sezonu Korona po raz pierwszy w swej historii zagra na wyższym szczeblu – zaznaczał pan Reinhold, wierny kibic „świeżo upieczonego” A-klasowca.

Piotr Adamek (Otmęt Krapkowice): – Gratulacje dla ekipy z Krępnej, która dzisiaj pokazała, że zasługuje na A-klasę. Wynik mówi zresztą sam za siebie, a moim zdaniem to najlepsza drużyna w lidze i nie ma w tym przypadku, że to ona zajęła pierwsze miejsce. Wygrała drużyna, której bardziej zależało jeśli chodzi o zaangażowanie na murawie. Zagraliśmy dzisiaj słabszy mecz, podobnie zresztą jak dwa poprzednie ze Strzeleczkami i Dąbrówką Górną, choć tamte udało nam się szczęśliwie wygrać.

Tomasz Damrat (Korona Krepna)
: – Mamy co świętować, bo to historyczny sukces naszego klubu. Wcześniej albo nie sprostaliśmy sportowo, albo zabrakło nam punktu w klasyfikacji wicemistrzów branych pod uwagę do baraży. Dzisiaj nie musieliśmy się na nikogo oglądać i sami zadecydowaliśmy o swoim losie. Mamy dla kogo grać, co pokazała choćby dzisiejsza frekwencja na trybunach. Czego nam życzyć w A-klasie? Chyba lepszej murawy, bo ta którą dysponujemy nie pozwala nam na prowadzenie takiej gry, jaką chcielibyśmy pokazać naszym kibicom.

Protokół:
Klasa B, gr.10 Korona Krępna – Otmęt Fans Krapkowice 4-0 (2-0)

1-0 Michał Piecha (głową) – 7., 2-0 Łukasz Ryncarz-37., 3-0 Damrat (karny)-52., 4-0 Grzegorz Haręża-88.

Korona: Kauf – Mateusz Piecha, G.Haręża, Damrat, Brzozowski, Wiora (82.Konietzny), Rybiałek, K.Haręża (68.Łubiński), Michał Piecha (77.M.Moszek), Pola (46.J.Ryncarz), Ł.Ryncarz.

Trener: Krzysztof Moszek.

Otmęt: Opioła – Adamek (68.Szołtysik), Kimmel, Nowak, Myśluk, Wymysłowski (62.Rychter), Orłowski, Jarczewski (62.Mutke), Broniewicz, Kołodziej, Gajowy.
Trener: Piotr Adamek.

Żółte kartki: Pola – Kołodziej, Jarczewski, Orłowski.

Czerwona kartka: Orłowski – 84 min. (druga żółta).

Sędziował: Grzegorz Orzeł (Kędzierzyn Koźle).

Widzów: 400.

Ludowy Klub Sportowy Korona Krępna
Rok powstania klubu: 1946
Barwy: granatowo-żółte
Adres: Krępna, ul. Jasiońska 11A

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej 19 czerwca 2018

Reporter Mirosław Szozda.