W rozegranych w ubiegłym tygodniu mistrzostwach Opolszczyzny sędziów w piłce halowej udział wziął Arkadiusz Przystał, nowy przewodniczący Kolegium Sędziów Opolskiego Związku Piłki Nożnej. Grzechem było nie skorzystać z takiej okazji i nie spytać szefa naszych arbitrów o stan bliskiego mu środowiska i wypytać o plany na najbliższą przyszłość.
– Która to już edycja sędziowskiego – mistrzowskiego grania na Opolszczyźnie?
W tym roku panowie z gwizdkiem spotkali się już po raz 27! Turniej ten odbywa się dokładnie od 30 lat, bo w 1988 roku zapoczątkował go ówczesny prezes OZPN-u pan Bruno Tomaszek. Miałem wtedy 10 lat i nawet jeszcze nie myślałem o sędziowaniu. Udało mi się wygrzebać te dane dzięki Józefowi Jaszewskiemu z Nysy, jednemu z seniorów, którzy przybyli na naszą imprezę. Pan Józef do 2010 roku prowadził kronikę opolskich wydarzeń sędziowskich.
– Po co w ogóle organizować piłkarskie imprezy dla arbitrów?
Idea jest prosta, dla większości z nas wyniki i poziom gry są drugorzędne, bo chodzi o to by raz w roku spotkać się w tak szerokim gronie i porozmawiać nie tylko zresztą o piłce. Ten turniej nie jest przeznaczony wyłącznie dla aktywnych sędziowsko kolegów. Wręcz przeciwnie. Od 2 lat w miejsce spotkań seniorów organizujemy wspólną imprezę dla wszystkich, czyli i dla tych którzy aktualnie zajmują się sędziowaniem, jak i dla tych, którzy zakończyli przygodę z gwizdkiem nawet wiele lat temu. O tych ostatnich też trzeba pamiętać, bo są częścią historii opolskiego środowiska sędziowskiego. W tym roku do Nysy zjechało się około 130 osób z mniejszym lub większym doświadczeniem z gwizdkiem w ręku.
– Ilu mamy dzisiaj czynnych sędziów na Opolszczyźnie?
Na ten sezon wydaliśmy 305 licencji sędziowskich, więc tylu jest aktywnych arbitrów rozstrzygających piłkarskie zawody w naszym województwie. Czy to dużo? Powiem tak, od paru lat sędziów nam stale brakuje. Odczuwamy to zwłaszcza w sytuacjach, gdy w krótkim odstępie czasu rozgrywane są rozgrywki poszczególnych lig. Zawód sędziego niestety staje się coraz mniej popularny, a my musimy się bardzo starać, by odbudować jego markę. Oczywiście na taki stan rzecz spory wpływ miała korupcja w naszym środowisku, ale także to że ludzie wyjeżdżają za pracą porzucając swoją pasję. Sędziowanie to nie jest łatwy kawałek chleba. By być dobrym sędzią potrzebne są lata praktyki, a do tego mocna psychika i wielkie samozaparcie. Młodzież nie garnie się specjalnie do sięgania za gwizdek, ale regularnie organizujemy nabory, by zachęcić tych, którzy chcą „dotknąć” tego ciekawego zajęcia.
– Czynnikiem motywującym dla kandydatów na sędziów nie jest pieniądz? Potocznie mówi się, że to zupełnie przyzwoite źródło utrzymania.
Jeśli ktoś bierze się za sędziowanie myśląc wyłącznie pod kątem zarobkowym, to daleko nie zajdzie. W to trzeba zaangażować się całym sercem, wręcz przesiąknąć tym, bo każdy kto tego spróbował wie jaka jest skala trudności. Pieniądze nie są tutaj najistotniejsze, choć pewnie stanowią spory bodziec na przykład dla studentów. By dojść do miejsca, w którym jest obecnie nasz kolega Jarek Przybył potrzeba naprawdę oddać się temu zajęciu całkowicie i przejść długą i naprawdę żmudną drogę.
– Część z opolskich arbitrów w przeszłości było piłkarzami. To pomaga, czy raczej przeszkadza im później w sędziowaniu?
