Po zimowej przerwie do gry wrócili piłkarze z naszego regionu. Pierwszym akcentem wiosennego grania były ćwierćfinały Pucharu Polski na szczeblu województwa. I tak MKS Kluczbork podjął Stal Brzeg a Po-Ra-Wie Większyce zmierzyło się z Polonią Nysa.

Standardowo już pogoda nie rozpieszcza na inauguracje wiosennych rozgrywek. Nie inaczej było i tym razem, bo w Większycach… padał najpierw grad a chwilę później zmienił się on w śnieg. Nie oznacza to jednak, że w dzisiejszych nie brakowało emocji.

Zwłaszcza mecz w Kluczborku miał przysporzyć ich sporo. Wszak naprzeciw siebie stanęli dwaj trzecioligowcy. Brzeska Stal chciała dobrze rozpocząć wiosnę, podczas której czeka ją trudna walka o utrzymanie w III Lidze. W pierwszym składzie żółto-niebieskich zobaczyliśmy aż siedmiu nowych graczy. Ze znajomych twarzy w jedenastce jedynie obrońcy Marcin Wdowiak i Michał Maj oraz pomocnicy Jakub Czajkowski i Michał Sypek. W biało-niebieskich barwach debiutował jedynie Mateusz Lechowicz.

W pierwszym kwadransie na placu gry działo się niewiele. Ewidentnie oba zespoły potrzebowały znacznie więcej czasu, by przypomnieć sobie jak to jest grać o „coś”. Dopiero ostatnie pięć minut premierowej odsłony rozgrzały kibiców. W 41 minucie na prowadzenie Stal wyprowadził Łukasz Piontek, strzelając gola w swoim debiucie. Wyrównał tuż przed przerwą najlepszy snajper MKS-u Marcin Przybylski pewnie wykorzystując rzut karny. Wówczas mogło być już 2:0 dla brzeżan, ale kapitalną interwencją po strzale Sypka popisał się Jan Szpaderski.

Po zmianie stron gospodarze poszli za ciosem i po godzinie gry wyszli na prowadzenie. Gola na 2:1 dla biało-niebieskich strzelił Marko Zawada.

Jednak żeby nie było tak lekko, łatwo i przyjemnie MKS sam za moment utrudnił sobie zadanie. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Przybylski, więc biało-niebiescy musieli sobie radzić w dziesiątkę.

Stal rzuciła się więc rywalowi do gardła raz po raz atakując bramkę strzeżoną przez Szpaderskiego. Efekt przyszedł w minucie 82, kiedy to wyrównujące trafienie zanotował Damian Celuch. I wynikiem 2:2 zakończyła się druga odsłona, więc do rozstrzygnięcia tego spotkania potrzebna była dogrywka.

W jej pierwszej części sytuacji mieliśmy jak na lekarstwo, więc wynik nie uległ zmianie. Widać było jednak, że więcej sił zachowali piłkarze Stali. Nie ma się co dziwić – grali przecież z przewagą jednego zawodnika.

Rozstrzygnięcie nastąpiło w 118 minucie. Gola na wagę awansu do półfinału dla brzeskiego zespołu zdobył Dominik Bronisławski.

Fot. Przemysław Nijakowski

Sporo debiutantów wyszło również w pierwszym składzie Polonii w Reńskiej Wsi. Od pierwszych minut Łukasz Czajka posłał w bój Suengseonga Kwona, Daniło Demianenkę, Patryka Kapicę i Stanislava Hrebena.

I w tym meczu oba zespoły rozkręcały się powoli. W pierwszych 15 minutach Polonia dominowała, ale sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Nie zmieniło się to również w kolejnych fragmentach pierwszej odsłony. Do przerwy więc bez bramek.

Po zmianie stron do głosu doszło w końcu Po-Ra-Wie. I to jak! Od razu gospodarze wyszli na prowadzenie. W 52 minucie, po rzucie rożnym, bramkę dla zespołu Tomasza Hejduka zdobył Krzysztof Łebkowski.

Po-Ra-Wie poszło za ciosem czym zaskoczyło nysian. W 68 minucie faulował w polu karnym Demyanenko. Jakub Dankowski pewnie wykorzystał rzut karny i gospodarze byli o krok od wyeliminowania wyżej notowanego rywala.

Polonia nie składała broni. W 77 minucie złapała więc kontakt. Na listę strzelców wpisał się wówczas rezerwowy Maciej Rakoczy.

Tuż przed zakończeniem spotkania bliski wyrównania był kapitan Polonii Maciej Pisula. Piłka po jego uderzeniu trafiła jednak jedynie w słupek bramki Dawida Olejnika. Był to jednak ostatni impuls gości w tym meczu i to Po-Ra-Wie cieszyło się z sensacyjnego awansu do półfinału.

Za tydzień dwa kolejne mecze ćwierćfinałowe. W nich iPrime Bogacica zmierzy się ze Skalnikiem Gracze a LZS Starowice podejmie ubiegłorocznego triumfatora pucharu – Stegu Start Jełowa.