Do 81 minuty środowego spotkania goście byli już jedną nogą w 3 lidze. Prowadzili na boisku swojego największego rywala, a wygrana spowodowałaby, że odskoczyliby ekipie Polonii na sześć punktów. Taka różnica na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek, byłaby już praktycznie nie do odrobienia. Wtedy to snajper wyborowy miejscowych Łukasz Bawoł doprowadził do wyrównania. Prawdziwe wejście smoka miał asystujący przy tej bramce Wojciech Rudziński. Ledwie pojawił się na boisku, a już popisał się doskonałym uderzeniem głową. Futbolówka odbiła się jednak od słupka, ale spadła tuż pod nogi Bawoła. Ten zawodnik takich okazji nie marnuje. – Piłka zwykle mnie szuka i dzisiaj to się sprawdziło – przekonywał Bawoł. – Bardzo dużo szczęścia przy tym golu, gdyż odbita od słupka piłka idealnie spadła pod moje nogi. Musiałem to wykorzystać.

Trzy minuty później miejscowi byli już na prowadzeniu. Po rzucie rożnym w polu karnym Swornicy powstało spore zamieszanie. Najwięcej sprytu wykazał Dariusz Hajduk, który w tym tłoku znalazł na tyle miejsca, aby oddać strzał na bramkę. – Trzeba było instynktownie uderzyć, nie mogłem podjąć innej decyzji – podkreślał Hajduk. – Nie było za dużo miejsca, ale udało się troszeczkę porozpychać i oddać uderzenie w kierunku bramki. Piłki nie zdołał zatrzymać golkiper Swornicy Krzysztof Tront i po chwili 400 kibiców zgromadzonych na stadionie w Głubczycach oszalało ze szczęścia.

Wynik już nie uległ zmianie, co oznacza, że nowym liderem jest głubczycka Polonia. Piłkarze z tego klubu mają teraz wszystkie atuty w swoich rękach. Pozostałe do końca rozgrywek spotkania rozegrają na swoim obiekcie, a ponadto mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań od ekipy z Czarnowąs. Takiej okazji nie powinni wypuścić już ze swoich rąk.
Minorowe nastroje towarzyszyły po spotkaniu graczom ekipy przejezdnej. – Przy naszym prowadzeniu zabrakło nam doświadczenia i boiskowego cwaniactwa – stwierdził Filip Sikorski. – Grając z wiceliderem decydujący bój o III ligę, strzelając dwie bramki, nie można tego wypuścić z „kieszeni”. Czujemy ogromny niedosyt, gdyż w najgorszym przypadku mogliśmy chociaż zremisować. Teraz Polonia ma wszystkie atuty po swojej stronie. Będzie rozdawać karty, a my musimy spoglądać na jej wyniki.

– Co tu mówić, odbyliśmy błyskawiczną drogę z raju do piekła – smucił się Marcin Rogowski. – Dla naszego młodego zespołu ta końcówka meczu niech będzie dużym doświadczeniem w następnych sezonach.
Odmienne nastroje, co zrozumiałe, towarzyszyły zawodnikom zwycięskiej ekipy. – Mieliśmy ciężkie chwile przy wyniku 1-2, ale wiedzieliśmy, że nie wolno się poddawać – zaznaczał Hajduk. – To już drugie spotkanie z rzędu, kiedy to odwróciliśmy losy pojedynku. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem, że walczy się do końca.

BS 4 Liga opolska: Polonia Głubczyce – Swornica Czarnowąsy 3-2
1-0 Jamuła – 38., 1-1 Rogowski – 60., 1-2 Babanskyh – 70., 2-2 Bawoł – 81., 3-2 Hajduk – 84.

Polonia: Kozdęba – Fedorowicz, Wiciak, Czarnecki, Lenartowicz – Krywko (75. Zawadzki), Bury, Churas (81. Rudziński), Hajduk, Jamuła – Bawoł (90. Toporowski). Trenerzy Jakub Milewski i Piotr Jamuła

Swornica: Tront – Mazurek, Krakowian, Pastuszek, Bębnowski – Babanskyh, Filla, Sikorski (22. Lisoń), Tramsz – Rogowski (86. Miroszka), Scisło. Tener Wojciech Scisło

Sędziował: Dawid Matyszczak (Kluczbork).

Żółte kartki: Jamuła – Mazurek, Filla, Babanskyh.

Widzów 400.

Polonia Głubczyce i LZS Swornica Czarnowąsy pokazały klasę!

Opublikowany przez Opolski Związek Piłki Nożnej na 8 czerwca 2017

Reporter Sławomir Jakubowski (pilkaopolska.pl)