Zawodnikowi, który sięga później po gwizdek zawsze doświadczenie z boiska będzie pomocne. Taki arbiter „czuje grę” z reguły lepiej potrafi ocenić kiedy zawodnik symuluje, czy kiedy powinien „puścić” grę dalej. Taka osoba po prostu ma nosa do sytuacji boiskowych i potrafi lepiej je zinterpretować przez własne doświadczenia. Nie jest to oczywiście regułą, bo mamy przykłady bardzo dobrych sędziów, którzy nigdy w piłkę nie grali. Przypadkiem, gdy kariera zawodnicza pomaga na murawie jest doskonale znany wszystkim międzynarodowy sędzia Szymon Marciniak, który grał wcześniej w futbol w Wiśle Płock. Gdy w 2004 roku sędziował on na szczeblu okręgowym, już wówczas jeden z obserwatorów mówił mi, że Marciniak zapowiada się na sędziego międzynarodowego. Nie pomylił się, bo ten później szybko piął się w górę po kolejnych szczeblach sędziowskiej kariery.
– Szefowanie opolskim sędziom to pierwsze Pana doświadczenie tego typu?
Przewodniczącym Kolegium Sędziów Opolskiego Związku Piłki Nożnej jestem od grudnia 2017 roku i mogę powiedzieć, że to mój „pierwszy raz” w tej roli. Wcześniej byłem wiceprzewodniczącym kolegium, ale to są zupełnie inne zakresy obowiązków. Teraz mam znaczne szersze spektrum patrzenia na całość organizacji sędziowskiej.
– Co najbardziej „dokucza” opolskim arbitrom? Skarżą się swojemu szefowi na jakieś niedogodności?
Nie spotkałem się do tej pory z jakimiś wielkimi problemami, bo też zbyt krótko jestem w roli przewodniczącego sędziowskiego kolegium. Wcześniej wiem, że zdarzały się czasami sytuacje, gdy jedni koledzy skarżyli się na to, że jakaś konkretna drużyna jest powiedzmy szczególnie uciążliwa, inni zaś mieli pretensje o coś, co ich zdaniem było niesprawiedliwe.
– Opolscy rozjemcy wkrótce pojadą na obóz. Gdzie i kiedy będą szlifowali swoją formę do wiosennego gwizdania?
Na początku marca Opolski Związek Piłki Nożnej, przy współudziale sędziów organizuje obóz dla sędziów w Jarnołtówku. To będzie obóz typowo szkoleniowy, a przewidujemy na nim m.in. wykłady sędziów zawodowych z udziałem zawodowców w tej dziedzinie, czyli Jarosława Przybyła i Piotra Lasyka. Chcemy jeszcze zaprosić sędziego asystenta szczebla centralnego lub międzynarodowego. Zajęcia rozpoczniemy w piątek wieczorem, by dwa kolejne dni otwierać biegową zaprawą. Będą oczywiście egzaminy teoretyczne i fizyczne, stanowiące zaliczenia dla sędziów okręgowych. W obozie będą uczestniczyć także nasi obserwatorzy, którzy w sobotę wspólnie będą obserwować ćwierćfinał Pucharu Polski na szczeblu OZPN rozgrywany w Prudniku. Chcemy nagrać te zawody, by potem pokazać jak powinna wyglądać profesjonalna obserwacja wskazując na najczęściej popełniane błędy. Pewną atrakcją obozu ma być konkurs ze znajomości przepisów piłki nożnej. Z jednej strony wprowadzi to rywalizację między sędziami, z drugiej dostarczy to nam materiału na jakim poziomie wyszkolenia są poszczególni sędziowie. Na konkurs składać się będzie zarówno teoria, jak i praktyka bo uczestnicy będą oceniać prawdziwe boiskowe sytuacje z klatek filmowych.
– Systemu VAR jeszcze nie wprowadzamy na Opolszczyźnie?
Nie (śmiech), aczkolwiek są pomysły, by od rundy jesiennej wszystkie mecze 4 ligi były nagrywane dla potrzeb naszego kolegium.
– Obsady wybranych spotkań 4 ligi już dzisiaj opatrzone są dopiskiem „video”. Ktoś to w ogóle potem ogląda w związku?
