Jeszcze niedawno Marcin Kochanek był wyróżniającym się arbitrem pracującym na czwartoligowych boiskach. Teraz nasze drużyny mają dużo szczęścia, jeśli to właśnie on sędziuje ich mecze. A to dlatego, że od dwóch lat znajduje się on już regularnie w obsadzie meczów PKO Ekstraklasy czy Fortuna I Ligi.

To właśnie Marcin Kochanek przeprowadził szkolenie sędziowskie dla młodych piłkarzy i piłkarek grających w kadrach Opolskiego Związku Piłki Nożnej. Podczas niego ekstraklasowy arbiter zaprezentował materiały filmowe kontrowersyjnych sytuacji z różnych aren sportowych. Opowiedział też, jak trudną pracą jest praca arbitra. Dużo mówił również o szacunku dla sędziów, którego, niestety, czasem brakuje.

My skorzystaliśmy z okazji i po szkoleniu podpytaliśmy właśnie naszego arbitra o wszystkie te elementy.

Jakub Trzaska, OZPN: Zacznijmy od pytania, które pada pewnie najczęściej, ale jest jakby niezbędne w rozmowach z sędziami, obojętnie jakiego szczebla. Praca arbitra jest pracą bardzo trudną, bardzo wymagającą i bardzo niewdzięczną. Bo w większości przypadków to wy będziecie uważani za winnych w poszczególnych sytuacjach.

Marcin Kochanek, sędzia PKO Ekstraklasy i Fortuna I Ligi: Jak są kontrowersyjne decyzje, to zazwyczaj u nas się szuka winy – to fakt. I jest też takie powiedzenie piłkarskie, że o sędziach się nie mówi wcale albo się mówi źle. W tym pierwszym przypadku dla nas jest jasne, że wykonaliśmy na boisku dobrą robotę.

Tak naprawdę, dla mnie liczy się jedynie opinia obserwatora meczowego, który ocenia nas podczas pracy. Jest też samoocena, którą przygotowuje się po każdym meczu. Wtedy dokonuje się analizy meczu z własnej perspektywy. I na końcu jest zawsze jeszcze ocena naszych przełożonych, którzy wysłali nas na dany mecz.

Całkowicie odcinam się od tej zewnętrznej opinii, nie przejmuje się nią. Bo nawet jeśli zadaje się pytanie trenerom, właśnie podczas różnych szkoleń, czy przeczytali kiedykolwiek przepisy gry w piłkę nożną, to odpowiedź zazwyczaj jest negatywna. I to pokazuje, że wiedza na temat zasad, wśród szkoleniowców czy zawodników, jest niestety na niskim poziomie. A co dopiero powiedzieć o kibicach.

Aspekt psychologiczny i silna głowa – to jest klucz do trzymania się w ryzach jako sędzia?

Kwestia silnego mentalu, jak to my mówimy, jest bardzo ważna. Jeśli ktoś tego nie ma, nie urodził się z tym, nie nabył tego z czasem, to może mieć duże problemy w odnalezieniu się w roli sędziego. Szczególnie gdy dochodzą mecze podwyższonego ryzyka, mecze na szczycie albo, po prostu, gdy na trybunach zasiada kilkanaście tysięcy kibiców. To jest bardzo ważne, żeby być silnym i dobrze przygotowanym mentalnie.

Szacunek do arbitra – to hasło, które bardzo często pojawia się w ostatnim tygodniu na Opolszczyźnie. Niestety poprzedni weekend nie był łatwy dla sędziów z naszego regionu. To też jest bardzo ważne, żeby ten szacunek był z każdej strony dla każdej strony. Obojętnie, czy jest to PKO Ekstraklasa czy Klasa B.

Dokładnie. Mieliśmy trzy przypadki tylko w jeden weekend, gdzie doszło do naruszenia nietykalności osobistej sędziego. To hasło, o którym wspomniałeś, jest bardzo ważne. Bez nas te mecze nie będą się odbywały i zawodnicy, trenerzy czy nawet kibice muszą to wziąć pod uwagę.

Jesteśmy częścią pojedynku, często częścią jakiegoś większego widowiska. Nasza praca jest równie trudna i ciężka, jak praca piłkarzy na boisku a trenerów przy linii. My się do tego zawsze przykładamy najlepiej, jak potrafimy. My, jako sędziowie, najczęściej nie oceniamy pracy zawodników czy trenerów, po niedokładnych podaniach, zagraniach czy też decyzjach. Z drugiej strony oczekiwalibyśmy tego samego. I też większego zaufania do naszej pracy.

