
Poprzedni sezon dla KS Unii Krapkowice był wyjątkowo trudny. Zespół mógł nawet nie przystąpić do rozgrywek Bank Spółdzielczy w Leśnicy IV Ligi Opolskiej. Ostatecznie zagrał, ale zupełnie odmieniony zespół nie był w stanie wywalczyć utrzymania w lidze wojewódzkiej. Również i rundy jesiennej obecnej kampanii krapkowiczanie nie mogą zaliczyć do udanych i wiosną czeka ich walka o uniknięcie drugiej degradacji z rzędu.
Trzy zwycięstwa, ani jednego remisu i aż 12 porażek – to bilans Unii w pierwszej części sezonu 2022/2023. Na koncie krapkowickiej ekipy widnieje więc obecnie tylko 9 punktów, co obecnie daje jej tylko przedostatnie miejsce w grupie 2 Football World Klasy Okręgowej. W 15 rozegranych spotkaniach krapkowiczanie strzelili 23 gole, tracąc przy tym aż 45.
Widmo drugiego spadku z rzędu zajrzało więc krapkowickim działaczom głęboko w oczy. Zgłosili się więc do Macieja Lisickiego, który po ostatniej jesiennej kolejce czwartoligowych zmagań pożegnał się z Fortuną Głogówek.
– Do Unii zawsze będzie to sentymentalny powrót. Powrót jeśli chodzi o klub, bo w Krapkowicach żyję od zawsze – mówi nowy szkoleniowiec krapkowickiego zespołu Maciej Lisicki – A więc tym bardziej jest to sentymentalny powrót. Trochę tych klubów, na przestrzeni ostatnich lat, zwiedziłem. I do wielu mam wielki sentyment. Natomiast zawsze tak jest, że ktoś się skądś wywodzi, ktoś gdzieś zaczynał. Ktoś gdzieś grał długie, długie lata i to na najwyższym poziomie do tej pory dla Krapkowic – dodaje trener Lisicki.

– Oczywiście, że jest to jakieś ryzyko. Przychodzę do drużyny, która jest na przedostatnim miejscu w tabeli – uważa Lisicki – Klub obecnie potrzebuje bardzo, bardzo, bardzo dużo – i jakości, i szczęścia, żeby się utrzymać na tym poziomie. I myślę, że gdyby to nie były Krapkowice, to bym się na to nie zdecydował – podkreśla doświadczony szkoleniowiec.
Przed trenerem Lisickim bardzo trudne zadanie. Zbudowanie kadry, która zapewni Unii spokojne utrzymanie na tym poziomie rozgrywkowym. I tak do Krapkowic wrócili już Piotr Sobota, który jesienią grał w LZS-ie Walce czy dwaj inni niezwykle doświadczeni zawodnicy: Bartosz Brzozowski i Tomasz Damrat. Z tym drugim Lisicki pracował w poprzednim sezonie w Fortunie, podobnie jak ze skrzydłowym Mateuszem Wójcikiem, który także zasilił szeregi krapkowickiej drużyny.

– Moje przyjście miało też na celu pociągnięcie kilku chłopców, którzy swoją jakością poprawią ogólną jakość zespołu. Cudotwórcą na pewno nie jestem. Za takiego na pewno się nie uważam. Potrzebuję jakości w drużynie. Potrzebuję chłopaków potrafiących grać w piłkę. Bo my po prostu potrzebujemy punktować. Musimy wygrywać – koniec, kropka. Nawet gdybyśmy utrzymali ten zespół w podobnej kadrze, a zdobyli dwa razy więcej punktów, niż jesienią, to byśmy się nie utrzymali. Zespół, taki, jak Unia Krapkowice, w A Klasie? Słabo to wygląda – ocenia Lisicki.
– Z pewnością celem będzie tutaj utrzymanie. Myślę, że to się uda patrząc po wzmocnieniach, których już dokonaliśmy. I naprawdę liczymy na to utrzymanie – mówi Piotr Sobota, który do Krapkowic przeniósł się z czwartoligowego LZS-u Walce.
– Ja też jestem z Krapkowic, więc serca na pewno mocniej zabije, jak wybiegnę na boisko w pierwszym meczu w rundzie wiosennej. Nie ukrywam więc, że dobrze by było, żeby wrócić od razu do tego dobrego grania. Na tym pierwszym meczu myślę, że też i kibice pomogą, bo zawsze nam pomagali. Emocje będą więc spore – dodaje skrzydłowy.
– Unia grała 6 lat w BS w Leśnicy IV Lidze Opolskiej. To najwyższy poziom w naszym województwie. Ogromnie szkoda byłoby spaść drugi raz z rzędu. Żebyśmy grali w A Klasie. Krapkowice są dosyć dużą miejscowością i dobrze by było, żeby wróciły na te właściwe tory – uważa Sobota.
Unia powoli intensyfikuje przygotowania do wznowienia rozgrywek. Przed zespołem Macieja Lisickiego także pierwsze sparingi. O pierwsze punkty w 2024 roku powalczy on 9 marca. W 16. kolejce krapkowiczanie zmierzą się na wyjeździe z jedną z rewelacji jesieni – Polonią Prószków-Przysiecz.
