Z okazji jubileuszu 70-lecia klubu z Namysłowa, grający w klasie okręgowej, piłkarze Startu ugościli występujący w elicie Śląsk Wrocław. Pomysł niezwykle trafiony, bo choć był to mecz towarzyski, to trybuny zapełniły się niemalże po brzegi, a doping niósł się przez 90. minut.

– Bardzo fajna inicjatywa, a cała otoczka tego widowiska znakomita. Kibice spisali się rewelacyjnie. Przyszli tłumnie i wspaniale dopingowali obie drużyny. Można było poczuć atmosferę wielkiego piłkarskiego święta. Staraliśmy się dopasować do ich poziomu, choć było ciężko, bo mieliśmy przez nich wysoko zawieszoną poprzeczkę. Zresztą dla nas zawodników, to także duża przygoda. Będziemy to wspominać latami – zauważał Adrian Ptak, kapitan gospodarzy. – Myślę, że dla samego Śląska to również ciekawa forma promocja. I myślę, że w jakimś stopniu, to również przyniesie temu klubowi, korzyści marketingowe – dodawał.

– Cieszę się, że sprawiliśmy naszym przyjazdem tyle radości kibicom. Oni zresztą zaprezentowali się kapitalnie. Niby sparing, ale atmosfera taka, jak na normalnym meczu w ekstraklasie – nie krył podziwu Ivan Djurdjević, trener wrocławian. – Dzieciaki także miały sporo radości. Zresztą my również. Dla nas to też bardzo ciekawe doświadczenie, żeby zobaczyć realia innych klubów i poznać ludzi, którzy są zwyczajnie szczęśliwi, że przyjeżdża taka drużyna jak Śląsk.

Jego podopieczni przeciwko namysłowianom może nie zagrali na galowo, ale w ich barwach pojawiło się kilku graczy z pierwszej drużyny. Jak choćby, najbardziej oblegani później przez fanów, John Yeboah i Erik Exposito. Do tego inni zagraniczni piłkarze w osobach Patricka Olsena, Petra Schwarza czy Diogo Verdasci. Ponadto Polacy: Patryk Janasik, Konrad Poprawa, Dennis Jastrzembski, Martin Konczkowski, Adrian Łyszczarz i Piotr Samiec-Talar.

W ekipie czerwono-czarnych natomiast mecz w pierwszym składzie rozpoczęli Dominik Kokott, Jakub Czuczwara, Rafał Czech, Adrian Ptak, Kacper Dumański, Wiktor Tomaszewski, Łukasz Szpak, Kamil Smolarczyk, Kacper Barański, Piotr Raduchowski i Filip Namyślak. Z biegiem czasu na boisko weszli z kolei wszyscy rezerwowi jak Maciej Poziomek, Krystian Błach, Adrian Chuć, Dawid Gacek, Bartosz Klimczak, Kacper Kurdziel, Patryk Pabiniak, Szymon Tyszkowski, Bartłomiej Zieliński.

Sam pojedynek był dość jednostronny. Wynik dość szybko otworzył Erik Exposito, ale potem gospodarze trzymali się dzielnie. Tak mniej więcej do momentu gdy upłynęło pół godziny gry. Wtedy na dobre „worek z bramkami” rozwiązał John Yeboah, który w niespełna kwadrans ustrzelił hat tricka. Tuż po zmianie stron w bramce Startu wykazał się Maciej Poziomek broniąc rzut karny, ale i tak później trzy razy sięgał po piłkę do siatki. Pokonywali go kolejno Patryk Szwedzik, Petr Schwarz i przy drugim podejściu do „jedenastki” Piotr Samiec-Talar. Skończyło się zatem porażką 0-7.

– Jeśli chodzi o sam mecz to spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy i tak było. Nie przypominam sobie, żebym tak dużo pracował w defensywie przez cały mecz – przyznawał ze śmiechem Adrian Ptak. – W końcu jednak graliśmy z drużyną z ekstraklasy. Naprzeciw nas stanęli profesjonalni piłkarze. To jednak również cieszy, że mogliśmy doświadczyć czegoś takiego. Zobaczyć jaki to jest poziom, bo to inna perspektywa, aniżeli to co oglądamy na co dzień w telewizji. Dopiero jak się jest „w środku” to można naprawdę poczuć jakie umiejętności i zmysł mają ci gracze. Walczyliśmy, ale rywale przerastali nas umiejętnościami. Stąd ten wynik, ale nie załamujemy się – podkreślał kapitan Startu. – Ja już nie, bo swoje lata mam, ale mamy bardzo młody zespół i może któryś z naszych obecnych chłopaków dostąpi kiedyś zaszczytu występu w ekstraklasie. Tego im życzę.

Ekipa Bogdana Kowalczyka dzielnie walczyła do samego końca i mogła zanotować przynajmniej dwa trafienia. Najpierw golkiper wrocławian obronił kąśliwy rzut wolny, a w samej końcówce wygrał on pojedynek sam na sam z Patrykiem Pabiniakiem.

– Mógł być miły akcent, dla kibiców, drużyny, ale też i dla mnie. Nie udało się, ale taki jest futbol, nawet w meczach towarzyskich. Wynik jednak najmniej było istotny w tym wszystkim – zauważał napastnik namysłowian. – Cieszy głównie zorganizowanie takiego widowiska. Pokazanie innej piłki w naszym mieście. Myślę, że to też się może przełożyć na odpowiednią promocję naszego klubu i środowiska.