Jak jesteśmy przy czasie, to jest on teraz dobry dla Marcina Kochanka? Debiut w PKO Ekstraklasie i już taki pełen udział w tych rozgrywkach to potwierdza.

Osobiście bardzo cieszę się z tego ostatniego okresu, bo faktycznie, od bodajże 2 lat, wszedłem na wyższy poziom i sędziuje mecze Ekstraklasy. Ale ja w swoim podejściu też nic nie zmieniłem. Cały czas rzetelnie pracuję, wykonuje dokładnie te same treningi. Nie chodzę z głową w chmurach, sodówka nie uderzyła (śmiech).

Ciężką, mozolną pracą doszedłem tam, gdzie jestem. I mam nadzieję, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Bardzo mnie nurtuje to, czy łatwo Ci się było dostosować do tego, że jeszcze ktoś na Ciebie i na Twoją pracę dodatkowo patrzy, od razu ją analizje. Mam tu na myśli sędziów z wozu VAR. Teraz to już pewnie dla Ciebie normalka. Ale na samym początku, miałeś z tym problem, że ktoś od razu Cię ocenia?

Przyznam, że na początku te mecze były trochę nerwowe (uśmiech). Każda sytuacja zostawała sprawdzana i to podbiegnięcie do monitora powodowało, że sędziowało się trochę inaczej. Teraz już nabyłem odpowiednie doświadczenie, też właśnie poprzez to, że sam jeżdżę jako sędzia na wozie VAR na mecze I Ligi i Ekstraklasy.

Sędziowie na wozie są po prostu częścią naszego składu. I oni nam pomagają podjąć prawidłową decyzję. Nie liczy się popełniony błąd na boisku jeśli został on skorygowany przez sędziów VAR. Ponieważ po meczu wszyscy są zadowoleni i nikt o naszej pracy nie mówi.

A miałeś taką sytuację, że myślałeś sobie „kurcze, przecież podjąłem właściwą decyzję, co on mi tu gada w słuchawce”?

Oczywiście, że miałem (śmiech). Czasem są faktycznie sytuacje, że nie jesteśmy przekonani o decyzji. I ja już teraz umiem powiedzieć sędziemu na wozie „sorry, nie widziałem dokładnie, weź to proszę sprawdź”. I nie mam też już problemu z podbiegnięciem do monitora, żeby sobie obejrzeć jeszcze raz daną sytuację.

Ale faktycznie miałem takie sytuacje, szczególnie na samym początku, gdzie mówiłem „no nie ma szans”. Byłem pewien, że dane zdarzenie został przeze mnie dobrze oceniona z boiska. Natomiast podbiegając później do monitora widziałem, że jednak źle ją oceniłem.

I to jest właśnie to. My na boisku mamy zazwyczaj tylko jedno spojrzenie, jedną perspektywę. A sędziowanie meczu z wykorzystaniem wozu VAR daje nam tą szansę, że możemy zobaczyć daną sytuację z innych perspektyw, z innych kamer, w powtórkach, często z użyciem slow motion. Więc to może dać zupełnie inny obraz poszczególnych wydarzeń boiskowych. I już nie mam problemów ze zmianą decyzji (śmiech).

Na koniec. Co byś z tego miejsca powiedział osobom, które chciałyby zostać sędziami piłkarskimi. Bo Ty jesteś żywym przykładem na to, że można przebyć drogę od niższych lig do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.

Na pewno to, że sędziowanie to naprawdę super przygoda. Jeśli ktoś chce być uczestnikiem wydarzeń sportowych, meczów piłkarskich, to jest to fajne spojrzenie z innej perspektywy.

Warto być sędzią, ponieważ można być elementem tej całej układanki, ale można też zawrzeć naprawdę fajne znajomości.

Sędziowanie uczy też wytrwałości, cierpliwości. Reagowania pod wpływem stresu. Więc ma w sobie dużo elementów, które mogą się przydać w życiu codziennym, m.in. w pracy. Naprawdę każdego zachęcam do spróbowania swoich sił jako sędzia.

I to też droga do Ligi Mistrzów czy mistrzostw Europy, świata…

Dokładnie. To są marzenia i cele, które każdy sędzia powinien sobie stawiać. I dążyć do nich.