„Godzina zero” nadeszła 3 sierpnia, w samo południe. Tego bowiem dnia seniorska drużyna LZS-u Starowice Dolne po raz pierwszy w swojej historii i w walce o ligowe punkty, podjęła rywala spoza Opolszczyzny. Sklasyfikowany na drugim miejscu ostatniego sezonu Bank Spółdzielczy w Leśnicy 4 ligi opolskiej klub miał na początku pewne opory, ale ostatecznie skorzystał z awansu i jako książkowy wręcz „lucky loser”, objął po Polonii Głubczyce zwolnione przez nią miejsce w grupie III 3 ligi.
Kameralny „stadionik” w sobotę wypełnił się po brzegi. Miejscowi kibice zajęli nawet miejsca w postawionej w ekspresowym tempie, ale bardzo przyzwoitej, klatce dla gości, która była jednym z wymogów licencyjnych stawianym LZS-owi. Zresztą, nasz odpowiedni wydział na mecz delegował najlepszego z najlepszych eksperta w dziedzinie bezpieczeństwa na sportowych obiektach, legendarnego już tak naprawdę – Zdzisława Kowalskiego. – Klub wykonał stawiane przed nim zadanie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony organizacją meczu i władzom klubu należy się duża pochwała. Wszystko jest elegancko ogrodzone, są służby porządkowe, jest bezpiecznie – nie miał najmniejszych wątpliwości pan Zdzisław.
Bardziej pomysłowi fani zorganizowali sobie jeszcze „lożę specjalną”, która usytuowana została obok budynku klubowego, śrubując tym samym frekwencyjny rekord, i można było zacząć piłkę kopać… Zanim rozpoczęły się zawody, kapitan starowiczan, Marcin Nowacki, odebrał okolicznościowy puchar od władz OZPN-u, który wręczył mu rzecznik naszego Związku, Tomasz Wąsiak. Beniaminek pierwszą połowę zagrał bez większego respektu dla rywala. Ekipa Pniówka Pawłowice Śląskie jakimś wielkim tuzem trzecioligowych rozgrywek nigdy nie była, ale to ona wskazana została na faworyta spotkania, choćby z tytułu tego, że na tym futbolowym poziomie występuje nieprzerwanie od 2008 roku(!).
– Mówiąc szczerze, to po przeciwniku spodziewałem się nieco więcej, i że bardziej nas zdominuje. Widać, że są ograni, w przeciwieństwie do nas. Mamy nowy zespół, który potrzebuje jeszcze czasu i zgrania. W dalszym ciągu jesteśmy podekscytowani tym, co się wydarzyło. Z myślami – grać, czy nie – biliśmy się kilka dni i kilka nocy, ale dziś… To piękne i historyczne chwile dla gminy Grodków i samych Starowic. Jaki cel postawiłem drużynie? Jesteśmy debiutantem, więc cel musi być tylko jeden, zająć jak najwyższe miejsce i pewnie się utrzymać. Skupiamy się zawsze na zawodnikach, którzy w tym akurat miejscu chcą grać – jesteśmy dosyć specyficznym klubem i nie ma tu stadionu rangi wojewódzkiej – mówił po bezbramkowej odsłonie nr 1 prezes LZS-u, Dariusz Gajewski.
Słowa sternika klubu potwierdził po końcowym gwizdku najbardziej doświadczony piłkarz w kadrze Jakuba Reila, „Mały”. – Swoją piłkarską karierę chciałem skończyć w poprzednim klubie (Stal Brzeg, przyp. red.), ale nie dano mi takiej możliwości, sugerując koniec piłkarskiej kariery. „Frajerzyć” się nie będę, ponieważ nie zamierzam jeszcze zawieszać butów na kołku. Przyszedłem do Starowic i jest od razu szacunek, choćby nawet z tego względu, że dostałem opaskę kapitana, po demokratycznych wyborach. Koledzy w szatni docenili to, co robiłem przez całe sportowe życie. Czuję się tu bardzo dobrze, jest świetna atmosfera i fajny zespół. Będzie ciężko, lecz z każdym meczem, ci chłopcy, którzy nie grali jeszcze tak wysoko, będą się docierać. Dziś byliśmy jeszcze trochę stremowani, ale czas będzie pracował na naszą korzyść – jednym tchem wypowiedział 38-letni już, ale trzymający znakomitą kondycję Nowacki.
Tak, jak pierwsza połowa, zakończyło się całe spotkanie i gole w nim nie padły. Świetną okazję miał po zmianie stron Dennis Gordzielik, ale zbyt długo zwlekał, by huknąć do siatki. Być może wtedy trybuny pokazałyby swój drzemiący potencjał i rozluźniłyby trochę nieco gęstą tego dnia atmosferę. Ich ulubieńcom na placu gry walki i determinacji nie można w żadnym calu odmówić, więc powinna być ku temu jeszcze niejedna okazja. Oprócz pierwszej punktowej zdobyczy, niebiesko-czerwoni zyskali coś, czego nie można przełożyć na żadne statystyki. – LZS Starowice stał się w tej chwili mega-promocją całej gminy Grodków. To pierwszy trzecioligowy mecz w jej historii. Już od dłuższego czasu inwestujemy w naszą sportową infrastrukturę i można powiedzieć, że ten obiekt tworzyliśmy w Starowicach wspólnie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony frekwencją, gdzie wśród publiczności są mieszkańcy także sąsiednich miejscowości. To wielka sprawa, jak na taką małą gminę – spiął całość oglądający mecz Marek Antoniewicz, burmistrz Grodkowa.
Na premierowy komplet punktów sobotni bohaterowie będą mieli szansę już w najbliższą środę, kiedy podgrodkowskie okoliczności przyrody i osobliwości miejscowego „Camp Nou” przetestuje rezerwowy team Zagłębia Lubin z PKO Ekstraklasy. I kto by jeszcze nie tak dawno pomyślał, że w ogóle dojdzie do takiego starcia, a co, jeśli gospodarze zagarną komplet? Znów przejdą do historii, taki ich w tym sezonie los.