Nagrywane mecze stanowią przede wszystkim materiał szkoleniowy, ale na podstawie tych nagrań oceniamy także sędziów. W kolegium sędziów oglądamy wszystkie mecze, które były nagrywane. Mamy w tej chwili 5 kamer, a wszyscy sędziowie 4 ligi w minionej rundzie obligatoryjnie mieli obserwacje telewizyjne. Ktoś to więc ogląda, mało tego na podstawie tych nagrań każdy z sędziów robi tzw. samoocenę. Nam pozwala to na dodatkową wiedzę, czy arbiter w ogóle dostrzega popełnione w czasie meczu błędy.
– Czy mamy w regionie jakichś wirtuozów gwizdka? Którzy sędziowie są najbliżej pójścia w ślady Jarka Przybyła?
Nie mogę wymieniać nazwisk, bo w pewnym sensie mogłoby to być odczytywane za faworyzowanie tej, czy innej osoby. Regulamin kandydowania na wyższy szczebel jest dosyć jasny. Sędzia, by móc przystąpić do egzaminów na szczebel centralny musi zająć 1 miejsce w rankingu arbitrów 3 ligi. W ubiegłym roku takie miejsce przypadło Bartkowi Owsianemu i właśnie on pojedzie w lutym na obóz szczebla centralnego, gdzie przystąpi do egzaminu i powalczy o możliwość awansu. Drugim sędzią, który obecnie jest najbliżej rozstrzygania spotkań na szczeblu krajowym jest Łukasz Sowada. On z kolei został wytypowany przez Kolegium Sędziów PZPN, bowiem każdy związek okręgowy ma takie uprawnienie, by wytypować ich zdaniem najlepszego kandydata. To jednak pierwszy krok, bo potem jak w przypadku Bartka, o wszystkim zadecyduje wynik egzaminów. Trzymam kciuki, by choć jednemu z nich powiodło się i wspiął się szczebel wyżej. Tam, na obecną chwilę mamy dwóch sędziów: wspomnianego jarka Przybyła i sędziującego w drugiej grupie Marcina Kochanka.
– Sędziów obowiązuje jakieś kryterium wieku?
Obecnie odchodzi się od wieku, jako jedynego kryterium. Przekonujemy się bowiem, że starszy człowiek wcale nie musi być gorszy niż młodsi koledzy z gwizdkiem. Na jego korzyść przemawia bowiem większe doświadczenie i większa odporność psychiczna. Jeśli do tego radzi sobie z kondycją i motoryką zaliczając testy, to dlaczego mamy ich odsuwać od sędziowania, gdy są w tym naprawdę dobrzy. W lidze angielskiej średnia wieku sędziego wynosi około 50 lat i to pokazuje, że tam docenia się przede wszystkim dobrą robotę niezależnie od metryki.
– Który z arbitrów na świecie jest dla Pana wzorcem godnym do naśladowania?
Trudno o wskazanie takiej postaci. Każdy mecz jest inny, każdy sędzia ma też lepsze i gorsze momenty w swojej karierze. Sędziuję ponad 20 lat i dzisiaj nie mam takiego sędziowskiego idola. Dobrych parę lat temu takim wzorcem był dla mnie Włoch Pierluigi Colina. Ten pan swoją specyfiką prowadzenia zawodów, sylwetką, a nawet mimiką wprowadzał ogromny spokój na boisku. Wyglądało to nawet na respekt zawodników względem niego, wynikający z docenienia jego pewności w tym co robi.
– Nowy szef sędziowskiego kolegium oznacza jakieś zmiany w tym środowisku?
Szczerze powiedziawszy, zbyt krótko przewodniczę opolskim sędziom, by już wdrażać jakieś nowe reguły. Na pewno chciałbym, by kolegów sędziujących na szczeblach centralnych było znacznie więcej niż obecnie, ale podstawowym celem na dzisiaj jest to, by zjednoczyć nasze środowisko, byśmy tworzyli zgraną całość. „Zdrowie” w każdej grupie ludzi jest najważniejsze, bo ono pozwala skupić się wyłącznie na pracy. Nie chcę podziałów, czy wrogich sobie „obozów”, dlatego zjednoczenie opolskich sędziów to podstawowe z zadań jakie przed sobą postawiłem. Czy mi się to uda, nie zależy tylko ode mnie, ale od każdego arbitra z osobna.
Rozmawiał Mirosław Szozda.